Maszt słynnego statku S/s Kapitan K. Maciejewicz nie ma szczęścia. Podobnie jak statek, który poszedł na żyletki mimo sprzeciwu środowisk morskich, by go zachować w Szczecinie jako muzeum. Pozostał maszt, który usytuowano na wjeździe do centrum miasta i od 20 lat nikt nie wziął puszki farby, by go konserwować. A stalowe naciągi, przytrzymujące maszt, są w coraz gorszym stanie.
Oby nie wiało
- Na statkach podczas eksploatacji konserwuje się liny co 4-5 lat - mówi kpt. ż.w. Wiktor Czapp. - A także, gdy pojawi się rdza. A przy pomniku też trzeba uważać, by rdza się nie pojawiła. Maszt może przewrócić się od silnego wiatru, a w Szczecinie takie wiatry mamy.
Dziś jest przy nim magistracka tabliczka z napisem: "Ze względu na zły stan masztu prosimy zachować szczególną ostrożność!!!". Nie wiadomo, w jakim stopniu liny kotwiczące maszt są skorodowane i jak głęboko ta korozja sięgnęła. Teoretycznie przy mocniejszych podmuchach wiatru i zwiększeniu naprężenia lin, mogą pęknąć. A wówczas, jak w dominie, puszczą pozostałe, a sam maszt runie.
Czyj maszt?
Kto powinien masztem się zająć? Wpisany jest do rejestru zabytków, wydawałoby się więc, że konserwator zabytków. Wojewódzki czy miasta? Sam maszt jest własnością Muzeum Narodowego, ale już teren, na którym stoi, należy do miasta.
Więcej na ten temat przeczytacie w dzisiejszym wydaniu "Głosu Szczecińskiego". Zachęcamy do lektury!
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?