Istniejąca od 1952 roku stocznia ma na świecie ustalona renomę. Remontuje różne rodzaje statków: masowce, drobnicowce, kontenerowce, zbiornikowce, jednostki badawcze. Ich wielkość ograniczają jedynie parametry toru wodnego i suchych doków posiadanych przez stocznię. Gryfia remontuje również promy pasażerskie, a to świadczy o wysokim profesjonalizmie jej usług. W tym roku wyremontowała pięć promów pasażersko-samochodowych dla armatorów skandynawskich, niemieckich i jeden dla polskiego.
Znana jest też z remontów specjalistycznych statków naukowo-badawczych. Wygrywa międzynarodowe przetargi na tego typu prace. W tym roku latem remontowała statek Akademik Fiodorov uważany za perłę w koronie rosyjskiej badawczej floty polarnej. Niektórzy twierdzą, że to jedyna tego typu jednostka na świecie. W zeszłym roku był remontowany w Szczecinie rosyjski statek naukowo-badawczy Akademik Mstisłav Kieldysz. Obie te jednostki mogą transportować specjalne pojazdy głębinowe, czyli batyskafy Mir 1 i Mir 2.
Inną znaną jednostką remontowaną w tym roku w Gryfii był chemikaliowiec Bow Sun. To pierwszy chemikaliowiec wybudowany przez Stocznię Szczecińską Nowa. Powstał w 2003 roku i otwiera serię ośmiu największych na świecie chemikaliowców ze zbiornikami ze stali Duplex (40 tys. ton nośności, 183 m dł.). Wszystkie zbudowano w Szczecinie dla norweskiego armatora Odfjella. Bow Sun został uznany przez RINA (Królewski Instytut Architektów Okrętowych) za Statek Roku 2003. Do Gryfii przypłynął na tzw. remont klasowy, przeprowadzany co 5 lat dla odnowienia klasy statku. Obejmował m.in. przegląd silnika głównego i różnych urządzeń statkowych, piaskowanie i malowanie kadłuba. Na ten remont stocznia wygrała międzynarodowy przetarg.
Podstawą działalności Gryfii są remonty, ale stocznia słynie też z przebudowy i budowy nowych jednostek. Atutem stoczni jest doświadczona, stabilna załoga. Ponad połowa 1200-osobowej załogi to pracownicy z wieloletnim stażem. Stocznia na swoim koncie ma niewielkie promy a także statki patrolowce dla Norwegów. Pięć takich powstało w 2007 roku, dwa kolejne są w trakcie budowy.
- Co kwartał mieliśmy pytania od armatorów z całego świata o możliwości budowy podobnych jednostek - mówi prezes Stachoń. - Z bólem serca musieliśmy odmawiać, bo nie mieliśmy wolnych mocy przerobowych, a wszystkie suche doki i nabrzeża były zajęte przez remontowane statki. Zleceń było tyle, że nawet parę razy musieliśmy odmówić wykonania remontu. Stawki frachtowe były tak duże, że armatorom opłacało się remontować nawet najbardziej leciwe statki.
Niestety, zakończył się już okres wielkiej hossy w światowej żegludze. Frachty gwałtownie spadły. Armatorzy liczą pieniądze. Już nie opłaca im się przeprowadzanie remontów na taką skalę jak to było jeszcze parę miesięcy temu.
- Mamy świadomość, że nadchodzący rok będzie bardzo trudny, z niepokojem śledzimy to co się dzieje w światowej gospodarce i w shippingu - przyznaje Edward Stachoń. - Aby przetrwać go jak najmniej boleśnie będziemy musieli być bardziej elastyczni w zakresie wykonywanych prac, wysokości cen i terminów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?