Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała dużo szczęścia...

Dorota KUŁAGA
Paweł Słomiński
Paweł Słomiński Małgorzata Stępnik

Paweł Słomiński doprowadził Otylię Jędrzejczak do mistrzostwa świata, rekordu świata i trzech medali na igrzyskach olimpijskich w Atenach. Teraz jego najlepsza podopieczna w Warszawie przechodzi rehabilitację po ciężkim wypadku samochodowym, a on razem z kadrą narodową pływaków trenuje w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jest jednak w stałym kontakcie z Otylią, bo wie, że teraz jest jej bardziej potrzebny niż kiedykolwiek.

* Otrząsnęliście się już po wypadku Otylii?

- Dla nas był to ogromny szok - mówi Paweł Słomiński, trener kadry narodowej pływaków, współautor sukcesów Otylii Jędrzejczak. - Niektórzy zawodnicy płakali jak małe dzieci. Przeżyli to bardzo mocno, ale muszę przyznać, że na piątkę zdali ten trudny egzamin. Różnie bywa w grupie, wiadomo. Jest przyjaźń, złość, czasem nienawiść. A w tym momencie wszyscy byli z Otylią, każdy koncentrował się na tym, żeby jej pomóc. Teraz są na zgrupowaniu, przytłacza ich ogrom pracy, którą wykonują i gdzieś te myśli uciekają na bok. Oni nie są z tymi myślami na co dzień. Dużo trudniej jest rodzicom Otylii. Nikomu nie życzę, żeby coś takiego przeżył...

* Jak ta tragedia wpłynie na pana pracę i naszych kadrowiczów ?

- Dla mnie i całej reprezentacji na pewno jest to straszny ubytek zarówno emocjonalny, jak i w poziomie sportowym, bo Otylii dzisiaj nikt nie jest w stanie zastąpić. Ale życie toczy się dalej, szkolenie musi przebiegać tym samym rytmem. Jesteśmy na zgrupowaniu w Ostrowcu, ciężko trenujemy. Nie ma z nami Otylii, nie ma też Kasi Dulian i Bartka Kizierowskiego. Doszła natomiast Ola Urbańczyk, co mnie bardzo cieszy. Przygotowujemy się do zimowych mistrzostw Europy w Trieście. Nie jest to nasza docelowa impreza, ale jak już na nią pojedziemy, to będziemy się chcieli pokazać z dobrej strony.

* Czy w tym krótkim czasie uda się wykreować lidera reprezentacji, osobę, która chociaż w pewnym stopniu zastąpiłaby Otylię?

- Trudno powiedzieć. Mamy Pawła Korzeniowskiego, mamy Olę Urbańczyk i niezwykle zdolną Paulinę Barzycką, liczę na to, że wreszcie wskoczy ona na podium na tych wielkich imprezach. Jest kilku dobrych zawodników, na pewno nie tego formatu co Otylia, ale przecież ona też od razu nie była mistrzynią. Może nie będzie rekordzistów świata, ale będą medaliści, a to jest już dużo.

* Często rozmawia pan z Otylią?

- Dzwonię do niej kilka razy dziennie, wysyłam sms-y. Jesteśmy w stałym kontakcie. Jak są jakieś problemy natury psychologicznej, w których mogę pomóc, to staram się to robić. Jest mi na pewno łatwiej niż rodzicom, którzy przeżywają taki sam stres związany z tą tragedią, jak Otylia.

* A jak ona radzi sobie z całą tą sytuacją?

- Przez telefon nie poruszam tematów związanych z bratem. Pytam o zdrowie, trochę się pośmieję, podrażnię, poprzekomarzam. I wtedy Otylia rozmawia tak, jakby nic się nie stało. Ale to tylko maska, pozory. Wiem, że są takie chwile, kiedy zaczyna myśleć o wypadku i wtedy płacze, zachowuje się tak, jakby świat zawalił jej się na głowę. Musi przez to przejść. Jest z nią nasz psycholog Beata Mieńkowska, jest też psycholog szpitalny, specjalista od tego typu zdarzeń. Ale w tych sprawach nic nie można przyspieszyć. Podejrzewam, że ile razy będzie tą drogą jeździła do rodziców, tyle razy będzie sobie przypominała wypadek i będzie jej ciężko. Ta rana musi się zagoić. Na to potrzeba czasu.

* Wydawało się, że jest silną dziewczyną, odporną na stres, a przy tym niezwykle wrażliwą.

- Jest bardzo wrażliwa i różnie reaguje na pewne zdarzenia. Potrafi być twarda, mocna, a nawet nieprzystępna w sytuacjach, w których nawet ja się rozklejam, a ryczy wtedy, gdy zupełnie nie powinna się czymś przejmować. Sport, to, że przez tyle lat jest na szczycie, musiała współpracować z mediami, znosić presję - to na pewno w jakimś sensie ją uodporniło. Ale nikt nie wie, jak będzie po tym zdarzeniu. Straciła brata, z którym była bardzo mocno związana.

* Profesor Mirosław Ząbek, który opiekował się nią w szpitalu na Bródnie, powiedział, że gdyby nie uprawiała sportu, to i dla niej ten wypadek mógłby się skończyć tragicznie.

- To prawda. Można powiedzieć - dobrze, że przygotowaliśmy ją do wypadku samochodowego. Profesor Ząbek, który jest jednym z najlepszych neurochirurgów na świecie powiedział, że gdyby nie ten gorset mięśniowy, który utrzymał kręgosłup przy tym ogromnym szarpnięciu, to doszłoby do przerwania rdzenia kręgowego i paraliżu. A dzięki temu, że uprawia sport, że była świeżo po dobrym zgrupowaniu, na którym akurat pracowaliśmy nad mięśniami grzbietu i brzucha, to wyszła z tego wypadku tylko z takimi urazami. Miała dużo szczęścia.

* Jak się teraz czuje?

- Gdy rozmawiałem z nią piętnaście minut temu, była akurat na rehabilitacji. Ćwiczyła i narzekała na kręgosłup. Cały czas odczuwa ból. Dopiero jak przejdzie kolejne badania - tomografię komputerową, rezonans magnetyczny - będzie wiadomo, co w tym kręgosłupie naprawdę się dzieje. Otylia zawsze była wrażliwa na punkcie swojego ciała, więc być może to wszystko powoli wraca do normy, tylko ona tak to odczuwa. Zawsze bała się różnych kontuzji. Inaczej "czytała" swój organizm niż mówiły o tym wyniki badań. Mam nadzieję, że to wszystko się goi, a jak się wygoi, będzie zdrowa fizycznie, to zaczniemy powoli myśleć o tym, żeby ją z powrotem wprowadzić na sportowe tory. Ale nie wcześniej niż na początku przyszłego roku.

* Od kilku dni Otylia jest w prywatnej klinice pod opieką doktora Roberta Śmigielskiego. Czy nadal jest odcięta od informacji ze świata zewnętrznego?

- Powoli wszystko wraca do normy. Ma już telewizor w pokoju, ma Internet. Po takim traumatycznym przeżyciu każdy potrzebuje spokoju, ale ja uważam, że nie można z tym przesadzać. Stopniowo powinna dostawać część informacji ze świata zewnętrznego, żeby później nie doznała szoku. Oczywiście, na razie nie chce udzielać żadnych wywiadów, ale rozmawiamy o tym. Myślę, że w listopadzie trzeba będzie trochę wyjść naprzeciw oczekiwaniom mediów i powiedzieć kilka słów na temat tego wszystkiego, co się stało.

* Będzie chciała mówić?

- Ja ją cały czas namawiam do tego, żeby jak najwięcej mówiła, poruszała wszystkie problemy. To, co leży na sercu, na sumieniu, trzeba wyrzucać, nie wolno trzymać w sobie. Gdy byłem z nią w Warszawie, dużo rozmawialiśmy na temat wypadku, na temat Szymona, na temat tego, czy była jej wina czy nie, jak ona to odbiera, jak ja to odbieram. Myślę, że takie rozmowy przynoszą jej dużą ulgę, ale od tego są psychologowie, żeby się nią zajmować. Ja to, co mogę robić, to robię, ale teraz jestem w Ostrowcu, a Otylia jest w Warszawie. Nie mogę z nią być. Sugerowałem, że jak dojdzie do normalnego stanu, będzie się mogła przemieszczać z grupą, to powinna jak najszybciej wrócić do sportowego trybu życia. Może być z nami na zgrupowaniach, nie musi trenować, może chodzić na rehabilitację, może z nią jeździć fizjoterapeutka, ale najważniejsze, żeby była w takim rytmie jak kiedyś. To szybciej pozwoli jej zapomnieć o tym, co się wydarzyło i jak gdyby wtłoczy ją w codzienną rzeczywistość.

* Wierzy pan w to, że wróci jeszcze do wielkiego pływania?

- Jeżeli będzie chciała wrócić, to uważam, że całe to zdarzenie, wbrew pozorom, może być jeszcze dodatkową motywacją do treningów. Jednak najpierw musi być zdrowa fizycznie, organizm nie może jej niepokoić, nie może dawać złych sygnałów. Jeśli wszystko będzie w porządku, to wtedy być może wróci do sportu, a ja postaram się tę tragedię przekuć w coś wartościowego.

* Dziękuję za rozmowę.

_Paweł Słomiński - urodził się 8 kwietnia 1967 roku w Stalowej Woli. Żona Katarzyna, córki - Agnieszka (17 lat), Adrianna (4 lata), Anna (8 miesięcy). Kluby: Stal Stalowa Wola, Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Raciborzu. Przygodę ze sportem zaczął w 1974 roku w Stalowej Woli od pływania, przez pewien czas równolegle trenował też tenis ziemny. Mistrz i wicemistrz Polski juniorów oraz finalista mistrzostw Polski seniorów na 200 metrów stylem zmiennym i 100 metrów stylem grzbietowym. Trener pływania pierwszej klasy, pracownik naukowy Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, trener AZS AWF Warszawa. Od września 2001 roku pracuje z Otylią Jędrzejczak, to on doprowadził tę zawodniczkę do tytułów mistrzyni Europy, świata, rekordu świata oraz trzech medali olim-pijskich._

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie