Wyrok zapadł dzisiaj przed Sądem Rejonowym w Szczecinie. Adamczyk nie przyszła do sądu. Mieszka prawdopodobnie w USA lub RPA. Podobno prowadzi tam klinikę.
- Nie wykazała się wiedzą z 16 przedmiotów. Takie zachowanie woła o pomstę do nieba. Jak można mówić o znikomej szkodliwości czynu, skoro lekarz to osoba zaufania publicznego, w którego ręce składamy nasze zdrowie i życie - grzmiał sędzia Bartosz Bytniewski-Judasz.
Ma szczęście, że tylko rok
Adamczyk ma też trzyletni zakaz wykonywania zawodu. Musi pokryć część kosztów procesu. I tak może mówić o szczęściu. Z powodu upływu czasu przedawniła się większość zarzutów, o które oskarżyła ją prokuratura. Dlatego sąd skazał ją tylko za jedno przestępstwo - posługiwanie się lewymi dokumentami, czyli czterema kartami egzaminacyjnymi ze sfałszowanymi podpisami profesorów. Ale już zarzut samego wyłudzenia dyplomu i stażu lekarskiego oraz grożenia dziennikarce telewizyjnej trzeba było umorzyć.Prokurator Bartłomiej Skurcz chciał dla oskarżonej dwóch lat więzienia.
- Działała z niskich pobudek. Nigdy nie wyraziła skruchy. Jedyną okolicznością łagodzącą jest to, że nie była wcześniej karana - wyliczał.
Przyznał jednak, ze nie ma dowodu, że to Adamczyk osobiście sfałszowała podpisy.
- Ale miała świadomość, ze zanosi sfałszowane karty, bo przecież nie zdała tych egzaminów - wyjaśniał sędzia Bytniewski-Judasz.
Fałszywe podpisy
Historia Adamczyk, nazwanej przez media dr Barbie to gotowy scenariusz tragifarsy. Aby ją zrozumieć trzeba się cofnąć do lat 80. Wtedy studia na PAM w Szczecinie rozpoczyna Małgorzata Adamczyk. Wyróżnia się urodą i inteligencją. W wolnych chwilach dorabia jako modelka. Szybko dostaje indywidualny tok studiów.
W międzyczasie zostaje mamą. Bierze urlop dziekański. W 1992r, kończy studia. Do dziekanatu przynosi karty egzaminacyjne z trzeciego, czwartego, piątego i szóstego roku. Są tam zaliczenia ćwiczeń i egzaminów. Wszystkie pozytywne potwierdzone podpisami szesnastu profesorów. 24 czerwca 1992r. dostaje dyplom lekarza.
Razem z mężem otwiera luksusowy jak na tamte czasy gabinet ginekologiczny i klinikę poprawiania urody w Szczecinie. Prowadzą też dwie restauracje. O Adamczykach robi się głośno. Ale na PAM już huczy, że dr Barbie mogła wyłudzić dyplom, bo część profesorów nie przypomina sobie, aby u nich zdawała. Ówczesny dziekan nie decyduje się jednak zawiadomić prokuratury. Dzisiaj zachowanie ówczesnych władz uczelni wytknął sąd.
Piersi młodej Szwedki
Bomba wybucha w 1995r. Szwedka, która w klinice Adamczyków chciała poprawić sobie piersi oskarża ich o błąd w sztuce. W mediach ukazują się zdjęcia kobiety mającej rzekomo cztery piersi. Potem okaże się, że to normalny stan po zabiegu. Dr Barbie nie ma nic wspólnego z operacją, ale dziennikarze już zaczynają sprawdzać informacje o jej dyplomie. Prokuratura wszczyna śledztwo i w 1996r. oskarża ją o wyłudzenie dyplomu lekarza, posługiwanie się sfałszowanymi kartami egzaminacyjnymi i groźby.
W trakcie pierwszego procesu Adamczyk wyjeżdża za granicę. Długo nie wraca. Sąd każe ją aresztować na pół roku. Adamczyk wraca dopiero w 2006r., gdy dostała list żelazny, że nie zostanie aresztowana. Rusza drugi proces. Łącznie trzydzieści rozpraw. Adamczyk zapowiada, że ujawni spisek, którego ofiarą rzekomo padła. Twierdzi, że w zarzuty wrobili ją zawistni lekarze, prokuratura i dziennikarze.
- Żadnego spisku nie było - ocenił dzisiaj sędzia Bytniewski-Judasz.
A kolejni świadkowie pogrążają dr Barbie. Profesorowie nie przypominają sobie, albo są pewni, że Adamczyk nie zdawała u nich egzaminów. Także specjalista od podpisów stwierdzi, że przynajmniej część z nich była na pewno sfałszowana. Mimo zapowiedzi Adamczyk nie pokazuje swojego indeksu, w którym miały być oryginalne podpisy profesorów. W niejasnych okolicznościach z akt sądowych giną też karty egzaminacyjne. Na uczelni znikają protokoły z egzaminów Adamczyk.
Bałagan na PAM
W trakcie procesu wyszło na jaw, że na PAM panował bałagan z obiegiem egzaminacyjnych dokumentów. Choć to niedozwolone studenci otrzymywali w dziekanacie protokoły egzaminacyjne, które mieli zanieść wykładowcom. Dostawali je głównie studenci z indywidualnym tokiem nauki. Jak Adamczyk.
- Ona powinna zostać uniewinniona. Opinie grafologa nie są wiarygodne. Będziemy się odwoływać - zapowiedział po wyroku mec. Andrzej Marecki, obrońca dr Barbie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?