Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczerbaty uśmiech rodaka

Dorota Kozicka
Szczecińscy lekarze mówią o kompletnym upadku publicznej stomatologii. Leczenie zębów w ramach powszechnego ubezpieczenia to w praktyce utopia. Gabinety dentystyczne są o krok od katastrofy sanitarno-epidemiologicznej.

Kasy dają za mało pieniędzy na leczenie i nie ma już na czym oszczędzać. Zaczyna brakować na sprzęt jednorazowego użytku. Stąd już tylko krok do zarażania pacjentów żółtaczką, czy wirusem HIV - twierdzi Polskie Stowarzyszenie Lekarzy Stomatologów Kas Chorych.
Trudną sytuację w stomatologii pogorszyła grudniowa nowelizacja ustawy, poszerzająca zakres usług dentystycznych, dostępnych w ramach ubezpieczenia. Dzieci, młodzież do lat 18, kobiety w ciąży i połogu mają zagwarantowaną pełną opiekę stomatologiczną. Za tą kosztowną decyzją nie poszła ani jedna, dodatkowa złotówka. W pierwszym roku reformy ubezpieczeń na kontrakty ze stomatologami Zachodniopomorska Regionalna Kasa Chorych przeznaczyła 5 proc. budżetu, w 2001 tylko 3,36 proc. a w tym roku 3,4 proc. Czy można dokonać cudu i za mniej wyleczyć więcej pacjentów?
To jasne, że nie jest to możliwe - mówi dr Zbigniew Hamerlak, wiceprzewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie. Mszczą się zaniedbania z poprzednich lat reformy. Mimo, że składka na ubezpieczenia zdrowotne była podnoszona dwa razy nie dodawano pieniędzy stomatologom. Dziś stawka od 6 do 7 gr za tzw. punkt w większości kontraktów jest nierealna i nie odzwierciedla faktycznych kosztów, związanych z leczeniem zębów. Za zdjęcie rentgenowskie zęba, które jest podstawą w diagnostyce, ZRKCh zwraca 5,6 zł, choć wszyscy wiedzą, że kosztuje od 8 do 10 zł. To znaczy, że tę niedopłaconą resztę powinien dorzucić stomatolog z własnej kieszeni. Żeby kontrakty były realne trzebaby je zwiększyć do 9 - 10 gr za punkt, a na taką jednorazową akcję kasa pieniędzy nie ma.
W tym roku kasa płaci od 6,9 zł do 8 zł za punkt - twierdzi Małgorzata Pieleszek, rzecznik prasowy ZRKCh
Publicznej stomatologii, z której korzystali przede wszystkim ubożsi pacjenci, grozi katastrofa. W Zachodniopomorskiem na 1500 gabinetów podpisano tylko 365 umów z kasą.
Nie powiodła się próba zakontraktowania usług przez Specjalistyczną Lecznicę Stomatologiczną PAM, mieszczącą się w PSK nr 2. - Chcieliśmy tak jak większość z 10 podobnych ośrodków akademickich w kraju zawrzeć umowy za konkretne usługi specjalistyczne, a nie całodzienne kontrakty - mówi dr Iwona Malinowska, dyrektor Specjalistycznej Lecznicy Stomatologicznej PAM w Szczecinie. - Przede wszystkim zajmujemy się pracą dydaktyczną, naukową, kształceniem studentów dlatego możemy być dostępni w określonych godzinach. Ponieważ ZRKCh nie podpisała z nami umowy leczymy głównie pacjentów, którzy mogą sami zapłacić sto procent.
Na tym rozwiązaniu stracili pacjenci najbiedniejsi. Jak stwierdziła dr Iwona Malinowska lecznica nie robi, choć jest w stanie, aparatów ortodoncyjnych dla dzieci, mimo, że ustawowo należą się za darmo, w ramach ubezpieczenia, dzieciom do lat 13. Nie robi już najprostszych, czyli najtańszych protez dla starszych, niezamożnych ludzi, a dzieci z rozszczepem podniebienia muszą wyjeżdżać na leczenie do Poznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński