Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świnoujście. Naciągacze atakują! Sprzedają Niemcom... bezpłatne mapy miasta

Hanna Nowak -Lachowska
Ścieżka przy ulicy Bałtyckiej jest bardzo uczęszczana. Jeździ nią wielu Niemców. Dlatego to właśnie tu naciągacze zarabiają najwięcej pieniędzy. Wystraszony Niemiec woli zapłacić i kląć potem na Polaków, niż ryzykować bliskie spotkanie z takim naciągaczem.
Ścieżka przy ulicy Bałtyckiej jest bardzo uczęszczana. Jeździ nią wielu Niemców. Dlatego to właśnie tu naciągacze zarabiają najwięcej pieniędzy. Wystraszony Niemiec woli zapłacić i kląć potem na Polaków, niż ryzykować bliskie spotkanie z takim naciągaczem. Fot. Sławek Ryfczyński
Nawet po pięć euro żądają naciągacze, którzy sprzedają Niemcom bezpłatne mapy miasta. Są doskonale zorganizowani i wyjątkowo bezczelni.

- Napiszcie coś o tych pijakach, co naciągają Niemców. Przecież to wstyd - zadzwonił do nas pan Marek. - Kiedyś stali w kolejkach na promy Karsibór. A teraz są już niemal wszędzie, gdzie pojawiają się Niemcy.

Pan Marek wylicza: przy muszli koncertowej na promenadzie, na skrzyżowaniu ulic Bohaterów Września i Monte Cassino, na ścieżkach rowerowych przy ulicach Bałtyckiej i Wojska Polskiego.

- Są tu właściwie codziennie - mówi pan Józef, który pilnuje parkingu na ulicy Bałtyckiej, tuż koło ścieżki rowerowej. - Nie raz przychodzą do nas rozmienić pieniądze, to ich gonimy. Tak samo, jak zaczepiają naszych klientów, którzy parkują u nas samochody. Ale co możemy więcej?

Szef pana Józefa potwierdza jego słowa. Ścieżka rowerowa jest dość wąska. Wzdłuż stoją ławki. Naciągacze właśnie na nich przesiadują.
- Czasami jedzie sobie Niemiec na rowerze, a oni wyskakują mu nagle zza drzewa - opowiada szef pana Józefa. - Rowerzyści wystraszeni nie wiedza co robić. Często to aż spadają z tych rowerów. Wstyd i tyle.

Komendant Straży Miejskiej w Świnoujściu Adam Waś mówi, ze najgorzej sytuacja wygląda właśnie na ścieżce rowerowej przy ulicy Bałtyckiej. Kiedyś zaczepiali też Niemców przy skrzyżowaniu ulic 11 Listopada i Wojska Polskiego. Teraz ścieżka to ulubione miejsce naciągaczy. Na ławeczkach mogą posiedzieć, wypić alkohol, a w razie nalotu strażników czy policji błyskawicznie ukryć się w lesie, który rośnie wokół ścieżki.

- Jak wypiją za dużo, to stają się bardzo wulgarni i agresywni. Czasami to aż strach - mówi pan Jóżef.

Są doskonale zorganizowani. Najczęściej jest ich trzech. Jeden to bezdomny spoza Świnoujścia, dwaj pozostali miejscowi. Jeden z nich stoi na zbiegu ulicy Bałtyckiej i Żeromskiego. Obserwuje, czy którąś z tych dróg nie jedzie policja albo straż miejska.

- Jak widzi, że jadą, to alarmuje pozostałych i znikają w tym lesie - opowiada pan Józef z parkingu.

Jego słowa potwierdza komendant Adam Waś. Jak mówi, często ludzie dzwonią do straży i skarżą się na naciągaczy.
- Problem w tym, że my musimy ich złapać na gorącym uczynku - dodaje komendant SM. - I jeszcze mieć osobę, którą naciągnęli. Najczęściej karzemy ich więc za picie alkoholu w miejscu publicznym. Chociaż w ten sposób "umilamy" im życie. Dostają mandaty od 50 do 100 złotych. I zdziwi się pani, ale płacą. A ten co nie jest ze Świnoujścia to nawet gotówką na miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński