Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: bandyci odpowiedzą za skatowanie taksówkarza

Mariusz Parkitny
Andrzej Szkocki
Dwanaście lat więzienia grozi czterem szczecinianom, którzy w Nowy Rok zaatakowali taksówkarza. Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa przed Sądem Okręgowym w Szczecinie.

Sąd przesłuchał pierwszych z kilkunastu zgłoszonych świadków.

Oskarżeni mają od 18 do 23 lat. To Alan W., Marcin P., Daniel P. oraz Jarosław B. Jeden z nich jest uczniem zawodówki. Reszta po podstawówkach, nie pracują. Przed zatrzymaniem utrzymywali ich rodzice. Od stycznia siedzą w areszcie.

Według ustaleń prokuratury, było tak: 1 stycznia nad ranem wracali z imprezy sylwestrowej. Byli pijani. Nie udało się ustalić, kto wezwał taksówkę na ul. Parkową przy sklepie "Stoczniowiec". Kobieta, z której telefonu dzwoniono, twierdzi, że nie zamawiała kursu. Na miejsce pojechał taksówkarz Stanisław B. Miał przy sobie tysiąc złotych, 60 euro i 20 dolarów. Gdy nie doczekał się pasażera, chciał odjechać. Nagle do jego mercedesa weszło czterech mężczyzn. Jeden usiadł obok kierowcy.
Pozostała trójka zajęła miejsca na tylnym siedzeniu. Siedzący za taksówkarzem to, według śledczych, Marcin P. Złapał kierowcę za szyję i zaczął bić. Potem przyłączyli się koledzy. Zażądali pieniędzy. Grozili, że użyją noża, choć go nie pokazali.

Stanisław B. dał im pieniądze, które miał w kieszeni. Potem stracił przytomność. Sprawcy próbowali odjechać mercedesem. Świadkowie widzieli, jak auto stało w poprzek jezdni z otwartymi drzwiami. Następnie samochód zaczął się staczać w kierunku ul. E. Plater z wyłączonymi światłami i silnikiem.

Dopiero potem udało im się uruchomić taksówkę. Według prokuratury, za kierownicą siadł Marcin P. Zatrzymali się na stacji benzynowej przy ul. 1 Maja. Wyciągnęli taksówkarza z auta i zaczęli go bić. Zostawili na stacji i odjechali. Wtedy świadkowie napadu zawiadomili policję.

Rozpoczął się pościg. Policjanci zauważyli mercedesa na ul. Jana Kazimierza. Jarosław B. zaczął uciekać pieszo. Policjant po kilku wezwaniach do zatrzymania postrzelił go w rękę. Pozostałą trójkę też udało się zatrzymać. Trafili do aresztu. W śledztwie trzech aresztowanych przyznało się do winy. Marcin P. zaprzecza, że kierował taksówką. Ale prokuratura ma ślady DNA, które potwierdzają, że siedział na miejscu taksówkarza. Był już karany, m.in. za jazdę po pijanemu, rozbój i narkotyki. Całej czwórce grozi 12 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński