W kwietniu lekarz prowadzący wyznaczył pani Marii termin operacji - miała się stawić w klinice w sierpniu. Przyszła. Była przekonana, że w szpitalu spędzi kilka następnych dni, więc załatwiła wcześniej opiekę nad niepełnosprawnym mężem.
- Nie było łatwo - mówi pan Tomasz, syn chorej. - Musiała sfinansować podróż i pobyt w Szczecinie siostrzeńcowi, który zgodził się pobyć parę dni z wujkiem.
O umówionej godzinie chora zjawiła się w izbie przyjęć. Tu lekarz poinformował ją, że zabieg się nie odbędzie.
- I, że nic się nie stanie, jak jeszcze trochę poczeka - nasz Czytelnik cytuje przekazane mu przez 84-letnią matkę słowa doktora. - Kazał jej przyjść w grudniu. Nawet nie wytłumaczył, dlaczego mama ma wrócić do domu.
Zapytaliśmy więc o powód przesunięcia operacji. Odpowiedź otrzymaliśmy od rzeczniczki prasowej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM.
- Historia miała nieco inny przebieg, co znajduje potwierdzenie zarówno w księdze zabiegów planowych, jak i przyjęć kardiologicznej izby przyjęć szpitala - zapewnia Bogna Bartkiewicz.
Rzeczniczka tłumaczy, że z powodu pandemii i związanej z nią ograniczanej realizacji zabiegów planowych, zabieg pacjentki został przesunięty na inny termin, na co pozwalał stan zdrowia pacjentki.
- To był zabieg planowy, a zatem niewskazujący na ostry stan kardiologiczny - tłumaczy.
Zdaniem rzeczniczki, na izbie przyjęć pani została poinformowana, z jakiego powodu termin zabiegu został przesunięty. Lekarz dyżurny nie widział wskazań do zatrzymania pacjentki w szpitalu – jej stan ocenił jako dobry, stabilny i bez wskazań do pilnej interwencji.
- Pacjentka przyjęła te informacje ze zrozumieniem i nie zgłaszała niezadowolenia z powodu zaistniałej sytuacji - twierdzi Bogna Bartkiewicz.
Dlaczego jednak, nie została poinformowana o zmianie terminu zabiegu?
- O planach przesunięcia zabiegu próbował poinformować pacjentkę sekretariat oddziału, dzwoniąc pod wskazany numer kontaktowy zapewnia rzeczniczka. - Niestety mimo wielokrotnych prób nie udało się z nią skontaktować – pacjentka nie odbierała telefonu.
- Gdyby tak było, w telefonie pozostałby ślad - przypomina syn pacjentki. - Informacja o nieodebranych telefonach.
Pan Tomasz zapewnia, że jako telefon kontaktowy został podany numer jego żony.
- A żona prowadzi działalność gospodarczą. Przez cały dzień nie rozstaje się z telefonem ani na chwilę - argumentuje. - Sytuacja, w której nie odebrałaby telefonu z numeru wielokrotnie próbującego się z nią połączyć jest niemożliwa. Dlatego w tej sprawie interweniuję. I zapewniam, nikt mojej mamy nie poinformował o zmianie terminu operacji. Teraz widzę, że nie może nawet liczyć na przeprosiny.
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?