Szpital Miejski zadłużony jest na blisko 15 mln zł. W ubiegłym roku aż 90 procent środków, którymi dysponowała placówka, pochłaniały koszty pracy. Obecny kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia jest o 2,7 procent mniejszy niż przed rokiem. Dyrektor szpitala, Małgorzata Szmajda zapewnia, że wszystkie środki nie zostaną przeznaczone na wynagrodzenia i pochodne. Będzie jeszcze za co leczyć chorych. By obniżyć koszty pracy, etatowi pracownicy mają mieć obniżone wynagrodzenia.109 osób (pielęgniarki, czterech lekarzy i inni pracownicy szpitala) dostało wypowiedzenia zmieniające warunki płacy.
Porozumienie zawarte ze związkami zawodowymi zakłada obniżenie wynagrodzeń o 10 procent, przywrócenie dodatku za wysługę lat pracy narastająco maksymalnie do 20 procent (tyle przewidują przepisy). W szpitalu było to dotychczas 25 procent.
Małgorzata Szmajda mówi, że złożyła propozycję przechodzenia na kontrakty, ale pielęgniarki się na to nie zgodziły. Nie godzą się też na obniżki wynagrodzeń.
Mieszkańcy pytają, ile osób odejdzie teraz ze szpitala. Czy będzie komu opiekować się chorymi i leczyć?
- Każdy z pracowników w połowie okresu wypowiedzenia, czyli w połowie stycznia, ma prawo złożyć oświadczenie o odmowie przyjęcia warunków płacy - informuje Małgorzata Szmajda. - Wtedy biegnie dalej okres wypowiedzenia skutkujący wygaśnięciem umowy, czyli żegnamy się z tymi pracownikami. Czas pokaże, jaka to będzie skala problemu. Jak więcej osób odejdzie, będę korzystała z ofert na rynku pracy. Obsadę pielęgniarską chciałabym utrzymać na dotychczasowym poziomie, by nadal byłą zapewniona opieka niezagrażająca bezpieczeństwu pacjenta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
