Mało tego. Handlarze zwalniani są nawet z opłat sądowych. Strażnikom i uczciwie handlującym śmieją się w twarz. Otwarcie przyznają, że sprzedając na przykład szparagi potrafią dziennie zarobić od 70 do nawet 100 euro.
- 50 złotych kary, to prawie nic - mówią zadowoleni. - Pęczek szparagów sprzedajemy po 2,5 euro.
Nielegalni sprzedawcy to jeden z największych problemów straży miejskiej. Oburzają się także ci, którzy uczciwie płacą za możliwość handlu przy granicy.
- Mam wpis do ewidencji gospodarczej, płacę opłaty targowe, za wywóz śmieci itp. To wszystko muszę sobie odliczyć od zarobku - mówi pani Jadwiga, która handluje odzieżą. - A bywają takie dni, że zarobię tylko 20 - 30 euro, a zimą to nawet nic.
Od czasu, jak w straży miejskiej nastał nowy komendant, strażnicy wzięli się wreszcie za nielegalnych handlarzy. Cieszyli się z tego uczciwi sprzedawcy.
Strażnicy najpierw mieli problem, bo handlarze na ich widok uciekali w pobliski las. Ale poradzili sobie z tym.
- Złapanym wypisywaliśmy mandat na 100 złotych - opowiadają strażnicy. - Nie chcieli brać, więc kierowaliśmy sprawy do sądu. Tymczasem sąd karze ich 50 złotymi. Szkoda naszej pracy.
Komendant straży miejskiej Adam Waś dodaje, że samo sporządzenie wniosku do sądu to żmudna i czasochłonna praca. Trzeba wszystko dokładnie opisać, przesłuchać świadków i obwinionych, założyć normalne akta jak do sprawy. Potem to jeszcze wszystko skserować, bo kopia dokumentów musi zostać w urzędzie.
- Jeden strażnik jest na jakiś czas wyłączony z patrolowania ulic - mówią funkcjonariusze.
Adam Waś dodaje, że tylko w tym tygodniu i tylko jednego dnia musiał przesłuchać 13 handlarzy.
Nielegalni handlarze z chodnika wzdłuż ulicy Wojska Polskiego, to stała grupa 13 osób. Niektórzy nawet czasami biorą mandaty od straży miejskiej, ale to i tak nic nie daje.
- Jeden z nich ma zaległości na kilka tysięcy złotych - mówi Adam Waś.
Należności nie ma jednak z czego ściągnąć, bo podobnie jak pozostali handlarze nigdzie nie pracuje. Strażnicy mówią, że nawet komornik nie ma czego zająć.
Pojawił się pomysł, aby złapanych na nieleganej sprzedaży po prostu zabierać towar. Zdaniem Adama Wasia, to byłoby dobre rozwiązanie, ale niestety niezgodne z prawem.
- Był kiedyś nawet wniosek do MSWiA o zmianę w kodeksie, która umożliwiałaby przepadek towaru - mówi komendant SM. - Ale ministerstwo się nie zgodziło. Uznało, że jest wystarczająco dużo innych możliwości karania.
Tymczasem policja i strażnicy mogą tylko karać mandatami i kierować sprawy do sądu. Co dla świnoujskich handlarzy, jak się okazuje, nie jest żadną karą.
Samo nielegalne handlowanie to jedno. Ale sprzedawcy z chodnika nachalnie zaczepiają Niemców, pozostawiają po sobie bałagan i piją alkohol.
- A jak piją to stają się agresywni - mówi Adam Waś. - Jak przechodzi Niemiec i nic u nich nie kupi, to zaczynają się wyzwiska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?