Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadkowie: porządny, grzeczny, uczynny. Trwa proces seryjnego zabójcy z Kołobrzegu

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Poniedziałek był kolejnym dniem procesu w sprawie seryjnego zabójcy z Kołobrzegu.
Poniedziałek był kolejnym dniem procesu w sprawie seryjnego zabójcy z Kołobrzegu. Iwona Marciniak
Tuż po tym, gdy mieszkanie 31–letniej Iwony K. zniszczył pożar, sąsiedzi odnotowali, że mieszkający piętro niżej Mariusz G. ruszył jej z pomocą. Przynosił herbatę, kawę, jedzenie. Wyglądało na to, że się o nią troszczy. Niedługo później ktoś zauważył, że wychodzą razem, z walizkami. Więcej jej nie zobaczyli. Odetchnęli z ulgą, gdy Mariusz oznajmił, że kupił od niej mieszkanie. Był taki porządny, a ona dawała im w kość. W poniedziałek między innymi oni zeznawali w procesie seryjnego zabójcy z Kołobrzegu, Mariusza G.

46–letni Mariusz G., kołobrzeski biznesmen, marynarz, były wiceprezes kołobrzeskiego klubu morsów, właściciel manufaktury słodyczy odpowiada za zabójstwo trzech kobiet: pochodzącej spod Chełmna 31–letniej Iwony K., zamordowanej w 2016 roku i dwóch kołobrzeżanek: 37-letniej Anety D. (zginęła w październiku 2018 roku) i 54–letniej Bogusławy R. (zabił ją 7 czerwca 2019 roku). Uśmiercając dwie ostatnie, prawdopodobnie użył siekiery.

Wszystkie trzy pogrzebał w lesie pod Kołobrzegiem. Przyznał się do zabójstw dopiero wtedy, gdy po czterech miesiącach poszukiwań śledczy znaleźli ciało Bogusławy R. Wtedy, by jak przekazał jego obrońca, zasygnalizować gotowość do współpracy, wskazał miejsce pogrzebania dwóch wcześniejszych ofiar.

Prokurator oskarżył go o działanie z pobudek zasługujących na szczególne potępienie. Bo ofiary miał najpierw w sobie rozkochiwać, uzależniać od siebie, a potem zabijać, przywłaszczając ich mienie, posługując się notarialnymi pełnomocnictwami, uzyskanymi przy pomocy sfałszowanych dokumentów. W tym miały mu pomóc dwie kobiety, które również siedzą na ławie oskarżonych. Po sąsiedzku zresztą z jego ostatnią narzeczoną Dorotą Ł. i Sebastianem T., którzy odpowiadają za pomoc w zacieraniu śladów przestępstwa.

Przed sądem Mariusz G. nie chciał składać wyjaśnień: - Zrobię to na koniec – powiedział podczas pierwszej rozprawy. Wcześniej zaskoczył oświadczeniem, że nie działał z premedytacją: - Ani razu czyn, który popełnił nie był zaplanowany – przekazał nam jego słowa, obrońca mecenas Edward Stępień.

- W każdym przypadku do zabójstwa dochodziło w sytuacjach nagłych, konfliktowych, w których nie był w stanie zapanować nad swoimi emocjami.

Iwona zniknęła, sąsiedzi odetchnęli

Iwona K., była uciążliwą sąsiadką – co do tego, zeznający w poniedziałek świadkowie byli zgodni. Imprezowała. W jej mieszkaniu również w nocy bywało bardzo głośno. Klatkę schodową potrafiła obrzucić jajkami.

– A po zwróceniu uwagi, wysmarowała mi drzwi pomidorami – mówiła jedna z sąsiadek.

Nie ona jedna podpisała się pod petycją o eksmisję Iwony. Interweniowała też w sprawie jej zdaniem nienależytego sprawowania opieki nad córeczką przez 31-latkę.

- A Mariuszowi byłam w stanie zaufać, oddać mu klucze od domu – podkreślała kilkukrotnie.

Gdy jakiś czas po pożarze w mieszkaniu Iwony K. (doszło do niego w styczniu 2016 roku), kobieta zniknęła, Mariusz oznajmił, że wyjechała do Warszawy, sprzedając mu wcześniej mieszkanie: - Powiedziałam mu, że się cieszę się, że będzie naszym sąsiadem. Wreszcie będzie spokojnie – zeznała sąsiadka.

Całkiem spokojnie nie było, bo wyraźnie wraz z mężem słyszała przez wspólną ścianę sypialni, że przez nowe mieszkanie Mariusza przewija się wiele kobiet. Kiedyś nawet o tym z nim rozmawiali.

– Mąż powiedział mu coś w żartach – powiedziała. Mariusz miał za to mówić, że zazdrości im szczęśliwego, stałego związku. Bo on nadal: - Szuka miłości.

Z aktu oskarżenia wynika, że Mariusz G. zabił Iwonę K. wiosną 2016 roku. On sam wskazał, że stało się to jesienią. W kwietniu ostatni raz widział Iwonę K. inny sąsiad. W poniedziałek zeznawał, że jest tego pewien, bo wtedy zmieniał pracę. Zobaczył Mariusza G. z Iwoną przed drzwiami jej mieszkania. Miała jakieś walizki.

– Mariusz G. powiedział, że wyjeżdża do Bydgoszczy – mówił Kazimierz K. Trochę dziwne było to, że Iwona milczała: - Nie jestem psychologiem, ale stała jakby była nieprzytomna, jak mumia – podkreślił. Po około dwóch tygodniach Mariusz powiedział, że kupił od Iwony mieszkanie. Za 160 tys. zł. Kazimierz K. pamięta sumę, bo to było bardzo tanio. Za taką cenę sam by kupił. Mariusz G. zaczął remont, sąsiedzi odetchnęli. Iwony nikt nie szukał. Choć jednak, sąsiadka przypomniała sobie, że podobno kiedyś pytał o nią jej ojciec.

Wśród świadków pojawił się też znajomy Mariusza G. Robił remont w mieszkaniu Iwony. Zamienił z nią słowo, gdy na prośbę Mariusza zajrzał do niej krótko po pożarze. Ale ona pytała tylko o malowanie, a tu prosiło się o kapitalny remont. Taki remont zlecił później już sam Mariusz.

Świadek potwierdził przed sądem, że w mieszkaniu zostało całe wyposażenie, mnóstwo osobistych przedmiotów. Jakby ktoś tam nadal mieszkał. Choć część rzeczy została zniszczona w pożarze. Wyrzucił wszystko, jak kazał Mariusz G. Mówił przed sądem, że Mariusz miał bardzo dużo kobiet. Odkąd się znali z morsowania, była ich pewnie setka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Świadkowie: porządny, grzeczny, uczynny. Trwa proces seryjnego zabójcy z Kołobrzegu - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński