Betonowy blok leży na skarpie przy wiadukcie na al. Wojska Polskiego. Jak znalazł się w tym miejscu, tego nikt nie wie. Do tej pory zsunięcie na tory blokowało mu drzewo. Teraz ktoś je wyciął pozostawiając jedynie korzenie i kilkunastocentymetrowe pnie.
- To całkowity brak wyobraźni ze strony zarządzającego tym miejscem - komentuje na gorąco dla Głosu inż. Tadeusz Buczko. - Wystarczy, że przyjdzie duża ulewa, a te resztki po drzewie nie wytrzymają ciężaru i blok zsunie się na tory. Jest to tym bardziej możliwe, że ziemia tu ma konsystencję gliny i betonowy blok pojedzie po niej jak po lodzie.
Tory prowadzą do Polic, do których i skąd transportuje się niebezpieczne surowce. Jeśli beton zjedzie na dół w nocy, maszynista nie ma szans, by go zauważyć na czas. Tory tu skręcają i w świetle reflektorów przeszkoda pojawi się przed lokomotywą w ostatniej chwili. Pociąg nie wyhamuje. A wówczas dojdzie do katastrofy ekologicznej. Cysterny wypełnione płynnym gazem czy amoniakiem ulegną uszkodzeniu i cała okolica zostanie skażona.
O betonowym bloku powiadamiamy właściciela skarpy przy wiadukcie, Zakład Linii Kolejowych.
- Skarpa od torów należy do nas - przyznaje wicedyrektor PLK Włodzimierz Wiatr. - Sprawdzimy to miejsce. Jeśli będziemy zmuszeni usunąć ten blok, to pewnie to zrobimy.
Szybsza jest reakcja Straży Miejskiej, którą też informujemy o sprawie.
- Natychmiast jedziemy sprawdzić tę informację - reaguje szybko Joanna Wojtach. - Takich przypadków nie wolno bagatelizować i dokładać na później. Nie musi zdarzyć się od razu nieszczęście, ale jeśli istnieje taka możliwość, trzeba reagować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?