Niecodzienny ogród założony został na miejscu, gdzie jeszcze niedawno był wybieg dla psów i śmietnik na butelki i inne nieczystości. Dziś rośnie tu 150 gatunków kwiatów. Ogród, nazwany przez jego założycielkę Bukietem, cieszy się uznaniem mieszkańców, choć zdarzają się wyjątki.
- Ostatnio wyrwali mi jukę, choć tak pięknie rosła - opowiada Irena Możdżan. - Szkoda, bo przecież ten ogródek jest dla wszystkich. Daje życie przez samo istnienie w tym miejscu.
Dwa lata temu pani Irena gospodarzyła na ogrodzie w Lubczynie, gdzie miała też własną pasiekę pszczół. Wówczas zmarł jej maż. Została sama i przeprowadziła się na stałe do Szczecina. Denerwował ją pusty plac przy ulicy Unisławy wciśnięty między stare budynki należące do SM Śródmieście.
- Nic się tu nie działo, prócz wieczornych libacji znudzonych młodzianów - opowiada pani Helena, mieszkanka jednego z bloków. - Tylko śmierdziało z niego, bo to i psy tu wyprowadzali, nieczystości wyrzucali, a nie jeden załatwiał się na nim.
Dopiero pani Irena zaczęła go porządkować. Nikt nie wierzył, że coś z tego będzie.
Najpierw wyrzuciła stąd śmieci, później teren przekopała, a gdy ziemia była gotowa, zaczęła sadzić. Mieszkańcy myśleli, że szybko się jej to znudzi. Mylili się. Pojawiły się drzewka i pierwsze rabatki, kwiaty i inna roślinność.
- Może to dziwne, ale sadzę tu nawet znalezione i wyrzucone na śmietnik uschnięte rośliny - opowiada pani Irena. - A mam dobrą rękę do nich. Jeszcze tak nie zdarzyło się, by jakiś kwiat nie odżył. Ostatnio trafił mi się uschnięty kaktus - pokazuje wspaniale prezentujący się okaz z czerwonymi kwiatami. - Niech pan patrzy, jak mi się pięknie odwdzięczył za opiekę.
Cały placyk jest ogrodzony niziutkim, estetycznym płotkiem z zielonej siatki. W jednym z miejsc stoi tabliczka informująca, że zabrania się tu wyprowadzania psów. Ktoś ją przewrócił i podeptał. Pani Irena wyprostowała napis i ponownie umieściła.
- Babcia z ikrą - komentuje jeden z młodych ludzi, spotkanych w pobliżu ogródka. - Ja bym takiego chuligana, co zniszczył tablicę, nauczył porządku.
Pani Irena nazywana jest przez młodych ludzi BPZ czyli Babcią Pozytywnie Zakręconą. Przychylamy się do opinii.