Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świnoujście. Ukrainka chciała przemycić psy. Teraz grozi im uśpienie

Hanna Nowak-Lachowska [email protected]
Fot. SG
Ukrainka chciała przemycić do Szwecji trzy francuskie buldogi. Wpadła podczas odprawy promowej. Kobieta trafiła do tymczasowego aresztu. Co do psów są trzy wyjścia. Mogą zostać odesłane na Ukrainę, trafić na kwarantannę i zostać potem w Polsce, albo lekarz będzie musiał je uśpić.

Na wschodzie nikt jej nie zatrzymał

- Uśpienie to ostateczność - zapewnia Powiatowy Lekarz Weterynarii w Świnoujściu Szymon Januszewski. - Ale nie wykluczam takiej możliwości.

Kobieta pochodzi z Kijowa. Udało jej się przekroczyć z psami granicę polsko-ukraińską. Polskie służby celne nie wychwyciły psów.

- To trochę dziwi - mówi Szymon Januszewski. - Bo tego dorosłego prowadziła na smyczy, a dwa szczeniaki niosła w wielkiej torbie. No, ale stało się jak się stało i teraz psy są nielegalnie na terenie Unii Europejskiej.

Nie wiadomo co zrobić

Dotarła na terminal promowy w Świnoujściu i dopiero tu wpadła. Psy wywożone za granicę powinny mieć aktualne badania lekarskie i paszporty. Buldogi nie miały nic. Kobieta pokazała jedynie badanie lekarskie dla jednego z nich, ale jak się okazało, było sfałszowane.

Psy na razie trafiły do schroniska. Ich dalszy los zależy od decyzji straży granicznej, a jeszcze bardziej od powiatowego weterynarza. Ta pierwsza razem z prokuratorem muszą zdecydować, co dalej z kobietą. Kiedy ewentualnie zostanie deportowana na Ukrainę. Gdyby zapadła decyzja o wywozie psów na Ukrainę, to musiałaby to zrobić właśnie ona. Ale nawet jeśli tak się stanie, to też nie oznacza załatwienia sprawy.

- Skąd pewność, że Ukrainka nie wyrzucić ich gdzieś po drodze, żeby pozbyć się kłopotu? - mówi Szymon Januszewski.

Pozostawienie w naszym kraju jest mało realne. Chodzi o koszty. Psy musiałyby w Polsce przejść kwarantannę. Szczeniaki mają po 4 miesiące, dorosłe 3. Jedna godzina pracy weterynarza kosztuje 44,50 zł.

- Nawet przy założeniu, że lekarz będzie im poświęcał tylko godzinę dziennie, to i tak robi się z tego olbrzymia kwota. Kilka tysięcy za jednego psa - mówi Szymon Januszewski. - Kto za to zapłaci?

Kilka tysięcy za jednego

Zapytaliśmy, czy nie można ich po prostu oddać w dobre ręce. Na pewno znalazłby się przecież ktoś, kto przygarnąłby buldogi.

- Bez okresu kwarantanny to niemożliwe. Nie pozwalają na to przepisy - wyjaśnia powiatowy lekarz weterynarii.

Czy znajdzie się ktoś, kto zapłaci kilka tysięcy za pobyt każdego z psów na kwarantannie? Marne szanse.

- Cały czas jestem w kontakcie z Głównym Inspektorem Weterynarii z Warszawy - dodaje Szymon Januszewski. - Wspólnie próbujemy znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. My weterynarze nie jesteśmy po to, aby zwierzęta uśmiercać. Ale nie wiem, czy w tym przypadku da się coś zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński