Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta. W domu lub na wyjeździe. Zawsze z bliskimi i z tradycją

Celina Wojda
Celina Wojda
W każdym domu święta wyglądają inaczej i różnie smakują, chociaż potrawy i tradycja są takie same. Niektórzy spędzają wigilię przy wielopokoleniowym stole, inni tylko w gronie dzieci i rodziców, a jeszcze inni pakują walizki i wyjeżdżają. Dla każdego jednak święta są wyjątkowym okresem w roku.

W domu Barbary Korzeniewskiej, Boże Narodzenie obchodzone jest zgodnie z polskimi tradycjami. W czasie adwentu przygotowuje się pierniki, ozdabia dom świąteczną dekoracją, a w przeddzień wigilii ubierana jest choinka.
- Tradycja ubierania choinki została jeszcze z mojego dzieciństwa - opowiada pani Basia. – Pamiętam, jak razem z siostrami nie mogłyśmy się doczekać, kiedy tata przyniesie drzewko i będziemy mogły je ozdobić.

Na wigilijnym stole pani Basi znajdziemy też tradycyjne potrawy. Jest barszcz z uszkami, pierogi, ryba, makowiec, sałatki. 12 potraw przygotowanych z myślą o najbliższych. - Rybą zajada się mój najstarszy syn i głównie dla niego także przygotowuję groch z kapustą. Z kolei córki muszą mieć śledzie, a mąż barszczyk z uszkami - śmieje się pani Basia. - Każdy ma swoje ulubione dania.

W rodzinie pani Basi panuje też kilka świątecznych zwyczajów. Przykład? W dwóch pierogach zawsze schowane są pięciogroszówki. Kto na nie trafi, ten w nadchodzącym roku nie będzie narzekać na brak pieniędzy. - Niektórzy chowają do portfela łuski karpia, a u nas poluje się na pierogi - śmieje się pani Basia. - Przed kolacją czytamy Biblię i zawsze robi to najmłodsza kobieta w domu. A prezenty otwieramy dopiero po kolacji i odśpiewaniu tylu kolęd, ile siedzi nas przy wigilijnym stole, bo każdy po kolei zaczyna inną.

Podobne tradycje są w domach rodzeństwa pani Barbary. Jak opowiada, kiedyś całe rodzeństwo spotykało się w rodzinnym domu, ale teraz każdy organizuje wieczerze dla swoich dzieci i wnuków, ale zasady są wszędzie takie same. - Tak było w rodzinnym domu i tak jest teraz u każdej z nas. To już chyba taka tradycja rodziny Korzeniewskich - śmieje się pani Basia.

Z tradycją za granicą

Martyna od kilkunastu lat mieszka w Niemczech. Póki nie miała swojej rodziny, na święta zawsze wyjeżdżała do Polski, do mamy. Teraz sama jest mamą dwójki dzieci i to ona zaprasza babcię do siebie.

- Święta w Polsce i w Niemczech mają nieco innych charakter. W Polsce bardzo dużo wagi przykłada się do przygotowania kolacji i jedzenia. Zawsze śmiejemy się z siostrą, że mama szykuje wieczerzę dla wojska, bo tyle tego jest. Niemcy mają trochę inne podejście - opowiada. - Tu duch świąt jest już obecny od początku grudnia. Niemcy dużą wagę przykładają do adwentu. W domach pojawiają się wieńce adwentowe - są zrobione z zielonych gałązek jodłowych, a w każdym z nich umieszczone są cztery świece. Oprócz tego, praktycznie w każdym mieście można pójść na jarmark, zrobić zakupy, kupić świąteczne ciasto, wypić grzane wino i po prostu pobyć z rodziną, przyjaciółmi. Sama wigilia też rządzi się swoimi prawami. Na niemieckiej kolacji nie może zabraknąć sałatki kartoflanej. Nie ma tu zwyczaju łamania się opłatkiem przed posiłkiem. Owszem, składa się życzenia, ale opłatek nie jest obowiązkowy. Zgodnie ze zwyczajem, pod talerzami powinny znaleźć się pieniądze, które mają przynosić szczęście.

Jarmarki Bożonarodzeniowe w Berlinie są dobrze znane również Polakom. Wystawy sklepowe, domy i mieszkania – wszystko świątecznie oświetlone i udekorowane. Takie oblicze Berlina (czy innego niemieckiego miasta) warto poznać. Imbirowe wypieki, strucle (im więcej rodzynek, tym lepiej) czy pierniki – istnieje obawa, że bez nich święta by się nie odbyły. To wszystko można kupić właśnie u naszych zachodnich sąsiadów. Jeśli przyjedziesz wcześniej, wybierz się na berlińskie targi bożonarodzeniowe – w pierwszej kolejności na Gendarmenmarkt i Aleksanderplatz.

Na wyjeździe

Monika wspomina święta, na które rodzice zabrali ją do Włoch na narty. Wydarzyło się to raz i chociaż było miło i cała rodzina bawiła się doskonale, to jednak klimat świąt był zupełnie nie taki, jak by się chciało. - Mama dzwoniła do hotelu i pytała, czy będzie opłatek podczas kolacji wigilijnej. Zabraliśmy go ze sobą z Polski - opowiada Monika. - To był bardzo udany wyjazd na narty, ale jeśli chodzi o „magię świąt” to niekoniecznie. Oczywiście, była choinka, była uroczysta kolacja i później śniadania, ale to nie to samo, co w domu.

Z kolei pani Sylwia od lat wyjeżdża na święta i jak dla niej Boże Narodzenie spędzane w nadmorskim hotelu ma klimat i jest bardzo udane. - Przede wszystkim, to taka odskocznia od codzienności. Jest to coś innego, dodatkowa atrakcja dla dzieci - opowiada pani Sylwia. - Jak jeszcze spędzałam święta z mamą, to pamiętam, że ona była strasznie zmęczona przygotowaniami. Gotowała kilka dni wcześniej, później cały czas obsługiwała gości. To dość męczące. A tak można wyjechać i nie mieć wszystkiego na głowie. Zawsze też wybieramy takie miejsca, gdzie dzieci mogą wziąć udział w warsztatach z wypiekania pierników, przygotowania dekoracji świątecznych czy we wspólnym ubieraniu choinki.

Pani Sylwia wyjeżdża najczęściej nad polskie morze. Wyjazd rozpoczynają dzień przed wigilią i kończą w drugi dzień świąt. Mimo tego, że nie są to święta w domu, tradycja wigilijna jest zachowana. - Można podzielić się opłatkiem, są oczywiście tradycyjne wigilijne potrawy – barszcz z uszkami, zupa grzybowa, pierogi oraz wiele innych smakołyków – łosoś, kawior. Przychodzi ksiądz, można wspólnie kolędować. Do dzieci przychodzi Mikołaj. Choć podczas kolacji są zupełnie obce osoby, czuje się rodzinną atmosferę - mówi pani Sylwia. - Wcale nie odczuwa się tego, że jest się w zupełnie obcym miejscu.
Pracownicy biur podróży obserwują, że z roku na rok wyjazdy świąteczne są coraz bardziej popularne. - W ten sposób wiele rodzin po prostu ucieka od świąt - twierdzą. - W hotelach ustawione są choinki, organizuje się spotkania z Mikołajem dla dzieci, są też zabawy noworoczne.

Koszt pobytu trzyosobowej rodziny w ciepłych krajach, gdzie nie ma tradycji świątecznej jak u nas, to około 6 tysięcy złotych. Natomiast tygodniowy pobyt w Alpach kosztuje około 3 tys. zł, ale bez dojazdu. Z kolei za pięć dni świętowana w Międzyzdrojach zapłacimy około 800 zł za osobę.

Kierunki świątecznych wyjazdów mogą być różne. Niektórzy chcą wykorzystać ten czas i wybrać się na ciepły urlop, np. na Teneryfę. Hiszpańska wyspa to dobry kierunek dla tych, którzy mają ochotę na odmianę i chcą zrobić sobie przerwę od karpia na rzecz plaży. Święta mijają tu spokojnie (w sam raz na pobyt z dziećmi) – szalony karnawał rozpoczyna się tu od Święta Trzech Króli. A ci, którzy wolą ten czas spędzić na stoku, mają do wyboru polskie góry - tereny Gór Sowich to prawdziwa gratka dla miłośników biegówek. Pięć dobrze oznakowanych, utrzymanych tras (np. te w pobliżu Wielkiej Sowy czy Przełęczy Jugowskiej) i w miarę możliwości co sezon unowocześnianych. Równie ciekawie może być też w Tatrach. Wiele pensjonatów na czas świąt oferuje specjalne atrakcje: kuligi, kolędowanie z góralami czy z myślą o najmłodszych spotkanie ze świętym Mikołajem. Z kolei na tutejszych stokach, np. w Białce Tatrzańskiej można się oddać narciarskiemu szaleństwu i spalić wszystkie wigilijne kalorie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński