Dzieci i młodzież narzekają, że nie mają co robić na podwórku.
- Potem wszyscy mówią, że z nudów rozrabiamy albo siedzimy na placach zabaw dla małych dzieciaków - mówią Damian Kosteczki i Marcin Jadłowicz, gimnazjaliści, którzy mieszkają w pobliżu.
Nasi rozmówcy podkreślają, że nie trzeba zagorzale trenować koszykówki, żeby lubić ten sport.
- Chodzi o zabawę. Zbieramy się blokami i tworzymy drużyny - mówi jeden z licealistów. - Swego czasu mieliśmy tu nawet prawie profesjonalne rozgrywki. Dziewczyny nam dopingowały. A teraz, to sobie możemy podbijać piłkę tylko o te tablice.
Mariusz Łukaszyk, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Słowianin" przyznaje, że sprawa tego konkretnego boiska nie jest mu znana. Obiecuje wysłać na miejsce pracowników.
- Wymienialiśmy ostatnio kosze, ale na innym podwórku - mówi.
Problem w tym, jak twierdzi prezes, że w wielu miejscach kosze do gry ściągane są przez spółdzielnie na żądanie mieszkańców.
- Dostajemy mnóstwo pism i telefonów od mieszkańców, którym przeszkadzają hałasy - tłumaczy. - Musimy dbać o wszystkich. W wielu blokach mieszkają starsi ludzie. Ciągłe odbijanie piłki o betonowe boisko to dla nich katorga.
Rodzice nastolatków, z którymi rozmawialiśmy, mówią jednak, że w przypadku ulicy Grunwaldzkiej, takiego problemu nie było.
- Nikt się nie uskarżał na to, że dzieci grają w kosza - opowiada Halina Jatyka. - Boisko nie jest ustawione pod samymi blokami. Dookoła jest spora przestrzeń. Moim zdaniem, dużo lepiej jak dzieci grają właśnie na boisku, niż siedzą pod klatkami i ryczą wniebogłosy, jak mawia moja sąsiadka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?