Przez godzinę niewiele się działo na boisku. Padał deszcz, a do kiepskiej pogody dopasowały się zespoły. Dużo było biegania, ale bez strzałów, dobrych dośrodkowań. Świt lepiej się prezentował w I połowie, ale jak Jędrzej Góral w okolicach swojego pola karnego podał piłkę przeciwnikowi, to zespół uratowała poprzeczka. Po drugiej stronie najgroźniejszy był strzał Dawida Fornalika z 18 m.
Połowa drugiej części też nie zapowiadała emocji. Pogoda poprawiła się, ale zespoły nie miały pomysłu na atak pozycyjny, brakowało odwagi w grze jeden na jednego czy odpowiedniego przyspieszenia.
W takich meczach wynik najczęściej zmienia się po stałym fragmencie gry i tak też było w Puławach. Pierwsza bramka padła w 67. minucie. Gospodarze mieli rzut rożny, dośrodkowanie i duży błąd popełnił bramkarz Świtu - Adrian Sandach. Chciał piłkę wypiąstkować na 7. metrze, ale ubiegł go rywal i głową trafił do siatki.
Trener Tomasz Kafarski natychmiast wprowadził dwóch nowych zawodników do gry, by jego zespół przejął inicjatywę. Świt przewagę miał, ale Wisła dobrze broniła swojej bramki.
A nim Świt na dobre siadł na przeciwniku - to puławianie podwyższyli prowadzenie. Strata piłki przed swoim polem karnym, piłka do skrzydła, szybko zgrana przed bramkę, a tam napastnika Wisły uprzedził Rafał Remisz. Tak pechowo, że wbił piłkę do swojej bramki.
Świt jeszcze próbował, ale grał bez wyrazu, jakości i to Wisła była bliżej trzeciego trafienia niż goście kontraktowego gola. Skończyło się wynikiem 2:0.
W następnej kolejce - 22 września o godz. 14.45 Świt podejmie Wieczystą Kraków.
Wisła Puławy - Świt Szczecin 2:0 (0:0)
Bramki: Stromecki (67.), Remisz (81. - samobój)
Wisła: Szpaderski - Kargulewicz, Waliś (73. Kabaj), Śledzicki, Stromecki, Gałązka - Piątek (85. Łuczuk), Wiktoruk, Kumoch, Zylla - Koziej (63. Szymanek).
Świt: Sandach - Fornalik (71. Nowicki), Góral, Remisz, Straus, Kisły (71. Nowak) - Koziara, Kasprzak (86. Aftyka), Wojdak (80. Spychała), Kort (80. Ropski) - Kapelusz.