Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin. Iron Fist - twardziele na ringu. Maciej Linke nie pamięta połowy walki (relacja z gali, wideo, zdjęcia)

Maurycy Brzykcy [email protected]
Fot. Andrzej Szkocki
Takiego wydarzenia w Szczecinie chyba jeszcze nie było. W sobotę w Szczecińskim Domu Sportu odbyła się gala sportów walki - Iron Fist. Impreza zakończyła się sporym sukcesem.

Iron Fist w obiektywie Andrzeja Szkockiego

Kiedy wchodziło się w sobotę do hali SDS była ona niemal nie do poznania. Ring ustawiony na jej środku, masa świateł, kamery na wysięgnikach i wszystkie miejsca zarówno na trybunach, jak i na parkiecie szczelnie wypełnione ludźmi. Tymczasem w powietrzu dało się wyczuć zapach jednej z popularniejszych maści rozgrzewających, a to z kolei oznaczało, że zawodnicy są już gotowi do walk.

Pierwsi na ring wyszli Marcin Kwiatek (Olimp Legnica) i Paweł Piłat z Nak Muay Szczecin. Walkę w formule boksu tajskiego szybko wygrał szczecinianin, bowiem już w pierwszej rundzie.

Z kolei w drugim starciu 18-letni Bogdan Jóźwik (Olimp Oława) musiał mierzyć się z dużo bardziej doświadczonym Marcinem Kabatem (Jopek Gold Team). Jóźwik w formule MMA wytrzymał zaledwie niecałe pół pierwszej rundy i przegrał walkę przez podduszenie.

Trzecia walka pomiędzy Maciejem Jewtuszką (Berserkers Team/Nak Muay Szczecin), a Łukaszem Milewskim (Olimp Legnica) toczyła się już o konkretną stawkę, czyli o zawodowy pas mistrza Polski federacji WPMF w boksie tajskim do 75 kilogramów. Szczecinianin przy dużym wsparciu widzów pokonał swojego rywala w drugiej rundzie, łamiąc mu nos.

Nie wygrał z kolei Grzegorz Szatkowski z Linke Gold Team, choć w walce MMA z Marcinem Elsnerem z Radomskiego Klubu Teakwondo miał przewagę, zwłaszcza w pierwszej rundzie. Później jednak lepiej prezentował się gość z Radomia i pokonał naszego zawodnika przez podduszenie. Starcie numer 5 pomiędzy Filipem Rządkiem (Team Arkadia Kalisz), a Patrykiem Grudniewskim (Puncher Wrocław) o pas mistrza Polski federacji WPMF w muay thai, było jednym z lepszych tego wieczoru. Wyrównana walka na pięści i nogi sprawiła, że kilkakrotnie zawodnicy bliscy byli wypadnięcia za ring. Zdaniem sędziego tę potyczkę wygrał Grudniewski.

Bliski sprawienia niespodzianki był Maciej Janicki (Śląsk Wrocław) w walce MMA z Maciejem Linke (Linke Gold Team). Janicki, wielokrotny medalista mistrzostw kraju w judo, przetrwał pierwsze ataki szczecinianina i później to on zyskał przewagę. Walka w dużej mierze toczyła się w parterze i wydawało się, że więcej sił zachował Janicki. Linke miał kłopoty z powrotem do narożnika po wyczerpujących rundach. Sędziowie jednak jemu przyznali zwycięstwo na punkty.

- Powiem szczerze, że po jednym z ciosów jak gdyby urwał mi się film - powiedział później Maciej Linke. - Tak na dobrą sprawę, to połowy walki zupełnie nie pamiętam. Dlatego pytanie mnie o jakiekolwiek sytuacje z tego pojedynku mija się z celem. Kilka ciosów, zwłaszcza na początku, miałem przemyślanych, później działał już tylko instynkt. Muszę sobie tę walkę obejrzeć w powtórce, żeby zobaczyć, jaki miała przebieg - zakończył młodszy z braci Linke.

Walkę o międzynarodowy pas federacji WPMF w boksie tajskim wygrał Paweł Jędrzejczyk z Punchera Wrocław. Jego rywal, Czech Daniel Vitovec, dwukrotnie ucierpiał na niewłaściwie przygotowanych linach ringowych. Jedyny czysto pięściarski pojedynek tego wieczoru pomiędzy Patrickiem Baumannem, a Arturem Mulinowem z Berserkers Team, wygrał ten drugi. Wygrał, choć w ostatnich sekundach walki Niemiec posłał Polaka na deski.

W przedostatnim pojedynku wieczoru w formule MMA doszło do małej niespodzianki. 23-letni Piotr Sulecki ze Śląska Wrocław pokonał 40-letniego Mariusza Linke z Linke Gold Team. Miała być to pożegnalna walka popularnego Manolo w Polsce. Pożegnanie nie wypadło jednak najlepiej. Młody rywal rzucił się na szczecinianina od pierwszego gongu, wyprowadzając mnóstwo ciosów. Kilka z nich mocno oszołomiło naszego zawodnika. Ratował się on próbą walki w parterze, ale Sulecki tylko to wykorzystał, mocno obijając głowę Linkego. Dlatego z jego narożnika pofrunął na ring ręcznik, co oznaczało poddanie walki. Na rywala Mariusza rzucił się nawet jego brat, Maciej, byle przerwać obijanie głowy Linkego.

- Przyznam szczerze, że trochę poniosły mnie emocje - powiedział Maciej Linke. - W pewnym momencie widziałem po moim bracie, że ma już miękkie nogi. Rywal go zaskoczył, ale taki jest sport - dodał Linke.
W ostatniej walce wieczoru niespodzianki już nie było. Wielokrotny mistrz świata w boksie tajskim, Mariusz Cieśliński (Fighter Wrocław), pokonał na punkty Gruzina Levana Kavelashviliego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński