Biegi na orientację były kiedyś świnoujską tradycją. Najpierw przychodzili głównie uczniowie ze szkół. Ich najprościej było namówić. Na jednych działały same słowa nauczyciela, na innych obietnica dodatkowej piątki w dzienniku. Ale przychodzili i maszerowali po lasach wokół miasta. Z czasem zaczęli do nich dołączać biegacze. Dla nich był to trening. Potem przychodzili rodzice z dziećmi, nawet kilkuletnimi. Bywało, że w jednym biegu startowało 80 i więcej osób. Na końcu zawsze czekało na zawodników ognisko i pieczone kiełbaski.
Biegi na orientacje zaczął organizować Wiesław Rusak, założyciel KS Uznam. On też je doskonale rozpropagował. Niestety, wyprowadził się ze Świnoujścia aż na Mazury i skończyły się biegi.
W minioną sobotę postanowili je reaktywować harcerze z 20 Świnoujskiej Drużyny Starszoharcerskiej Szare i Wilki. W przygotowaniu trasy i samym przebiegu zawodów pomógł im Robert Dobrochowski razem z tatą Cezarym.
- Samo wyznaczenie trasy na mapie zajęło mi najwyżej 2 godziny - mówił Robert. - Ale już oznaczenie punktów kontrolnych w terenie dobre dwa dni.
Pan Cezary ma doświadczenie w organizacji podobnych zawodów. Jest prezesem KS Uznam. Organizuje m.in. maratony rowerowe.
Nauczycielka gimnazjum publicznego nr 1 Agata Rolewicz przyprowadziła na start grupę swoich uczniów.
- Długo nic się nie działo. Dlatego bardzo się cieszymy, że biegi wracają - mówi pani Agata. - To była zawsze fajna impreza. Uczniowie starszych klas, którzy wcześniej startowali, sami do mnie przychodzili i pytali, kiedy będą następne biegi. Pierwszoklasistów też długo nie trzeba było namawiać.
Ma nadzieję, że harcerze nie zrezygnują i nadal będą organizować biegi.
- To naprawdę doskonały pomysł na jesień i zimę - dodaje.
Kasia Dąbrowska i jej kuzynka Dominika Dombrowska mieszkają w Przytorze. Na start do biegu wpadły zdyszane.
- Uff, już bałyśmy się, że nie zdążymy - mówiły łapiąc oddech.
Po przepłynięciu Bielikiem do centrum przed przystanią czekali na nie koledzy Maksymilian Wrzesień i Paweł Budny. Całą czwórką ruszyli piechotą na tzw. polanę leśniczego w lesie przy ulicy Krzywej. Z centrum miasta to ładny kawałek.
- Tata chciał nam podwieźć samochodem, ale woleliśmy się przejść - opowiadał Maksymilian. - Potraktowaliśmy to jako rozgrzewkę przed właściwą trasą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?