Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin będzie walczył z dopalaczami

Anna Miszczyk
Strażnicy Maria Kowalik i Adrian Czubak sprawdzają, dlaczego kilku zakapturzonych chłopców zamiast być na lekcjach spaceruje po centrum miasta.
Strażnicy Maria Kowalik i Adrian Czubak sprawdzają, dlaczego kilku zakapturzonych chłopców zamiast być na lekcjach spaceruje po centrum miasta.
Zwiększone kontrole straży miejskiej, zawiadomienie policji, rozdawanie ulotek, kontrole sklepu przez sanepid - takie między innymi środki chcą uruchomić radni w walce ze sklepem z tzw. dopalaczami.

Kontrolują od dnia otwarcia

Kontrolują od dnia otwarcia

W pobliżu sklepu z dopalaczami pojawiają się od dnia jego otwarcia patrole Straży Miejskiej. Z rozmów strażników z mieszkańcami wynika, że klienci sklepu to ludzie dorośli, raczej majętni. Podjeżdżają dobrymi autami.
- Dziś do drzwi sklepu podeszło dwóch mężczyzn, złapali za klamkę, ale było zamknięte - mówił wczoraj strażnik Adrian Czubak. - Kiedy nas zobaczyli zaczęli uciekać. Przebiegli na drugą stronę ulicy, wsiedli do czarnego auta i szybko odjechali.
Działania SM ograniczają się do sprawdzania, co przy sklepie robi młodzież w wieku szkolnym, zamiast być na lekcjach. Ale strażnicy podkreślają, że gdyby wypatrzyli dopalacze u niepełnoletniego, to od razu wezwą policję.

Działalnością sklepu zajęli się dani z komisji zdrowia.

Chodzi o sklep działający w okolicy Heliosa, oferujący produkty "nie nadające się do spożycia" "tylko dla kolekcjonerów". Sklep działa w lokalu własnościowym. Budynek należy do wspólnoty. Miasto ma w nim tylko 30 procent udziałów.

- Trzeba wykorzenić to zło oblane taką dozą hipokryzji. Hipokryzją jest przecież takie nazywanie środków, które działają jak narkotyki- mówił Tomasz Grodzki, przewodniczący komisji.

Radni jednogłośnie podjęli decyzję, by zobowiązać prezydenta do zajęcia się tym problemem. Proponowane działania to m.in. zwiększone patrole straży miejskiej w okolicach sklepu (strażnicy mieliby sprawdzać, czy przebywająca tam młodzież nie powinna być w tym czasie w szkole), rozdawanie ulotek uświadamiających szkodliwość dopalaczy, wzmożone kontrole służb, które mogą sprawdzać sklepy np. sanepidu.

Przewodniczący komisji zobowiązał się też, że złoży zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa, to jest sprzedaży środków niedozwolonych. Policja będzie musiała zarekwirować część towaru i zabrać go do badań. Do czasu rozstrzygnięcia można by zatrzymać sprzedaż. Równocześnie radni chcą wysłać apel do parlamentarzystów, by przyspieszyli prace nad zmianą ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (sprawa utknęła w sejmowych komisjach). Dziś nie ma w niej mowy o pochodnych piperazyny, które zawierają dopalacze.

Obecny na posiedzeniu komisji prof. Krzysztof Borowiak, toksykolog z Zakładu Medycyny Sądowej PAM twierdził jednak, że w walce z dopalaczami można powołać się na inny paragraf tejże ustawy - o substancjach zastępczych, które działają jak narkotyki.

Do szczecińskich specjalistów trafia coraz więcej osób z zaburzeniami po zażyciu dopalaczy. Ludzie ci przeżywają stany lękowe, maniakalne i depresyjne, są agresywni. Nie kontrolują swojego zachowania. Wielu z nich wymaga leczenia, bo nie są w stanie normalnie funkcjonować. Wszystko dlatego, ponieważ dopalacze działają jak amfetamina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński