Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SZCZECIN: Ciężkich dział w drugiej turze nie będzie [KOMENTARZ]

Piotr Chrobak
Dr Piotr ChrobakInstytut Politologii i EuropeistykiUniwersytetu Szczecińskiego
Dr Piotr ChrobakInstytut Politologii i EuropeistykiUniwersytetu Szczecińskiego
- Analizując wyniki wyborów w Szczecinie, trudno jednoznacznie stwierdzić czy więcej emocji zapewnił nam wieczór wyborczy, czy to, co się wydarzyło rankiem „dzień po” - komentuje dr Piotr Chrobak, Instytut Politologii i Europeistyki Uniwersytetu Szczecińskiego. - Chodzi oczywiście o zwrot akcji w wyborczym scenariuszu, według którego miała przebiegać kampania prezydencka przed ponownym głosowaniem.

Brutalna rzeczywistość

Sławomir Nitras po dość intensywnym wieczorze wyborczym, teoretycznie miał wszelkie powody, aby kłaść się spać w przekonaniu, że to właśnie on znalazł się w drugiej turze wraz z Piotrem Krzystkiem. Jeszcze w trakcie wspomnianego wieczoru, kiedy pojawiły się pierwsze sondażowe wyniki, snuł plany pokonania prezydenta Krzystka.

Niestety, rankiem przywitała go brutalna rzeczywistość. Wszystko wskazywało na to, że to jednak Bartłomiej Sochański najprawdopodobniej zmierzy się z urzędującym prezydentem. W miarę jak zliczano głosy z ostatnich komisji, czarny scenariusz dla kandydata Koalicji Obywatelskiej stawał się bolesnym faktem. Ostatecznie Sławomirowi Nitrasowi zabrakło 282 głosów, aby móc kontynuować zmagania wyborcze.

Nawet nie próbuję sobie wyobrażać tego, co musiał czuć Sławomir Nitras, kiedy dowiedział się, że przegrał tak niewielką różnicą głosów. Natomiast zdecydowanie łatwiej wyobrazić sobie radość, jaka musiała ogarnąć Bartłomieja Sochańskiego, na wieść o wejściu do drugiej tury. Ale po kolei.

Krzystek faworytem

Praktycznie wszystkie sondaże wyborcze wskazywały, że Piotr Krzystek jest zdecydowanym faworytem tych wyborów i ma zagwarantowane wejście do drugiej tury z dużą przewagą nad pozostałymi konkurentami. Początkowo przewidywano nawet zwycięstwo w pierwszej turze, choć późniejsze badania opinii publicznej tego nie potwierdzały. Kiedy wejście prezydenta Krzystka do drugiej tury stało się – jak mawiał klasyk – oczywistą oczywistością, wówczas uwaga została skoncentrowana na dwójce kandydatów. Mowa oczywiście o Sławomirze Nitrasie i Bartłomieju Sochańskim. Obaj przez cały czas trwania kampanii wyborczej cieszyli się podobnym poparciem.

Raz kandydat PiS uzyskiwał niewielką przewagę, żeby w innym badaniu ustąpić minimalnie pola pretendentowi Platformy i Nowoczesnej. Pozostali kandydaci balansowali daleko w tyle, na granicy progu wyborczego. To właśnie między wspomnianą dwójką pretendentów rozegrała się prawdziwa bitwa o drugą turę. Piotr Krzystek był poza zasięgiem i to nie on stanowił, a przynajmniej nie powinien stanowić celu w pierwszej turze.

Tak wyrównana walka między Nitrasem a Sochańskim powodowała, że do samego końca, do momentu przeliczenia głosów z ostatniej komisji, żaden z nich nie mógł być pewny zwycięstwa. Dlatego w tym kontekście obaj panowie powinni czekać do ogłoszenia oficjalnych wyników, niż popadać w nadmierny entuzjazm lub demonstrować swoje niezadowolenie w oparciu o wyniki sondażowe.

Sochański łatwiejszy do pokonania

Jak już wspominałem w moich wcześniejszych komentarzach, Piotr Krzystek jest w tej komfortowej sytuacji, że znacznie mu bliżej do elektoratu Sławomira Nitrasa, niż Bartłomiejowi Sochańskiemu. Także w odwrotnej sytuacji, gdyby przyszło mu się zmierzyć ze Sławomirem Nitrasem, łatwiej byłoby mu pozyskać wyborców Bartłomieja Sochańskiego, w przeciwieństwie do kandydata Koalicji Obywatelskiej.

Ponadto Bartłomiej Sochański będzie łatwiejszym przeciwnikiem niż Sławomir Nitras. Ponieważ współpraca między prezydentem Krzystkiem a Platformą nie istnieje już od dobrych dwóch kadencji, czyli przynajmniej od ośmiu lat, to kandydat Koalicji Obywatelskiej mógłby wyciągnąć wszystkie możliwe działa, aby spróbować nie tylko zwiększyć swoje poparcie, ale też – a może przede wszystkim – zniechęcić szczecinian do Piotra Krzystka. W razie porażki Sławomir Nitras wraz z Koalicją Obywatelską nic by nie tracili.
Z kolei zupełnie inaczej przedstawia się scenariusz, w którym do walki z urzędującym prezydentem stanie Bartłomiej Sochański. Tutaj jakakolwiek negatywna kampania wobec Piotra Krzystka nie wchodzi w grę. Jeżeli PiS przesadzi w tej kampanii i swoimi działaniami zrazi do siebie prezydenta Krzystka – tak jak to zrobiło z PSL – to bez względu na wynik Bartłomieja Sochańskiego, wyjdzie z tych wyborów przegrane.

Układ sił

Pamiętajmy, że w radzie miasta będziemy mieli trzy kluby. Wszystko wskazuje na to, że Koalicja Obywatelska będzie miała trzynastu radnych, PiS dziesięć mandatów, a Bezpartyjni ośmiu swoich reprezentantów. Jeżeli PiS wywoła wojnę „na noże” z prezydentem Krzystkiem, a Sochański przegra wybory, to Piotr Krzystek może zawrzeć koalicję z Platformą i Nowoczesną, odsuwając PiS od sprawowania władzy w mieście. Patrząc dalej Bezpartyjni mogliby wówczas dogadać się z Platformą w sejmiku i PiS zostałby odsunięty od sprawowania władzy w województwie. Natomiast, gdyby kandydat partii Jarosława Kaczyńskiego został nowym prezydentem, to Piotr Krzystek wraz z PO i Nowoczesną byliby w stanie skutecznie komplikować sprawowanej władzy prezydentowi Sochańskiemu. Ponadto w sejmiku także PiS nie miałby szans na przejęcie steru władzy.

Skoro PiS nie ma jakiejkolwiek możliwości – ze zrozumiałych powodów – na zawarcie koalicji w radzie miasta z PO i Nowoczesną, to jest „skazane” na porozumienie z Bezpartyjnymi. A to powoduje, że Piotr Krzystek może spać spokojnie, bo nikt z PiS-u nie wystawi przeciwko niemu żadnych ciężkich dział przed ponownym głosowaniem.

Prezydent Stargardu ze współpracownikami wieczór wyborczy sp...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński