Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester Gwiazd w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Jedyne takie wydarzenie w roku!

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Na zdjęciu Maria Dąbrowska i Adam Kuzycz-Berezowski, którzy wcielą się w głównych bohaterów sylwestrowego show
Na zdjęciu Maria Dąbrowska i Adam Kuzycz-Berezowski, którzy wcielą się w głównych bohaterów sylwestrowego show Andrzej Szkocki
Jedyna taka noc i jedyne takie show. „Sylwester Gwiazd” w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Na scenie „zmierzą się” ze sobą Maria Dąbrowska, czyli „Kobieta zagrożona niskimi świadczeniami emerytalnymi” i Impro Floating Power 2500, grupa przyszłości. Organizatorem spotkania jest Pan Sylwester. Co się będzie działo? - Oni sami tego nie wiedzą, ale gwarantują wyśmienitą zabawę. Przed wami Maria Dąbrowska i Adam Kuzycz-Berezowski.

Przed nami ostatnie starcie ostatnich prawdziwych artystów w ostatnią noc roku. Co może pójść nie tak (uśmiech)? Czy można powiedzieć, że „Sylwester Gwiazd” zapowiada się, jako „nieudane show”, ale nieudane w sposób kontrolowany?

A. – „Sylwester Gwiazd” to idea, która pochodzi od wielkiego stwórcy Pana Sylwestra. Pan Sylwester zaprosił dwie gwiazdy w cenie jednej, by zrobiły show na zakończenie roku. Jednak pierwsza gwiazda nie do końca wie o drugiej, a druga o pierwszej. Każdy czuje się najważniejszy. Dlatego, kiedy stają razem na scenie, zaczynają się tarcia. I właśnie na tych tarciach będziemy bazować. Zarówno ja i moja grupa przyszłości Impro Floating Power 2500, jak i Maria, czyli „Kobieta zagrożona...”, zaliczamy się do absolutnych profesjonalistów i wizjonerów. Każde z nas ma pełne poczucie władania sceniczną rzeczywistością i zniewalania serc widzów. Więc to „nieudane show” Pana Sylwestra na pewno nie będzie klapą, a doskonałą zabawą dla publiczności. Czymś przyjemnym do obserwowania - powiedzmy pojedynkiem dwóch poczuć humoru, dwóch stylizacji i dwóch światów na scenie.

To nie będzie spektakl jak każdy inny. Czy publiczność będzie włączona do aktywnego udziału w tym... co będzie się działo?

M. - „Kobieta zagrożona...”, w dużej mierze będzie wierna oryginałowi scenariusza, a w nim widzowie z miejsca otrzymują rolę moich fanów. Myślę też, że dość szybko się w tym orientują. Z pewnością im mocniej publiczność czuje się publicznością wielkiej gwiazdy, tym spektakl staje się zabawniejszy i więcej się w nim dzieje.

A. - Z kolei w przypadku impro, nie ma występu bez publiczności. Żyjemy publicznością, ponieważ od niej czerpiemy inspiracje. Dlatego już od samego wejścia na scenę planujemy zagarnąć wszystkich do naszego świata i otworzyć na nowe możliwości, które ukształtują kolejne sceny. Jest takie powiedzenie - będziemy tworzyć sceny, które nigdy nie miały miejsca i które już się nie wydarzą. Im gorsze inspiracje, tym gorszy wieczór (uśmiech). Mówię to oczywiście z przekąsem, bo prawda jest taka, że my po prostu potrzebujemy publiczności.

ZOBACZ TEŻ:

Ale co z osobami niedoświadczonymi? Takimi, które rzadko chodzą do teatru i pierwszy raz znajdą się w takiej sytuacji?

M. - Aktywnie uczestniczy tylko ten widz, który chce. Kiedy otrzymuje role mojego fana, to już nic więcej nie musi robić, jeśli nie ma na to ochoty (uśmiech). Ale z moich doświadczeń wynika, że często osoby, które wstydzą się odezwać publicznie czy mają przed tym jakieś opory, właśnie w takich sytuacjach się przełamują. Już kilka razy po spektaklu zdarzyło mi się, że ktoś do mnie podszedł i powiedział – normalnie nigdy bym tego nie zrobiła, długo ze sobą walczyłam, ale w końcu się przełamałam. Myślę, że tak samo jest z impro i tak samo będzie podczas sylwestra. Każdy będzie miał szansę, by wejść w spektakl, poczuć jego energię i przełamać się. Ale bez przymusu.

A. - Z impro jest o tyle łatwiej, że na początku każdego wieczoru pytamy wprost - kto był już na wieczorze impro? Zawsze są osoby, dla których to pierwszy raz. I tak szczerze mówiąc, to spodziewam się, że tu w teatrze większość publiczności będzie w takiej sytuacji pierwszy raz. Naszym zadaniem będzie wprowadzenie wszystkich w ten świat, danie narzędzi do oglądania i widzenia nas. Jeśli tego nie zrobimy, mogą nas nie rozumieć, a co za tym idzie, nie będą mogli się zaangażować.

Występ w dużej mierze będzie improwizowany. Czy to znaczy, że działacie bez scenariusza? Czy w ogóle macie razem próby?

A.- Mamy próby, plan działania i scenariusz, a w ramach scenariusza szukamy możliwości zabawy z pomysłem zaproszenia dwóch wielkich gwiazd przez Pana Sylwestra na jedną scenę. Szukamy odpowiedzi na pytania – jak to może zgrzytać, jak rozbawić tym widzów? Mamy założone, które części będą stałe, a które improwizowane. Dlatego, co się wydarzy i jaki kierunek obierze sylwester - tego nie możemy widzieć.

Zapowiada się mocna rywalizacja. Czy sami między sobą też ją odczuwacie? W końcu „Kobieta zagrożona...”, diwa polskiej piosenki, to Maria Dąbrowska, a z Impro Floating Power 2500 na scenę wychodzi Adam Kuzycz-Berezowski.

M. - Rywalizacja jest wpisana w formę tego spotkania - kogo widzowie pokochają bardziej, kto jest lepszym gwiazdorem? Na pewno założyliśmy, że będziemy zabiegać o uwagę widza ze wszystkich sił. I na pewno każde z nas będzie trwało w poczuciu bycia tym największym gwiazdorem. Ale jaka będzie rzeczywistość, tego nie wiemy, bo nie do końca będziemy znali swoją wzajemną pozycję. Będziemy mijać się na scenie. Wyłącznie publiczność pozna pełen obraz zdarzeń. Na pewno będzie trochę jak w życiu, gdy bardzo chcemy mieć rację i ignorujemy wszystkie znaki po drodze (uśmiech). Poza sceną myślę, że nie ma między nami rywalizacji. „Kobieta” i impro to zupełnie inne konstrukty.

Czy macie tremę przed tym występem? Albo poczucie wyjątkowości tego projektu?

M. - Myślę, że bardziej cieszymy się, że możemy zrobić coś, co będzie wydarzeniem jednorazowym i trochę nieprzewidywalnym. Nie czuję stresu z tym związanego, bardziej radość i ekscytację. Zwykle sylwestry w teatrze wyglądały klasycznie. Graliśmy spektakl, który w sezonie najbardziej wpisywał się w temat, były konkursy, zabawy z widzem. Teraz też oczywiście to będzie, ale forma będzie swobodniejsza.

A. - Mam w sobie dużą ciekawość tego wydarzenia. Trochę eksperymentalnie powierzono nam ten wieczór. Zderzenie impro i „Kobiety” wydaje się być superpomysłem. Na razie nie czuję stresu czy tremy, ale spodziewam się, ze ciśnienie zacznie rosnąć bliżej końca grudnia (uśmiech). Będziemy przygotowani, na ile to możliwe, ale jednak założyliśmy sobie dużą dozę niewiadomego. Jest to jednocześnie przerażające i ekscytujące.

Wiemy już, jak wy będziecie się przygotowywać, a jak widz powinien? Czy to okazja, by wyciągnąć z szafy frak i suknie balową?

M. - Na pewno nie można przyjść ładniej ubranemu ode mnie (śmiech).

A. - Może odpowiem krótko a enigmatycznie - niech widz przygotuje się specjalnie, a my Impro Floating Power 2500 zapytamy go, jak się przygotował.

M. - Tak poważnie, to myślę, że wymarzonym widzem dla każdego, kto stoi na scenie, jest przede wszystkim przychylność i dobre samopoczucie widzów. Dlatego jestem pewna, że na naszego sylwestra można przyjść na pełnym luzie. Ktoś ma ochotę nałożyć brylanty? - Bardzo proszę. Wolicie trampki? – Nie ma sprawy. Najważniejsze, żeby dobrze się bawić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński