Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: Brud, szczury i sterty śmieci. Tak wygląda nielegalne targowisko przy ryneczku Manhattan. Straż Miejska nie umie rozwiązać problemu

Marek Rudnicki
Straż Miejska przegania nie zrzeszonych kupców, ale na drugi dzień nielegalne targowisko na Niebuszewie obok legalnego Manhattanu nadal tętni życiem. Handlujący tu nie zamierzają rezygnować.
Straż Miejska przegania nie zrzeszonych kupców, ale na drugi dzień nielegalne targowisko na Niebuszewie obok legalnego Manhattanu nadal tętni życiem. Handlujący tu nie zamierzają rezygnować. Fot. Marcin Bielecki
Nielegalne targowisko przy szczecińskim Manhattanie. Brud, sterty śmieci i szczury. Tak wygląda ta zaniedbana okolica. Okazyjne naloty strażników miejskich obficie sypiących mandatami nie pomogły rozwiązać problemu.

Nielegalne targowisko denerwuje ekologów i właścicieli garaży po drugiej stronie ulicy Ofiar Oświęcimia, przy której handlują.

Ci drudzy dowodzą, że nagromadzone śmieci pod ich garażami, to wynik działalności nie zrzeszonych handlarzy. Ci pierwsi zaś dowodzą, że handlarze niszczą rosnące tu unikalne dęby czerwone, wieszając na ich gałęziach stare gacie i inne towary, a pod pniem rozkładając tekturę. Przypominają, że na skwerze obok Manhattanu rosło kiedyś około 50 dębów, z których do dziś przetrwało zaledwie kilka.

- Najgorsi są ci, co wyrzucają obok naszych garaży stare kartony, opakowania i nawet zepsutą spożywkę - mówi pan Adam, garażowicz. - Już kilka razy służby miejskie sprzątały ten bród, ale na drugi dzień znowu się pojawiały.

Jakiś czas temu Straż Miejska zrobiła duży nalot na handlarzy. Posypały się mandaty. Nic to nie dało. Nie minął tydzień, a nielegalny rynek kwitł nadal.

- Wykonujemy tylko polecenia - mówi Joanna Wojtach, rzecznik prasowy Straży Miejskiej. - Przed pierwszą kontrolą napływało wiele skarg na nie zrzeszonych kupców, ale handlowali na terenie należącym do targowiska Manhattan. Później przenieśli się na teren tuż obok, który należy do miasta. Tu możemy interweniować i to robimy. Najczęściej upominamy, rzadziej karzemy, ale i tak wracają.

Kupcy nie zrzeszeni złożyli pismo do miasta, że chcą nadal tu handlować i prośbę, by ich nie przeganiać. Motywowali, że są najczęściej biednymi ludźmi, którzy w ten sposób dorabiają na życie. Na razie nie dostali odpowiedzi.

- Część jest może rzeczywiście biedna i sprzedając różne rzeczy z domu lub z uprawianych działek dorabia do małych emerytur i rent - ocenia prośbę pan Karol, inny garażowicz. - Co jednak powiedzieć o tych, którzy też tu mają garaże, ale nie stoi w nich samochód, tylko pełne są towaru?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński