Pies jest łagodny. To mały prążkowany brązowo-czarny kundelek. Dziewczyny znalazły go, gdy wracały ze szkoły.
- Szłyśmy z miasta na promenadę - mówi Monika Kaliciuk, u której w domu jest pies. - Szedł za nami całą drogę. Poszedł nawet na plażę.
Dziewczyny nie chciały go zostawiać. Widać było, że jest zadbany. Przyjacielsko usposobiony do ludzi.
- Był trochę przestraszony, pewnie szukał swojego pana - opowiadają dziewczyny.
Pies miał przy obroży metalową tabliczką, na której widniała informacja o szczepieniu. Podany był też adres lecznicy weterynaryjnej przy ulicy Sikorskiego. Zadzwoniliśmy tam podając numer, który wytłoczony jest na tabliczce. Na tej podstawie jeden z weterynarzy ustalił imię i nazwisko właściciela. Tymczasem na naszej stronie internetowej ukazała się informacja o znalezieniu psa. Przeczytała ją właścicielka.
- Okazało się, że to moja znajoma ze szkoły - opowiada Monika. - Była z psem u babci. Tam zostawiła go na chwilkę. Jak babcia uchyliła drzwi, to wyskoczył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?