Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szaletowa awantura w Wolinie. Burmistrz zwolnił panią Halinę dla oszczędności. I zatrudnił dwie osoby, z większymi zarobkami

Mariusz Parkitny
Pani Halina wzorowo dbała o toalety, dlatego też mieszkańcy Wolina nie mogą zrozumieć, dlaczego burmistrz nie przedłużył z nią umowy
Pani Halina wzorowo dbała o toalety, dlatego też mieszkańcy Wolina nie mogą zrozumieć, dlaczego burmistrz nie przedłużył z nią umowy Fot. sxc.hu
W ramach oszczędności budżetowych pracę w tym mieście straciła kobieta zajmująca się miejską toaletą. Zastąpiły ją... dwie panie z większymi zarobkami.

Moim zdaniem: Burmistrz traci czas

Moim zdaniem: Burmistrz traci czas

Wolin musi być krainą mlekiem i miodem płynącą, skoro pan burmistrz ma czas zajmować się personalnymi decyzjami w sprawie miejskich toalet.

Niestety prawda jest dużo gorsza. Wolin boryka się z ogromnymi problemami. Brak inwestorów, turystów, miejsc pracy, ziemi do sprzedaży...

Oszczędności związane ze sprawą szaletu są fikcją, a prawdopodobnie trzeba będzie zatrudnić kogoś do pracy po paniach, które teraz w nim pracują. Eugeniusz Jasiewicz wygrał cztery lata temu wybory, bo obiecał mieszkańcom poprawę jakości życia. Szkoda, że traci czas i energię na afery szaletowe zamiast zająć się pracą.

Mariusz Parkitny

Wolinie huczy, bo pani Halina ma opinię wzorowego pracownika. Toalety zawsze były czyste, a zaradna kobieta potrafiła porozumieć się też z turystami z zagranicy.

Miejski szalet prowadziła od prawie dwóch lat. Była zatrudniona na umowę zlecenie, którą burmistrz przedłużał co pewien czas. Zarabiała 560 zł oraz to co zostawili klienci, bo toaleta jest płatna (miesięcznie od 40-70 zł). Koszty utrzymania szaletu, środki chemiczne i higieniczne pokrywała ze swoich pieniędzy.

- W grudniu burmistrz zapewnił żonę, że od stycznia zatrudni ją na pół etatu, bo był zadowolony z jej pracy - mówi Marek Kowalczyk, mąż kobiety.

Ale w środę rano pani Halina dowiedziała się, że ma zamknąć szalet, oddać klucze i zabrać swoje rzeczy. Poinformowali ją o tym osobiście urzędnicy magistratu.

W czwartek odbyło się oficjalne odebranie szaletu. Pani Halina zażądała spotkania z Eugeniuszem Jasiewiczem, burmistrzem Wolina. W trakcie rozmowy w jego gabinecie usłyszała, że powodem nieprzedłużenia umowy są oszczędności budżetowe.

Ale miejski szalet nie zostanie zamknięty. Do jego prowadzenia burmistrz skierował dwie panie, które do tej pory zatrudnione były w gospodarstwie pomocniczym i zajmowały się sprzątaniem miasta. Według nieoficjalnych informacji, każda zarabia po ok. 1200 zł. Wczoraj jedna z kobiet już pracowała w szalecie. Druga ma stawić się do pracy w poniedziałek.

Zapytaliśmy burmistrza o oszczędności związane z szaletowymi roszadami. Nie odpowiedział jednak na pytania.

Według nieoficjalnych informacji, oszczędności mają polegać na przesunięciu obu pracownic urzędu miejskiego na odcinek toalet. Nie wiadomo jednak, kto w takim razie zastąpi obie panie przy sprzątaniu ulic i utrzymywaniu czystości w mieście.

- My rozumiemy, że burmistrz ma prawo do zatrudniania i zwalniania ludzi. Musi dbać o budżet miasta. Ale nie możemy się pogodzić z formą, w jaki sposób żona została potraktowana. To nieludzkie - mówi Marek Kowalczyk, mąż pani Haliny.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński