Koło godz. 16 przyszedł do niej znajomy. To właśnie on (jak mówią policjanci) poprosił o wezwanie karetki. Małgorzata Kruszniak trafiła na izbę przyjęć. Tam dostała kroplówkę i leki uspokajające. O godzinie 17 poszła do domu.
Kobieta mówi, że zdecydowała się na koczowanie w komendzie, żeby dowiedzieć się, dlaczego jej wnioski przeciwko jednemu z sąsiadów, są umarzane przez policję. Chciała w tej sprawie spotkać się z komendantem. Komendanta nie było w czwartek w Świnoujściu. Był służbowo w Kołobrzegu. Małgorzata Kruszniak nie chciała rozmawiać z jego zastępcą.
- Zanim zabrała ją karetka, jedna z policjantek podała pani Kruszniak godziny przyjmowania petentów przez komendanta. Najbliższy termin to poniedziałek - mówi Małgorzata Śliwińska ze świnoujskiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?