Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinianin napisał książkę o śmierci Jana Pawła II

Ewa Koszur
Jakub Kulawczuk ma 29 lat. Jest absolwentem pedagogiki Uniwersytetu Szczecińskiego.
Jakub Kulawczuk ma 29 lat. Jest absolwentem pedagogiki Uniwersytetu Szczecińskiego.
Wśród ponad osiemdziesięciu osób, z którymi rozmawiał szczecinianin Jakub Kulawczuk jest aktorka i buddystka Małgorzata Braunek, narkomanka Iga, właściciele pubów, agencji towarzyskiej i sex-shopów. Są kibice i księża. Jest para młoda, której termin ślubu wypadł 2 kwietnia 2005 r.

- Kiedy papież umierał, nie myślałem o książce - mówi Jakub Kulawczuk. - Rzeczywistość zupełnie inaczej, niezwykle układała się przez ten tydzień. Może ci, którzy przeżyli w latach osiemdziesiątych karnawał Solidarności czuli inaczej, ale dla mnie to było zupełnie coś nowego, innego. Studiowałem wówczas dziennikarstwo. Zastanawiałem się, czy udałoby się udźwignąć ten bardzo trudny, wielki temat. Dotyczył 38 milionów ludzi w kraju. Oprócz tego mnóstwa ludzi z zewnątrz. Trudno było od tego uciec, zapomnieć. Chciałem to ciekawie, wielopoziomowo przedstawić. Był wrzesień 2005. Byliśmy przyzwyczajeni do tego, by jednostronnie - pozytywnie albo krytycznie - pokazywać postawy wobec papieża i wydarzeń związanych z jego śmiercią. Zależało mi na tym, by pokazać to z różnych stron. To był klucz doboru bohaterów. Różne środowiska a także osoby, które zupełnie nie zgadzają się z nauczaniem Jana Pawła II. Chciałem zajrzeć na zaplecze, pokazać, co przeżywali i zapamiętali ludzie.

Pytał w agencji towarzyskiej

Tylko z właścicielem agencji nie udało się Kulawczukowi porozmawiać osobiście.

- Był chętny, ale wyjeżdżał do Ameryki - wspomina autor. - Została możliwość rozmowy telefonicznej. Cala reszta, to spotkania i pogłębione rozmowy. Nie było z tym problemu, czym sam byłem zaskoczony. Z Wałęsą było trochę trudniej, ale się udało. Planowałem porozmawiać z Kwaśniewskim, wykorzystać wątek pojednania, ale ostatecznie zrezygnowałem. Wątek pojednania nie wszedł do książki. Z polityków, którzy nie są na emeryturze, zrezygnowałem, bo mają coś do ugrania i nie są szczerzy.

Staliśmy wtedy obok siebie

To Małgorzata Braunek powiedziała Kulawczukowi, że mieszkańcy różnych miast zachowywali się tak samo. Miała wrażenie, jakby byli w jednym kościele.

- Dla niej kościół był wszędzie w tym czasie - wspomina autor. - Dla niej, buddystki, to była jedna z bardzo istotnych rzeczy. Kilkadziesiąt osób mówi o tym samym. Jest kilka takich momentów w książce. Przy podpisach bohaterów pojawiają się miasta. Chciałem pokazać, że ktoś jest w Poznaniu, we Wrocławiu, ktoś w Warszawie, a ludzie jakby stali obok siebie.

Niektórzy dokonywali postanowień. Część dotrzymała danego sobie słowa, inni niekoniecznie. Iga, narkomanka i imprezowiczka, została zakonnicą. Właściciel agencji towarzyskiej zamknął biznes, ale potem znowu otworzył. Kibice się pojednali i niedługo później pobili.

- Trudno oczekiwać, żeby nagle jedna czwarta obywateli naszego kraju zmieniła się na stałe - uważa Kulawczuk. - To był taki czas jak święta Bożego Narodzenia. Chcieliśmy być lepsi. Konflikty odeszły na bok, a po świętach wszystko wraca. Ale nikt nie mówi, że nie będziemy znów robić świąt.

Cytaty z książki

Patryk Vega, reżyser filmowy
- Miałem bardzo dużo pracy tuż przed premierą mojego "Pitbulla", która zaplanowana była już od dwóch miesięcy i miała się odbyć w kilku miastach. Projekcje zaczynały się w poniedziałek, 4 kwietnia w Łodzi, potem w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu. (W tym strasznym natłoku zajęć starałem się śledzić w mediach całą sytuację, ale zupełnie nie spodziewałem się, że to mogą ą być ostatnie dni Papieża.

Rychu "Peja" Andrzejewski, raper
- Oglądałem te wszystkie relacje i pomyślałem, że to niezwykły czas. Postanowiłem solidaryzować się z Papieżem i przeżyć jego śmierć na własny sposób. Poszedłem do monopolowego, kupiłem kilka browarów i whisky. To była zimna kalkulacja - Papież umiera, więc rzucam wszystko, idę po wódkę i będę mu towarzyszył.

Mirosław Zientała, właściciel sieci sklepów Sex - Shop
- Oczywiście, piątek to jest najlepszy dzień tygodnia, Zbliża się weekend i ludzie mają ochotę na odrobinę szaleństwa. Ale tego dnia w ogóle nie mieliśmy obrotu i chyba nic nie sprzedaliśmy. Wszyscy ludzie siedzieli przed telewizorem lub w kościołach.

Szewach Weiss, były ambasador Izraela
- Czułem się trochę tak jak po śmierci mego ojca. Ból i pustka. Pustynia. Po prostu nic! Zaraz zadzwoniła do mnie moja małżonka, pytając, czy już wiem. Było jej bardzo smutno, ale nie płakała. Nie płakała nawet przed własną śmiercią.

Małgorzata Braunek, aktorka
- Mimo że jestem buddystką, razem z mężem postanowiliśmy udać się do kościoła. To był zupełnie spontaniczny odruch. Kiedy staliśmy z mężem w tej niezwykłej ciszy, nagle weszła ponad stuosobowa grupa kibiców, ubranych oczywiście w szaliki i te wszystkie swoje akcesoria. Plac Piłsudskiego był pełen, więc ludzie się rozstąpili, robiąc im miejsce.

Józef G., właściciel agencji towarzyskiej
- Poszedłem do żony i mówię: Kochana, chcę zamknąć tę agencję towarzyską. Nie chcę mieć z nią więcej nic więcej wspólnego. Po prostu dla naszego ukochanego Papieża chcę to zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński