Dwuwagonowy skład był około 200 metrów od pętli na Pomorzanach. Wówczas doszło do zerwania przewodu trakcji, który spadł na pierwszy wagon. Pojawił się ogień.
Do gaszenia pożaru nie można było się zabrać od ręki.
- Ze względu na napięcie w sieci nasze pierwsze działania polegały jedyni zabezpieczeniu terenu - przyznaj mł. bryg. Jarosław Jarczewski, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1. - Musieliśmy mieć pewność, że nie ma prądu zanim zaczęliśmy gasić ogień.
Akcję utrudniało gęsty gryzący dym i miejsce, w którym doszło do pożaru. Walka z ogniem trwała kilka minut, ale wagon zdążył się doszczętnie spalić. Na miejscu pogotowie ratunkowe udzieliło pomocy poparzonej w wypadku motorniczej. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Utrudnienia w ruchu trwały kilkadziesiąt minut. Kiedy w tramwaju szalał ogień ruch został całkowicie zamknięty. Później jeździła komunikacja zastępcza. Wagon miał zostać przy użyciu dźwigu odstawiony na boczny tor, a potem odprowadzony do warsztatu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?