Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital na Pomorzanach w Szczecinie zmienił termin operacji. Pacjentka jednak nie została o tym poinformowana. I przyszła wyznaczonego dnia

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Szpital na Pomorzanach w Szczecinie
Szpital na Pomorzanach w Szczecinie Sebastian Wołosz
"Wygląda pani zdrowo, może więc pani jeszcze trochę poczekać na zabieg. Nic pani nie będzie". Pani Maria, usłyszała takie słowa (jak twierdzi) w izbie przyjęć szpitala na Pomorzanach. Przyszła z dokumentami, piżamą, przyborami higienicznymi itp. bo tego dnia miała przejść operację kardiologiczną. Ale wróciła do domu. Nowy termin: grudzień.

W kwietniu lekarz prowadzący wyznaczył pani Marii termin operacji - miała się stawić w klinice w sierpniu. Przyszła. Była przekonana, że w szpitalu spędzi kilka następnych dni, więc załatwiła wcześniej opiekę nad niepełnosprawnym mężem.

- Nie było łatwo - mówi pan Tomasz, syn chorej. - Musiała sfinansować podróż i pobyt w Szczecinie siostrzeńcowi, który zgodził się pobyć parę dni z wujkiem.

O umówionej godzinie chora zjawiła się w izbie przyjęć. Tu lekarz poinformował ją, że zabieg się nie odbędzie.

- I, że nic się nie stanie, jak jeszcze trochę poczeka - nasz Czytelnik cytuje przekazane mu przez 84-letnią matkę słowa doktora. - Kazał jej przyjść w grudniu. Nawet nie wytłumaczył, dlaczego mama ma wrócić do domu.

Zapytaliśmy więc o powód przesunięcia operacji. Odpowiedź otrzymaliśmy od rzeczniczki prasowej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM.

- Historia miała nieco inny przebieg, co znajduje potwierdzenie zarówno w księdze zabiegów planowych, jak i przyjęć kardiologicznej izby przyjęć szpitala - zapewnia Bogna Bartkiewicz.

Rzeczniczka tłumaczy, że z powodu pandemii i związanej z nią ograniczanej realizacji zabiegów planowych, zabieg pacjentki został przesunięty na inny termin, na co pozwalał stan zdrowia pacjentki.

- To był zabieg planowy, a zatem niewskazujący na ostry stan kardiologiczny - tłumaczy.

Zdaniem rzeczniczki, na izbie przyjęć pani została poinformowana, z jakiego powodu termin zabiegu został przesunięty. Lekarz dyżurny nie widział wskazań do zatrzymania pacjentki w szpitalu – jej stan ocenił jako dobry, stabilny i bez wskazań do pilnej interwencji.

- Pacjentka przyjęła te informacje ze zrozumieniem i nie zgłaszała niezadowolenia z powodu zaistniałej sytuacji - twierdzi Bogna Bartkiewicz.

Dlaczego jednak, nie została poinformowana o zmianie terminu zabiegu?

- O planach przesunięcia zabiegu próbował poinformować pacjentkę sekretariat oddziału, dzwoniąc pod wskazany numer kontaktowy zapewnia rzeczniczka. - Niestety mimo wielokrotnych prób nie udało się z nią skontaktować – pacjentka nie odbierała telefonu.

- Gdyby tak było, w telefonie pozostałby ślad - przypomina syn pacjentki. - Informacja o nieodebranych telefonach.

Pan Tomasz zapewnia, że jako telefon kontaktowy został podany numer jego żony.

- A żona prowadzi działalność gospodarczą. Przez cały dzień nie rozstaje się z telefonem ani na chwilę - argumentuje. - Sytuacja, w której nie odebrałaby telefonu z numeru wielokrotnie próbującego się z nią połączyć jest niemożliwa. Dlatego w tej sprawie interweniuję. I zapewniam, nikt mojej mamy nie poinformował o zmianie terminu operacji. Teraz widzę, że nie może nawet liczyć na przeprosiny.

Bądź na bieżąco i obserwuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński