Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczeciński kolektyw "Lewacka Szmata", czyli patriotyzm z innej perspektywy [ZDJĘCIA]

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Patriotyzm dziś się nosi, ale nie jak kiedyś - w sercu, tylko na ubraniach. Rynek odzieży narodowej rośnie w siłę, ale czy wraz z nim rośnie nasza znajomość historii? Na to dyskusyjne pytanie spróbowaliśmy odpowiedzieć razem z Doro, współzałożycielką kolektywu "Lewacka Szmata".

Bycie "Lewacką Szmatą" opłaca się? Producenci odzieży patriotycznej zdradzają, że zarabiają ponad milion złotych w skali roku. A wy?

- Chciałabym, żebyśmy zarabiały miliony... ale nie zarabiamy (śmiech). W ogóle trudno powiedzieć, że "Lewacka" przynosi nam dochody, z których mogłybyśmy żyć i się utrzymywać. To projekt, który raczej wymaga od nas ciągłego inwestowania - w nowe wzory, w nowe produkty. O ile na rynku prawicowa wersja historii jest nadreprezentowana - w mniej lub bardziej absurdalnych odsłonach, o tyle lewicowa jest niedoreprezentowana. W popkulturze czy mainstreamie prawie jej nie ma. Jeśli już się pojawi, to i tak w prawicowej odsłonie. To dość kuriozalne, bo najczęściej zostawia się samego bohatera „na okładce” bez jego przekonań i poglądów. To zwyczajne fałszerstwo historii. No, ale w związku z tym "Lewacka Szmata" ma dużo do zrobienia (uśmiech).

Czyli to się opłaca, ale ze względów ideowych.

- "Lewacka Szmata" powstała z naszych przekonań, a także z przeświadczenia, że jeśli można coś zmienić, to między innymi przez modę i popkulturę, przez mainstream. Żyjemy w czasach, kiedy w szkołach naucza się głównie prawicowej wersji historii, a państwo wywiera wpływ na naszą przeszłość, stosując środki propagandowe. Dlatego naprawdę mamy olbrzymią frajdę z tego, co robimy. Mija nam trzeci rok działalności. Zaczynałyśmy od czterech produktów, dziś jest ich około ośmiuset i cały czas pojawiają się nowe. Zorganizowałyśmy też choćby taką akcję, jak „100x100 Przypomnijmy bohaterki i bohaterów lewicy”. To było stosunkowo trudne zadanie, bo o ile tych postaci jest dużo, to ich wizerunków w wersji, którą można wykorzystać jest niewiele - szczególnie wizerunków kobiet. Nasza graficzka i tak dokonywała cudów, przenosząc niektóre portrety na wlepki.
Środki na wydrukowanie naklejek zbierałyśmy przez platformę crowdfundingową. Udało się. Takie sukcesy dają olbrzymią satysfakcję.

To chyba znaczy, że nie jest tak źle? Macie całkiem duże dotarcie.

- Nie reklamujemy się, nie mamy swoich influencerek, którym wysyłamy darmowe produkty. Po prostu nie działamy jak duże firmy. Ale za to niedawno załapałyśmy się na okładkę Wysokich Obcasów z Agnieszką Dziemianowicz-Bąk, która założyła naszą koszulkę do sesji. Wcześniej Ela Podleśna zrobiła to samo. Nie zabiegałyśmy o to. To były prywatne decyzje. Dla nas to olbrzymi komplement i wielka niespodzianka. W „Polityce” pisał o nas duży artykuł Rafał Woś, wspominała o nas wyborcza.pl, Roman Kurkiewicz w Przeglądzie, itd.

Gdzie w takim razie leży problem? Skąd te luki w historii? To wina społeczeństwa, rządu, systemu w jakim żyjemy?

- To, co wyprawia dziś IPN jest kuriozalne, a czasem po prostu podłe. Ale to też nie tak, że luki w naszej historii pojawiły się niespodziewanie za rządów PiS. To się działo już dawniej, w zasadzie od 89. roku, kiedy do głosu zaczął dochodzić Kościół. To były też czasy, kiedy wydawało nam się się, że „oto upadł socjalizm i nadchodzą lepsze dni”. Trudno jednak powiedzieć, że ten upadający socjalizm miał wiele wspólnego z prawdziwym socjalizmem. Na pewno nie był tym, czym przedwojenni socjaliści wyobrażali sobie, że będzie. Przypomnę choćby, jak skończył Kazimierz Pużak (red. aresztowany przez UB i skazany w procesie pokazowym). Wydawało nam się, że „kapitalizm załatwi nam wszystko i będzie super”. Okazało się, że się pomyliliśmy. Koniec końców socjalizm, komunizm, marksizm... wszystko nagle pomieszało się ze sobą i zrobiło się śmieszne dla społeczeństwa. Straciło swoje znaczenie i wartość. Okazało się, że lepiej wymazać część historii, niż o niej szczerze mówić. W rezultacie XX-lecie międzywojenne, które było ohydnym okresem dla większości ludzi, dziś jest gloryfikowane. Tak samo jak szlachta i kultura dworska. Nikt nie mówi o chłopach i niewolniczym systemie pracy, na którym ta szlachta wyrosła. W PRL-u było podobnie, część historii była fałszowana, inna część wskazywana jako ta, którą trzeba czcić. To straszne pomieszanie faktów sprawiło, że ludzie zaczęli się odwracać.

Waszą misją jest przywrócenie pamięci o właściwych wydarzeniach? Brzmi to jak walka z wiatrakami.

- Wszystkie działania, które odbywają się wbrew ogólnie panującym trendom, zawsze na początku wydają się walką z wiatrakami. Tak samo jak i wszystkie działania, które początkowo nie przynoszą żadnych profitów - nie tyle finansowych, ale znaczeniowych. My wierzymy w to, co robimy i wierzymy, że się da. Ale rozumiemy też, że "Lewacka Szmata" nie olśni nagle całej Polski. Weszłyśmy w mainstream i odzież, bo to świetny sposób na dotarcie do ludzi. Mam nastoletniego syna i widzę co młodzież nosi w szkole. Zauważyłam, że często są to rzeczy z symbolami, o który nie mają pojęcia. Noszą je, bo idzie za tym pewien rodzaj wspólnoty, poczucie więzi i tradycji. Nie wiedzą jednak, co stoi za symbolem, który mają na sobie. Np. za symbolem Polski Walczącej, datą 44. czy AK. Oni w ogóle nie mają pojęcia o manifeście AK, który był mocno lewicowy. Chciałybyśmy prowadzić naszą działalność tak, aby docierać do takich osób, docierać z agendą lewicową, feministyczną, socjalistyczną czy antykapitalistyczną. To wciąż nisza, ale kto wie... Takich kolektywów, grup czy pomysłów jak nasze powoli przybywa - lewicowo.pl, Przywróćmy pamięć o Patronach Wyklętych, socjalizmteraz.pl i masa feministycznych portali. Nie z każdym jest nam po drodze, ale uważam, że im więcej tych odnóg tym lepiej.

Wspomniałaś o młodzieży. To grupa, która dziś cierpi na deficyt autorytetów. Może dla nich noszenie odzieży patriotycznej to pewien rodzaj buntu?

- Buntu? To ja się właśnie pytam, gdzie w tym jest ten bunt? Bunt jest dziś niesamowicie skomercjalizowany. Żyjemy w państwie, które oficjalnie pomaga finansowo tzw. firmom patriotycznym i umieszcza ich produkty w miejscach przez siebie kontrolowanych. To absurd, a nie bunt.

To może po prostu młodzież jest najbardziej plastyczną grupą i dlatego producenci do niej uderzają w pierwszej kolejności?

- Nie wiem czy młodzież jest plastyczna… nie chciałabym tego tak określać. Moje pokolenie, ale też i starsze pokolenia często mają już wypracowany światopogląd, którego nie chcą zmieniać. Młodzi ludzie dopiero wchodzą w to bardziej świadome rozumowanie. To nie tak, że tylko oni są podatni na propagandę. Wszyscy jesteśmy. Ale mając wybór i próbując różnych rzeczy, jest spora szansa, że znajdą coś dla siebie, coś co ich porwie. Tak jest np. ze strajkiem klimatycznym. „Starzy” mogą płakać, że młodzież nie chodzi na KOD-owskie manifestacje i jest nieaktywna politycznie, ale to nieprawda! Młodzież jest aktywna tam gdzie czuje, że ma na coś wpływ. Żeby zmienić władzę, wystarczy iść na wybory, ale żeby pokonać kryzys klimatyczny potrzeba znacznie więcej. Potrzeba zrewolucjonizowania światowego kapitalizmu. Jesteśmy na skraju przepaści, nierówności rosną, kapitał kumuluje się w prywatnych rękach, zyski stoją na pierwszym miejscu, planeta na drugim. Właśnie wpuściliśmy na naszą stronę koszulkę „capitalism kills” z misiem koalą. Myślę, że to jednoznaczny przekaz, kto odpowiada za to, co dzieje się na świecie.

Wspieracie akcje lub stowarzyszenia, które promują szerzone przez Was wartości? Niektóre inicjatywy potrafią podnieść sprzedaż. Wystarczy wspomnieć protesty kobiet.

- Jasne, że sprzedaż się podnosi, ale mówimy o dodatkowej sprzedaży kilku czy kilkunastu sztuk produktu, a nie tysiącach. Jeśli chodzi o strajk kobiet, uczestniczyłam w tworzeniu całej tej akcji w Szczecinie, bo to odzwierciedlało i nadal odzwierciedla moje przekonania. To na pewno nie tak, że działamy na zasadzie cynicznego wykorzystania sytuacji dla osiągnięcia zysku. Zdecydowanie nigdy nie zamierzamy tego robić i zawsze się od tego odżegnujemy. Innym przykładem jest inicjatywa na rzecz nietoperza mopka zachodniego. Jakiś czas Ojcowie Oblaci z województwa świętokrzyskiego zamierzali wznieść centrum pielgrzymkowe, kosztem terenów, na których żyje wiele zagrożonych gatunków zwierząt - w tym mopek. Ministerstwo oczywiście chciało im dać te tereny. Na szczęście, po licznych protestach pomysł został wstrzymany - na razie. W ramach solidarności wypuściliśmy na rynek koszulki, kubki i torby z mopkiem, a procent ze sprzedaży przekazujemy na rzecz stowarzyszenia, które broni tych zwierząt.

W zasadzie to Wy też jesteście producentami odzieży patriotycznej. Wypuszczacie tylko trochę inne produkty na rynek.

- Nie wypuszczamy innych produktów, po prostu inaczej rozumiemy patriotyzm. Ja jestem patriotką swojego podwórka, swojej ulicy, literatury którą czytam. Ale nie jestem patriotką, która uważa, że Polacy to naród wybrany. Chciałabym przybliżać ludziom historię Polski, ale przez pryzmat walki jaką podejmowali nasi przodkowie, a nie kapitałowych rozgrywek rządu. W "Lewackiej Szmacie" też nie zawsze mamy identyczne poglądy, czasem nie zgadzamy się ze sobą w stu procentach, ale to przecież normalne. Każdy ma prawo do swojego spojrzenia na temat.

Wasza działalność wpływa na Wasze prywatne życie? Idziesz w koszulce z Marksem, a sąsiad dostaje „apopleksji”?

- Dokładnie tak (śmiech). Mamy takiego jednego sąsiada, który krzyczy na nas, wyzywa od komunistek i chowa się, bo boi się komunistów (uśmiech). Poza tym sąsiadem, raczej nie spotkałyśmy się z objawami nienawiści czy niechęci. Przeciwnie, dziewczyny czasem potrafią zatrzymać nas na ulicy i zapytać - a skąd ta torba?

Zatem, co Was teraz najbardziej wkurza? Z czym będziecie walczyć?

- Widziałaś koszulkę z paskami klimatycznymi? Z jednej strony to rzeczywisty zapis wzrostu temperatur, z drugiej to kod kreskowy. Teraz chcemy mocno pracować nad budowaniem świadomości na temat związków między tym, co dzieje się na świecie a kapitalizmem. Najbogatsi dysponują środkami, dzięki którymi skutecznie są maskowane wydarzenia i ruchy pozwalające społeczeństwu połączenie całego zła z ich chęcią zysku. Bo jak to się dzieje, że w Australii lobbyści węglowi przeznaczają potworne sumy, żeby powstawały nowe kopalnie węgla, a równocześnie rząd obcina środki na straż pożarną? To było jeszcze przed falą pożarów, ale kiedy ta przyszła, Australia zaczęła prosić świat o pomoc. Tylko nie tych najbogatszych, a takich ludzi jak ja czy ty, zwykłych ludzi. Tych problemów nie da się załatać „biedakami”, trzeba działać systemowo, ale się tego nie robi. Demokracja jest dziś na usługach kapitalizmu. Musimy zawrócić i szukać innego rozwiązania.

Nowy kalendarz społeczności LGBTQ "Vogue Your Face" już jest...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński