Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: Proces o próbę zabójstwa niemowlaka i jego matki

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
O ośmiomiesięcznym dziecku mówił, że jest oporne, bo nie chce ćwiczyć i siadać. W poniedziałek stanął przed sądem oskarżony o usiłowanie zabójstwa niemowlaka oraz jego matki, z którą był w związku.

Adrian N. ma 29 lat. Nie był do tej pory karany, ale teraz grozi mu dożywocie.

Z wyglądu mógłby przypominać studenta, gdyby nie to, że edukację zakończył w szkole średniej. Ale według prokuratury, niewinny wygląd oskarżonego nie powinien nikogo zwieść, bo N. to niebezpieczny człowiek, który próbował zabić dwie najbliższe sobie osoby. Dlatego od kilkunastu miesięcy siedzi w areszcie czekając na proces.

17 marca 2018 r. pogotowie dostało wezwanie do 8-miesięcznego dziecka, które miało tracić oddech w jednym z mieszkań w Szczecinie. Na miejscu ratownicy zastali młodego mężczyznę i dziecko, któremu miał udzielać pierwszej pomocy. Oskarżony twierdzi, że niemowlak nagle osłabł.

Na głowie dziecka lekarze zauważyli jednak ranę, która prawie doprowadziła do śmierci małego Kornela. Chłopiec miał złamaną kość czaszki. Według prokuratury, został uderzony tępym narzędziem, którego nie udało się ustalić i odnaleźć.

Podczas poniedziałkowej rozprawy oskarżony zmienił wersję zdarzeń. Teraz twierdzi, że chłopiec uderzył się o kant biurka, które wykorzystywali jako przewijak.

- Gdy go przebierałem, chciałem sięgnąć po pieluszkę, która była na telewizorze. Trwało to ułamek sekundy, gdy po nią poszedłem, ale w tym czasie dziecko przekręciło się i zaczęło spadać z przewijaka. Udało mi się je złapać, zanim spadło na ziemię, ale główką uderzyło w róg biurka - twierdzi oskarżony.

- A dlaczego pan nie powiedział o tym wcześniej ratownikom i matce dziecka - dopytywał sąd i prokurator.

- Wydawało mi się, że w tamtej chwili to nie było istotne, byłem zdenerwowany - mówi.

Twierdzi też, że o wypadku nie powiedział matce dziecka, bo się bał, że z nim zerwie za to, że dopuścił do takiej sytuacji.

Matką dziecka jest Joanna N. Oskarżonego poznała w 2017 r. Po kilku miesiącach znajomości zamieszkali we trójkę.

- Kornel nie był moim dzieckiem, ale kochałem je jak swoje, tym bardziej, że z poprzedniego związku nie mogłem mieć dzieci - mówił oskarżony.

CZYTAJ TEŻ:

Pół roku po próbie zabicia dziecka, próbował zabić Joannę.

- Zakładał jej ręce na szyi i dusił, szarpał za włosy, rzucał na podłogę na plecy, trzymał za gardło, lecz zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na skuteczny opór pokrzywdzonej i interwencje sąsiadów - oskarża prokuratura.

Powodem kłótni, która mogła doprowadzić do zabójstwa było 30 zł, które oskarżony chciał pożyczyć od partnerki. Twierdzi, że planował kupić wino, aby świętowali rocznicę znajomości. Ona podejrzewała, że raczej chodziło narkotyki.

Adrian N. często nie miał pieniędzy, bo do pracy się nie palił. Przez tydzień pracował w markecie, ale odszedł zniechęcony zarobkami. Koleją pracę przerwało mu zatrzymanie i areszt.

- W naszym związku było z każdym dniem gorzej, ale Joanna też nie była bez winy. Ona też była wobec mnie agresywna. Pokłóciliśmy się, ale chciałbym, aby mi to wybaczyła - mówił modulując głos jak zawodowy aktor.

Joanna M. tylko kręciła głową zdumiona wersją oskarżonego. Na kolejnej rozprawie będą zeznawać świadkowie.

ZOBACZ TAKŻE: Makabryczna sprawa w szczecińskim sądzie. Zwłok noworodka nigdy nie odnaleziono

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński