Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: Tu może dojść do katastrofy

Marek Rudnicki
Potężny blok betonowy, prawdopodobnie wspornik starej trakcji nie wygląda na zdjęciu groźnie. Gdy jednak pod wpływem deszczu spadnie w dół na tory, może dojść do tragedii. Wykolei się na nim każdy pociąg.
Potężny blok betonowy, prawdopodobnie wspornik starej trakcji nie wygląda na zdjęciu groźnie. Gdy jednak pod wpływem deszczu spadnie w dół na tory, może dojść do tragedii. Wykolei się na nim każdy pociąg.
Na pochyłej skarpie wiaduktu kolejowego leży kilkudziesięciotonowy blok betonowy. Gdy zsunie się w dół, wpadnie na tory, którymi w nocy transportowane są niebezpieczne substancje do Polic. Może dojść do katastrofy, która zagrozi całej okolicy.

Betonowy blok leży na skarpie przy wiadukcie na al. Wojska Polskiego. Jak znalazł się w tym miejscu, tego nikt nie wie. Do tej pory zsunięcie na tory blokowało mu drzewo. Teraz ktoś je wyciął pozostawiając jedynie korzenie i kilkunastocentymetrowe pnie.

- To całkowity brak wyobraźni ze strony zarządzającego tym miejscem - komentuje na gorąco dla Głosu inż. Tadeusz Buczko. - Wystarczy, że przyjdzie duża ulewa, a te resztki po drzewie nie wytrzymają ciężaru i blok zsunie się na tory. Jest to tym bardziej możliwe, że ziemia tu ma konsystencję gliny i betonowy blok pojedzie po niej jak po lodzie.

Tory prowadzą do Polic, do których i skąd transportuje się niebezpieczne surowce. Jeśli beton zjedzie na dół w nocy, maszynista nie ma szans, by go zauważyć na czas. Tory tu skręcają i w świetle reflektorów przeszkoda pojawi się przed lokomotywą w ostatniej chwili. Pociąg nie wyhamuje. A wówczas dojdzie do katastrofy ekologicznej. Cysterny wypełnione płynnym gazem czy amoniakiem ulegną uszkodzeniu i cała okolica zostanie skażona.

O betonowym bloku powiadamiamy właściciela skarpy przy wiadukcie, Zakład Linii Kolejowych.

- Skarpa od torów należy do nas - przyznaje wicedyrektor PLK Włodzimierz Wiatr. - Sprawdzimy to miejsce. Jeśli będziemy zmuszeni usunąć ten blok, to pewnie to zrobimy.

Szybsza jest reakcja Straży Miejskiej, którą też informujemy o sprawie.

- Natychmiast jedziemy sprawdzić tę informację - reaguje szybko Joanna Wojtach. - Takich przypadków nie wolno bagatelizować i dokładać na później. Nie musi zdarzyć się od razu nieszczęście, ale jeśli istnieje taka możliwość, trzeba reagować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński