W czerwcu ubiegłego roku Gudrun Netter wystosowała pismo do szczecińskich radnych, w którym prosi o upamiętnienie w formie mosiężnych kostek wtopionych w chodnik jej ojca, który w czasie II wojny światowej mieszkał w Stettinie i był wywieziony do Aushwitz.
- Dla upamiętnienia moich rodziców i niesprawiedliwości, jaką im wtedy wyrządzono, chciałabym im ufundować i wmurować w Szczecinie Stolpersteiny - „kamienie pamięci”. To niewielka kostka w chodniku - przejmująca forma upamiętnienia ofiar II Rzeszy, rozpowszechniona już w całym świecie, obecna również w niektórych polskich miastach - tłumaczy Gudrun Netter.
Sprawa trafiła na biurko Jarosława Bondara, architekta miasta, który przed wydaniem decyzji zasięgnął opinii dyrektora szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Ta okazała się negatywna.
- Nie można zgodzić się ze stwierdzeniem, że umieszczenie tabliczki na kostce brukowej na równi z nawierzchnią chodnika, tę pamięć przekazuje w sposób godny. Jest to sprzeczne z realizowaną od dziesiątków lat w Polsce działalności w sferze trwałych znaków upamiętniających walkę i męczeństwo. Przez szacunek dla ofiar obiekty te są umieszczane w pionie - czytami w liście podpisanym przez Adama Siwka, dyrektora Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa.
Oprócz samej formy, zdaniem IPN, nieodpowiednia jest również treść tabliczek, w której nie jest jednoznacznie wskazane to, kto jest sprawcą.
- Brak jest kluczowego komunikatu, czyli wskazania expressis verbis Rzeszy Niemieckiej. IPN nie może wyrazić zgody na pominięcie tego kluczowego faktu - tłumaczy Adam Siwek.
Posiłkując się tą opinią Jarosław Bondar nie zgodził się na tego typu upamiętnienie rodziców Gudrun Netter i zaproponował umieszczenie tablicy pamiątkowej na budynku związanym z wojennymi losami niemieckiej rodziny.
Interpelację w tej sprawie do prezydenta złożyła Edyta Łongiewska-Wijas, której zdaniem jest to niedopuszczalne stanowisko i jednoznacznie apeluje o umieszczenie „kamieni” w przestrzeni Szczecina.
- Realizacja „kamieni pamięci” to konieczność dla miasta, które chce uważać się za europejskie, otwarte na swoją przeszłość i moralnie uczciwe. To znakomita lekcja historii, uzmysławiająca nam, że ofiary niemieckiego nazizmu nie są pozycjami w statystykach, lecz konkretnymi ludźmi, którzy tak jak my, codziennie wychodzili ze szczecińskich kamienic do pracy, do szkoły, czy na zakupy, mieszkali tu na co dzień i świętowali, kiedy był ku temu czas. Byli tu przed nami. A później w imię zbrodniczej ideologii odebrano im to, czym my cieszymy się dzisiaj. By czuć się dobrze w naszym Szczecinie, jesteśmy winni im pamięć. Temu służą „kamienie pamięci” - pisze radna.
Sprawą zajmie się też komisja do spraw kultury i promocji na najbliższym posiedzeniu 29 stycznia.
- Sposób upamiętnienia Ofiar Holokaustu na terenie Szczecina wymaga pogłębionej analizy i rozmowy, w efekcie której wypracowana zostanie forma uczczenia pamięci, będąca przejawem szacunku dla wszystkich ofiar totalitaryzmu III Rzeszy Niemieckiej (...). W związku z zamiarem podjęcia przez Komisję Rady Miasta ds. Kultury dyskusji nad propozycją zrealizowania upamiętnienia rodziców Pani Gudrun Nette dalsze decyzje dotyczące realizacji wniosku zostaną podjęte z uwzględnieniem stanowiska Radnych Rady Miasta Szczecin oraz opinii organizacji żydowskich naszego miasta - informuje Daniel Wacinkiewicz, zastępca prezydenta miasta.
Frament listu Gudrun Netter
Gdy niemieckie władze dowiedziały się, że jego niezamężna matka była Żydówką, to od 1941 roku zaczęły dyskryminować mojego ojca jako rak zwanego „pół-Żyda”. Zabronili moim rodzicom zawarcia małżeństwa, ponieważ moja matka według zasad narodowosocjalistycznego rasizmu była „Aryjką”. Od stycznia 1944 roku władze prześladowały mojego ojca tak jak innych żydów, osadzając go w marcu/kwietniu 1944 eoku w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Moja matka, która była wówczas ze mną w ciąży, również została aresztowana z powodu zabronionego związku z Żydem. Została zwolniona z aresztu w maju 1944 roku, prawdopodobnie dzięki interwencji jej dobrych przyjaciół.
Z Auschwitz mój ojciec został wysłany „marszem śmieci” na początku 1945 roku do Mauthausen, gdzie doczekał wyzwolenia. Był jednak tak osłabiony, że zmarł 22 lub 23 lipca 1945 roku, w wyzwolonym obozie Gusen.
ZOBACZ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?