Na przystanku przy Wybrzeżu Władysława IV - przy przeprawie promowej, w stronę centrum miasta - stały cztery taksówki. Ludzie, którzy rano przyjeżdżają dalekobieżnymi pociągami, pospiesznie ruszyli w stronę samochodów. Zanim jednak kierowcy spakowali do bagażników ich walizy, minęło kilka minut. Od strony Basenu Północnego nadjechał autobus.
- Wtedy zwykle taksówki pośpiesznie zjeżdżają z przystanku na ulicę - mówi Jadwiga Horyńska, która czekała na "szóstkę". - To jednak dość niebezpieczne, bo zaczyna się sznureczek aut zjeżdżających z promu. Wiadomo jak to u nas, nikt nikogo nie chce przepuścić. Robi się kocioł.
Taksówkarze w rozmowie z nami tłumaczą, że taryfy zamawiane są telefonicznie.
- Musimy podjechać jak najbliżej klienta - mówi jeden z nich. - W zatoczce, jaka jest po drugiej stronie jezdni, nie ma nigdy miejsca.
Poza tym, jak dodaje, zależy im na jak najszybszym włączeniu się do ruchu. Pasażerowie nie lubią czekać.
Urzędnicy z kolei odpowiadają, że jest przecież przy przeprawie postój dla taksówek. Wcale niemały. Mieści się tam kilka aut.
- Ale tam zawsze stoją taksówkarze niezrzeszeni w korporacjach - mówią nasi rozmówcy. - Stają nawet w dwóch rzędach, obok siebie.
Niezrzeszeni taksówkarze tłumaczą, że dla nich postój to miejsce pracy. Nie jeżdżą po mieście, tylko czekają na klienta na postoju. Skarżą się też na swoich kolegów z korporacji, że ci podbierają im klientów podjeżdżając pod prom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?