- Moja mama jest pielęgniarką. Dzisiaj rano dostałam od niej telefon odnośnie wytycznych dla grypy AH1N1. Jest tam napisane, że osoby które mają przewlekłe choroby płuc, ja mam gruźlicę, są w grupie zwiększonego ryzyka - pisze nasza Czytelniczka. - U nich ta choroba przebiega bardzo często w sposób cięższy niż u pozostałych ludzi. Od tygodnia mam utrzymującą się temperaturę, co jest już jakimś objawem, gdyż temperatury tej nie da się zbić.
Kobieta zadzwoniła na infolinię grypy, aby się dowiedzieć, co w tej sytuacji ma zrobić. Tam usłyszała, że ma niezwłocznie zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu i ze skierowaniem udać się na oddział zakaźny Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Arkońskiej.
- Zadzwoniłam na Arkońską, bo nie jestem ze Szczecina. Pan doktor, który rozmawiał ze mną przez telefon, powiedział, że mam się zgłosić dopiero, jak będę miała duszności, wysoką temperaturę i bóle mięśni - pisze nasza Czytelniczka. - Czyli mam się zgłosić w momencie krytycznym, jak już będzie zagrożone moje życie? Czy może wtedy, gdy będzie już za późno? - denerwuje się kobieta. - Więc po co wytyczne,
że lepiej wykryć wcześnie, jak lekceważą wszystko? Pan na infolinii powiedział, że powinni zrobić mi wstępne testy, a lekarz z Arkońskiej kazał się zgłosić, jak będę umierała. Tak wygląda służba zdrowia i program przeciw grypie w Szczecinie. Czy ja panikuję? Nie! Chcę tylko wykluczyć chorobę, na którą ludzie leżą w szpitalu i walczą o życie.
Zdaniem dr. Mariusza Pietrzaka, dyrektora Szpitala Wojewódzkiego, problem, który przedstawiła nasza Czytelniczka, nie powinien mieć miejsca. - Pacjentka pisze, że od tygodnia ma temperaturę. Nie wspomina o wizycie u lekarza rodzinnego. Czy była badana? Jakie zastosowano dotychczas leczenie? - pyta dr Pietrzak i podkreśla, że to, iż chora gorączkuje, nie jest jeszcze powodem, aby przyjmować Czytelniczkę do szpitala ani też, by ją badał specjalista chorób zakaźnych.
- Stany niepowikłanej grypy leczone są w warunkach domowych. Do szpitala przyjmowani są pacjenci, u których dynamicznie rozwija się choroba, pojawiają się powikłania w postaci np. zapalenia płuc z narastającą dusznością. Ale ten stan jest w stanie określić lekarz rodzinny, pod którego opieką pacjent pozostaje - mówi dyrektor szpitala i dodaje, że nie jest możliwe, aby wszyscy pacjenci z gorączką byli badani w izbie przyjęć oddziału chorób zakaźnych.- Izba przyjęć nie może pełnić roli przychodni - mówi dr Pietrzak. - Nie jest możliwe wykonać wszystkim, którzy tego sobie życzą, testów potwierdzających (bądź nie) obecność wirusa AH1N1.
O wykonaniu testu decyduje lekarz, po zbadaniu i ocenie stanu pacjenta. Są to drogie badania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?