Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świnoujście: Podają się za kontrolerów i naciągają ludzi na nowe kuchenki

am
Internet
W Świnoujściu po domach chodzą mężczyźni, którzy podając się za kontrolerów z gazowni naciągają ludzi na kupno nowych kuchenek.

Do Miejskiego Rzecznika Konsumentów zgłosiła się starsza pani.

- Nigdy nie kupuję niczego od domokrążców - mówiła. - A tym razem dałam się podejść jak dziecko. Zresztą moja sąsiadka też. Przestrzegam wszystkich, żeby uważali na ekipę, która pod pretekstem sprawdzenia szczelności kuchenki gazowej naciąga na kupno nowej i to po o wiele wyższej cenie, niż w sklepie.

Kilka dni temu do drzwi pani Marii zapukało dwóch mężczyzn. Jak opowiada kobieta, na tzw. smyczach mieli plakietki z napisem "gaz". Powiedzieli, że są z gazowni ze Szczecina i sprawdzają szczelność kuchenek gazowych.

- Mam trudności z chodzeniem, akurat wróciłam z miasta i byłam zmęczona - opowiada pani Maria. - Zanim się zorientowałam już byli w mojej kuchni.

Gdy w urządzeniu do badania szczelności instalacji gazowej zaświeciła się czerwona lampka, kobieta zaniepokoiła się.

- Dopiero później dowiedziałam się, że to żaden problem tak ustawić urządzenie, żeby ta lampka się zaświeciła - dodaje świnoujścianka.

Mężczyźni szybko wykorzystali zaniepokojenie starszej pani. Powiedzieli, że musi wymienić kuchenkę na now i jak chce to oni mogą jej to zrobić jeszcze tego samego dnia.

- Mieszkam sama, musiałabym prosić kogoś o pomoc, więc pomyślałam, że skoro są już ci panowie i wszystko mi zrobią na miejscu, to niech tak będzie - opowiada. - Byłam zmęczona, rozkojarzona i zdenerwowana całą tą sytuacją z rzekomo ulatniającym się gazem. Panowie uwinęli się szybko. A ja dopiero po ich wyjściu zaczęłam zastanawiać się, że chyba zostałam naciągnięta na niepotrzebny wydatek. Przecież co pół roku przychodzą ze spółdzielni i sprawdzają instalację gazową, nigdy nie było u mnie żadnych nieszczelności.

Pewności, że została naciągnięta zabrała, gdy następnego dnia wybrała się do kilku sklepów ze sprzętem AGD. Ona za zwykłą, najprostszą kuchenkę gazową klasy energetycznej B musi zapłacić 1500 złotych.

- Tymczasem w sklepie za 800, góra 1000 złotych można już kupić dobrą kuchenkę i to klasy energetycznej A, czyli lepszą, niż tą którą zamontowali mi ci panowie - mówi świnoujścianka.

Po powrocie do domu, kobieta zadzwoniła pod numer telefonu, który zastawili jej "fachowcy z gazowni".

- Powiedziałam, że zgodnie z umową zapłacę im 500 złotych za odstąpienie od umowy, ale mają przyjść i zabrać tę swoją kuchenkę - opowiada pani Maria. - W odpowiedzi usłyszałam, że nic nie będą zabierać, po czym mężczyzna się rozłączył.

Teraz sprawą zajął się Miejski Rzecznik Praw Konsumenta.

- Chciałabym ostrzec wszystkich mieszkańców naszego miasta, a szczególnie starszych ludzi, jak ja, bo to na nas, na naszej naiwności i wierze w człowieka, żerują głównie różni oszuści i naciągacze - mówi pani Maria. - Uważajcie, nie dajcie się zrobić w konia, jak ja i moja sąsiadka!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński