Na wschodzie nikt jej nie zatrzymał
- Uśpienie to ostateczność - zapewnia Powiatowy Lekarz Weterynarii w Świnoujściu Szymon Januszewski. - Ale nie wykluczam takiej możliwości.
Kobieta pochodzi z Kijowa. Udało jej się przekroczyć z psami granicę polsko-ukraińską. Polskie służby celne nie wychwyciły psów.
- To trochę dziwi - mówi Szymon Januszewski. - Bo tego dorosłego prowadziła na smyczy, a dwa szczeniaki niosła w wielkiej torbie. No, ale stało się jak się stało i teraz psy są nielegalnie na terenie Unii Europejskiej.
Nie wiadomo co zrobić
Dotarła na terminal promowy w Świnoujściu i dopiero tu wpadła. Psy wywożone za granicę powinny mieć aktualne badania lekarskie i paszporty. Buldogi nie miały nic. Kobieta pokazała jedynie badanie lekarskie dla jednego z nich, ale jak się okazało, było sfałszowane.
Psy na razie trafiły do schroniska. Ich dalszy los zależy od decyzji straży granicznej, a jeszcze bardziej od powiatowego weterynarza. Ta pierwsza razem z prokuratorem muszą zdecydować, co dalej z kobietą. Kiedy ewentualnie zostanie deportowana na Ukrainę. Gdyby zapadła decyzja o wywozie psów na Ukrainę, to musiałaby to zrobić właśnie ona. Ale nawet jeśli tak się stanie, to też nie oznacza załatwienia sprawy.
- Skąd pewność, że Ukrainka nie wyrzucić ich gdzieś po drodze, żeby pozbyć się kłopotu? - mówi Szymon Januszewski.
Pozostawienie w naszym kraju jest mało realne. Chodzi o koszty. Psy musiałyby w Polsce przejść kwarantannę. Szczeniaki mają po 4 miesiące, dorosłe 3. Jedna godzina pracy weterynarza kosztuje 44,50 zł.
- Nawet przy założeniu, że lekarz będzie im poświęcał tylko godzinę dziennie, to i tak robi się z tego olbrzymia kwota. Kilka tysięcy za jednego psa - mówi Szymon Januszewski. - Kto za to zapłaci?
Kilka tysięcy za jednego
Zapytaliśmy, czy nie można ich po prostu oddać w dobre ręce. Na pewno znalazłby się przecież ktoś, kto przygarnąłby buldogi.
- Bez okresu kwarantanny to niemożliwe. Nie pozwalają na to przepisy - wyjaśnia powiatowy lekarz weterynarii.
Czy znajdzie się ktoś, kto zapłaci kilka tysięcy za pobyt każdego z psów na kwarantannie? Marne szanse.
- Cały czas jestem w kontakcie z Głównym Inspektorem Weterynarii z Warszawy - dodaje Szymon Januszewski. - Wspólnie próbujemy znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. My weterynarze nie jesteśmy po to, aby zwierzęta uśmiercać. Ale nie wiem, czy w tym przypadku da się coś zrobić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?