Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinianka debiutuje muzycznie projektem Ewka Ka. Czy zdobędzie sławę?

Dariusz Zymon
foto: Aurelia Kołodziej
Niedawno na Youtube oraz wiodących serwisach streamingowych ukazał się pierwszy singiel artystki pt. „Zen”. To opowieść o trudnej relacji i jej zakończeniu happy endem. Co jeszcze kryje projekt ?

Singiel promujący ZEN jest trudnym kawałkiem, opowiadającym o odcięciu się od toksycznej relacji i znalezieniu własnej drogi. Czy następne utwory będą w takim samym klimacie ?

- Cały projekt liczy jedenaście utworów, z czego dziewięć to moje autorskie numery a dwa to covery. Trzy z nich to ballady - bardzo emocjonalne, opowiadające o trudnych rzeczach. Reszta utrzymana została w lżejszym klimacie, opisałabym to jako funky, r&b. Są bardziej popowe, nadające się do auta. Jednak warstwa tekstowa jest poważna, żaden z utworów nie opowiada o błahych sprawach.

Ewka Ka to nie tylko Ewa. Kto jeszcze współtworzy projekt?

- Teksty oraz melodię do utworów piszę sama, zawszę potrzebuję kogoś, kto zrealizuje harmonię, muzykę i aranże. Na samym początku szukałam gitarzysty, udało mi się wszcząć współpracę z Robertem Jarzębskim, z którym wspólnie zrobiliśmy ZEN, dodatkowo w trakcie realizacji singla do zespołu dołączyli Aleksander Jastrząb - pianista, aranżer, odpowiedzialny za większość harmonii w projekcie. Dodatkowo na basie usłyszycie Grzegorza Góreckiego a na perkusji Macieja Panasiuka.

Wyczytałem w internecie, że masz dość niekonwencjonalną metodę tworzenia. Zdradź nam, czym jest flamandzki angielski?

- Powstawanie piosenek przebiega u mnie na dwa sposoby. Pierwszy sposób jest w miarę klasyczny - piszę tekst, to, co wypływa ze mnie, później do tego komponuję melodię. Druga metoda jest oryginalniejsza, polega na tym, że spotykam się z moim pianistą, mam jakiś pomysł na melodię, ale nie mam tekstu. Żeby nie myśleć o tekście, kiedy tworzymy harmonię i melodię, używam tak zwanego flamandzkiego angielskiego, czyli wymyślonego angielskiego. W ten sposób oddaję emocje, na których mi zależy. Tak nagrany utwór odsłuchuję w domu. Puszczam to sobie w kółko, aż czegoś nie napiszę pod ten rytm.

To twoja autorska metoda (uśmiech)?

- Nikt mnie tego nie uczył, to wynika z improwizacji. Można powiedzieć, że to moja autorska metoda (uśmiech).

To jeszcze powiedz, kim się inspirujesz?

- Wszystko, co piszę, jest zbiorem tego, co kiedyś przesłuchałam, co przeczytałam. Jeżeli chodzi o pisanie, mam wrażenie, że wychodzi to ze mnie, jednak realnie stawiając sprawę, jestem pewna, że jest to zasłyszane, jesteśmy ludźmi. Odtwarzamy to, co kiedyś już słyszeliśmy. Oczywiście działa to na zasadzie inspiracji, łączę różne rzeczy. Niegdyś zaczytywałam się w dziełach Leonarda Cohena, Grzegorza Ciechowskiego oraz Zbigniewa Herberta, na pewno w jakiś sposób taka lektura odbija się w moich tekstach. Jeżeli chodzi o muzykę, aktualnie moją największą idolką jest Natalia Przybysz.

Bądź na bieżąco i obserwuj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński