Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szał na Świeżaki to armageddon! "Na zakupach tracimy rozum"

Agnieszka Domka-Rybka
Świeżaki z Biedronki podbiły serca matek i dzieci
Świeżaki z Biedronki podbiły serca matek i dzieci archiwum Polska Press
Groszek Grześ, Rzodkiewka Żaneta, Borówka Basia i Kalafior Krzyś... - Czasami w sklepach zachowujemy się tak, jakby następnego dnia miała nastąpić inwazja kosmitów - twierdzi dr Tomasz Marcysiak, socjolog z WSB w Bydgoszczy.

Świeżaki, zwykła chińska maskotka, która podbiła serca Polaków, jak chyba dotąd żadna zabawka. Wpadliśmy w szał zbierania naklejek, by jak najszybciej zdobyć upragnionego pluszaka. Niektórzy mówią, że Świeżaki stały się dobrem narodowym, a ich posiadanie, szczególnie zebranie pełnej kolekcji - to nowy wyznacznik pozycji społecznej. Wręcz niewiarygodne!

Jeśli coś jest dobrem rzadkim, niedostępnym dla każdego i jednocześnie bardzo pożądanym, to staje się - jak to mówimy w socjologii - „dobrem generującym nierówności społeczne”. Jest kilka takich dóbr: władza, majątek, wykształcenie, mobilność i prestiż. Uruchamiając wyobraźnię socjologiczną możemy przyjrzeć się, jak w tę teorię wpisuje się posiadanie Świeżaków. Daje to prestiż, zdobycie wymaga pieniędzy, a kolekcja wszystkich pokazuje, kto tak naprawdę jest dziś „szefem” gangu Świeżaków. Z drugiej strony udział w gonitwie za naklejką, zbieranie punktów, by osiągnąć wymarzony cel oddalony w czasie to nic złego, szczególnie w dobie, kiedy odebrano dzieciom radość oczekiwania.

Wszystko jest w zasięgu ręki i już tego samego dnia.

Za moich czasów, a mam 45 lat, trzeba było czekać z pół roku na nowy rower Sprint. Dziś dzieci nie muszą niecierpliwić się aż do świąt Bożego Narodzenia, by dostać ulubioną zabawkę. Poza tym, co to za niespodzianka, skoro wcześniej sami wybierają prezenty wskazując w sklepie lub internecie? Ale co się dziwić, skoro sam święty Mikołaj nie ma czasu czytać listów od dzieci, tylko dorabia, rozwożąc po świecie coca-colę.

Akcja Biedronki jest genialna, bo oto, żeby zdobyć Świeżaka „za darmo”, trzeba zbierać punkty - aż 60, po czym wkleić tyle naklejek do specjalnej karty kolekcjonerskiej. Ja też, gdy byłem dzieckiem, zbierałem naklejki i uzupełniałem nimi zeszyty. Kupowało się zestawy po sześć lub osiem naklejek o różnej tematyce. Gratyfikacją jednak nie była zabawka, ale satysfakcja z zebrania kompletu ilustracji z danej dziedziny: sztuki walki, architektura, zwierzęta itd. Bardzo fajna zabawa, choć bez wątpienia ta sprzed 30 lat była zdecydowanie bardziej edukacyjna.

Niedawno w jednej z Biedronek byłam świadkiem świeżakowej afery. Nie działał skaner do nabijania punktów z karty „Moja Biedronka”, co gwarantuje o jedną naklejkę więcej. Kasjerka jej więc nie wydała. I o tę jedną naklejkę klientka zrobiła straszną awanturę, jakiej jeszcze nigdy w żadnym sklepie nie widziałam. Czy chińskie pluszaki obudziły w ludziach nawet pierwotne instynkty?

To jest kwestia naszej mentalności i kultury i albo ulegamy szałowi, albo nie. Podobna sytuacja miała miejsce ostatnio w Lidlu, w którym klienci stoczyli prawdziwą bitwę o kurtki termiczne. To był dosłownie armagedon! Jan Matejko byłby tymi scenami zachwycony. Wszędzie działa ten sam mechanizm. Wystarczy obniżyć o połowę ceny masła czy cukru i od razu ludzie tracą rozum, jakby następnego dnia miała nastąpić inwazja kosmitów. Ze Świeżakami jest identycznie, a przecież można je kupić dużo taniej, i bez szaleństwa, w internecie.

Czytam nagłówki niektórych newsów: „Ukradła z Biedronki prawie 1400 naklejek ze Świeżakami. Grozi jej 5 lat więzienia”, albo „Gang Świeżaków na topie. Pracownicy Biedronki ukradli 10 tys. naklejek”, „Świeżaki kością niezgody wśród pracowników Biedronki”. Związkowcy tej sieci zaprotestowali, gdyż dzieci pracowników, które nie ukończyły 15 roku życia, zostały podzielone na te z prawem do darmowej maskotki i bez. Maskotek nie dostały te, których rodzice przebywają na zwolnieniu lekarskim. W internecie pojawiły się od razu komentarze o lepszym i gorszym sorcie dzieci pracowników. Świeżaki uwikłały się politycznie.

Przecież nie ma równości społecznej. 500 plus również nie dostały wszystkie dzieci, bo o przyznaniu zasiłku decyduje liczba dzieci (od drugiego) i dochód w sytuacji, kiedy samotna matka zarabia „za dużo”. Taka forma niesprawiedliwości to nic nowego. Sam pamiętam, gdy byłem dzieckiem i na plebani można było dostać różne dary: żywność czy ciuchy. Wtedy także pierwszeństwo miały rodziny wielodzietne, a jak ktoś z nich stawał trzy razy w kolejce, dostawał o trzy razy więcej tych - powiedzmy - „darów”. Jak widać, także dystrybucja naklejek - choć to naprawdę trywialne - powoduje, że część osób czuje się pokrzywdzona.

Niektórzy wieszczą, że zrobi się niebezpiecznie, gdy potencjał Świeżaków zostanie dostrzeżony przez przestępców. Mogą stać się skuteczną przynętą - już teraz wiele osób nabiera się na sklepowe konkursy.

Przestępcy bezwzględnie wykorzystują sytuację chaosu i luk prawnych. Jeśli uda się kogoś skusić do zdobycia celu na skróty, czyli Świeżaka, to łatwo też oszukać. Chcesz dostać Świeżaka za darmo, wyślij SMS, potem podaj imię i też wyślij. Ilu z nas zwraca uwagę, że w treści oferty jest wyślij bez opłat na nr XXX, a my automatycznie odpowiadając „Tak” wpadamy w pułapkę opłaty i na rachunku przybywa nam 3,65 zł. Najgorsze w tym wszystkim jest, że to nie przestępstwo, a nawet wykroczenie, tylko, niestety, zgodna z prawem sprytna i nieetyczna manipulacja. Kiwanie społeczeństwa jest jedną z naszych cech narodowych.

Pluszaki mają dużo więcej na sumieniu - w sieci można znaleźć przykłady prywatnych korespondencji, w których ofiarne matki same proponują zapłacenie za maskotkę swoimi gołymi fotkami i wklejają je do rozmowy. Jeśli wierzyć internetowi, pojawiły się również osoby, które chcą niecnie wykorzystać atrakcyjność pluszaków i proponują Świeżaka za... seks. Ogłoszenie raczej nie jest prawdziwe, bardziej chodzi o wypromowanie przy okazji serwisu ogłoszeniowego.

Ktoś chce ewidentnie zarobić, a dziś trudno oddzielić prawdziwą informację od fake newsa, a im bardziej jest ona szokująca - tym rozchodzi się szybciej. Niestety, z badań przeprowadzonych wśród gimnazjalistów wynika, że większość wierzy w informacje z sieci. Ba, nabierają się na nie nawet znane osoby, jak choćby Robert Lewandowski, który zapłacił 100 000 złotych na leczenie Antosia, 2-latka chorego na siatkówczaka, a później okazało się, że chłopiec w ogóle nie istnieje. Trudno też uwierzyć, że jakaś kobieta może oddać się za Świeżaka, choć... kto wie, mama Forresta Gumpa też w ten sposób pomagała mu przetrwać w szkole.

Pan twierdzi, że szał na pluszaki jest prostą konsekwencją nienasycenia. Dlaczego?

Człowiek jest jedną z nielicznych istot na tej planecie, która konsumuje więcej niż potrzebuje, zbiera, upycha i kolekcjonuje, by potem to wszystko wyrzucić na śmietnik. Dziś ważne jest nie tylko, kim jestem i co posiadam, ale też kim są i co posiadają nasze dzieci. Mam bardzo wielu znajomych, których dzieci - tak jak moje - są w wieku szkolnym i wszyscy przechodzą ten sam proces wymuszenia posiadania zgodnie z zasadą „bo wszyscy już to mają”. Trudno dziecku wytłumaczyć, że nie straci kolegów z powodu braku spinera lub Świeżaka. Ale czy za naszych czasów było inaczej? Tak samo, tylko dóbr było mniej i pojawiały się ze zdecydowanie mniejszą częstotliwością. To była guma do żucia, puszka po piwie lub kolekcja pudełek po papierosach. Także szkoła w zdecydowanie większym stopniu regulowała zasady przynoszenia różnych precjozów w jej mury. Mogliśmy się chwalić zbiorami i posiadaniem, ale po szkole, a nie w trakcie lekcji kręcąc spinerem. Poza tym my też mieliśmy swojego spinera - ekierkę i ołówek. Nie wiem, czy to pomagało nam odstresować się, ale nauczycielka też nie lubiła tego dźwięku. Oczywiście wtedy, jak i dziś najwięcej zależało od rodziców i czasu, który poświęcali na rozmowę i wytłumaczenie, że to nie jest przecież takie ważne lub nie jest wyznacznikiem statusu wśród rówieśników. Czy mimo tego nie zbieram naklejek z Biedronki? Owszem, zbieram, choć nie dam się za nie pokroić ani nie pokroję też bliźniego swego.

Uległ pan kiedyś podobnej promocji?

Zbierałem punkty na kubki w stacji benzynowej. Odebrałem pierwszy, a gdy poszedłem po drugi, okazało się, że jest tylko ten, który już mam. Nie powiem, ile wydałem na benzynę, by zdobyć kolekcję. Podobnie jest z innymi promocjami i zapewne też ze Świeżakami. Marketingowcy wiedzą, które maskotki schodzą najszybciej, ale robią wszystko, byśmy dotrwali do końca zabawy.

Czyli, czasem to zwykła ściema jest?

Kiedyś np. znalazłem w gazetce Auchan, że mogę kupić książkę Normana Daviesa za 69 zł, normalnie kosztowała 109 zł. Pojechałem całe miasto do odległego sklepu i oczywiście dowiedziałem się, że jej nie ma. Serio, ludzie wykupili 100 egzemplarzy „Europy”, bo była w promocji, czy może był tylko jeden egzemplarz i to nie w tym sklepie? Irytuje mnie to, bo znowu czuję, że zostałem wykiwany. Jedna z amerykańskich firm zapłaciła ogromne odszkodowanie, po tym, jak ogłosiła w gazetce, że będzie w świątecznej sprzedaży hitowa zabawka. To był okres przedświąteczny i wszystkie dzieci chciały ją mieć. Skoro jej nie było, rodzice kupili im pod choinkę coś innego. Hit pojawił się w sklepach dopiero po świętach, więc rodzice mieli dodatkowy koszt. Sąd uznał, że to było oszustwo i firma zapłaciła gigantyczną karę.

Jednak uległ pan, ja też - mój syn ma trzy maskotki. Pan uzbierał Świeżaki dla małego żłobka.

Zrzuciliśmy się z moimi studentami z koła naukowego i kupiliśmy siedem Świeżaków w internecie za 25 zł za sztukę. Dzieciaki miały niesamowitą frajdę. Z małej wsi niewiele osób jeździ do miasta po zakupy. Dostęp do Świeżaków jest więc jeszcze bardziej ograniczony. Gdy trochę szał z nowymi opadnie, robimy dokładnie to samo - kupimy taniej.

Zobacz też: Kendall Jenner: Nie jestem już świeżakiem. Pamiętam jak na początku nie wiedziałam z kim mam trzymać

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szał na Świeżaki to armageddon! "Na zakupach tracimy rozum" - Gazeta Wrocławska

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński