Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suma wszystkich strachów, czyli wojna w głowie Putina

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Władimir Putin w ostatnich latach odizolował się od świata
Władimir Putin w ostatnich latach odizolował się od świata fot. KREMLIN.RU
Władimir Putin lubi sięgać do historii. Na przykład do postaci Iwana IV Groźnego. Okrutnego cara, który w końcu oszalał. Czy współczesny car Rosji też jest już niepoczytalny? To by było łatwe wytłumaczenie, dla niektórych nawet wygodne. Ale i szalenie niebezpieczne, gdyby było prawdą.

Władimir Władimirowicz nie lubi, gdy nazywa się go wariatem czy idiotą. Zresztą, to jedna z najbardziej widocznych cech osobowości Putina: jest mściwy i jeśli uzna coś za obelgę, potrafi nosić to w sobie nawet przez lata, cierpliwie czekając na okazję do zemsty. Tak jak zresztą czekał siedem lat, by znów napaść na Ukrainę. Jego słowa i decyzje w tygodniach poprzedzających inwazję, a także w pierwszych dniach inwazji, zmuszają do postawienia pytania, czy zachowuje się racjonalnie? A nawet: czy nie oszalał? Zresztą pamiętajmy, że to nie pierwszy raz, gdy takie pytanie pojawia się w przestrzeni publicznej. „On jest jeb...ty!”. Tak dosadnie opozycyjny polityk Borys Niemcow określił zachowanie Putina w kwietniu 2014 r., po zajęciu Krymu przez Rosję i wybuchu wojny na wschodzie Ukrainy. Niemcow, który w tamtym czasie głośno sprzeciwiał się rosyjskiej agresji na Ukrainę, został zastrzelony pod murami Kremla niecały rok później. Mniej dosadna była w tamtym czasie Angela Merkel, która po rozmowie z Putinem, miała powiedzieć Barackowi Obamie, że rosyjski prezydent wydaje się być oderwany od rzeczywistości.

Putin od dawna jest postrzegany jako pragmatyk, zazwyczaj działający na podstawie chłodnej kalkulacji tego, co może zrobić, aby osiągnąć swoje cele jak najmniejszym kosztem. Obecna wojna może sugerować, że jest inaczej. Jego obsesja na punkcie Ukrainy sprawiła, że nie chce dostrzegać wszystkiego innego. W efekcie, nawet jeśli szczerze wierzy, że w ten sposób czyni Rosję wielką, w rzeczywistości jej szkodzi. Więcej, przez lata funkcjonowała teoria, że jednym z głównych motywów działania Putina jest dążenie od odzyskania „miejsca przy stole” światowych mocarstw. Ostatnie dni ostatecznie zrujnowały tę koncepcję.

Wojna w głowie Putina

Dla wielu sam fakt inwazji sugeruje, że - racjonalnie czy nie - podejmuje on decyzje w oparciu o jakąś zmienną mieszankę emocji i błędnej interpretacji faktów. Nawet zwykle powściągliwy w swych opiniach prof. Mark Galeotti, znawca Rosji, zwłaszcza siłowików, dosłownie minuty po rozpoczęciu wojny napisał: „teraz jest jasne, że jest on naprawdę oderwany od rzeczywistości”. Condoleezza Rice, która za czasów rządów George’a W. Busha miała okazję kilka razy osobiście spotkać się i rozmawiać z Putinem, w niedawnym wywiadzie dla Fox News powiedziała, że widzi dziś zupełnie innego Putina: „Wciąż pogłębia się u niego urojona interpretacja historii. Zawsze była to pewnego rodzaju wiktymologia tego, co im się przydarzyło, ale teraz sięga aż do obwiniania Lenina za istnienie Ukrainy. Tak więc zniża się on do czegoś, czego ja osobiście jeszcze nie widziałam”.

Putin nie jest szalony. Może jest psychopatą. Na pewno stracił chłodną ocenę sytuację i przestał pragmatycznie kalkulować. Mówiąc krótko, swoją osobistą obsesję na punkcie Ukrainy przedłożył nad interesy Rosji. Określenia, jakich używał tuż przed atakiem i zaraz po nim, na temat Ukrainy, Ukraińców i ukraińskiego przywództwa nie pozostawiają wątpliwości, że Putin – jeśli już użyć słowa „oszalał” - to na punkcie Ukrainy i pragnienia, by ją zmiażdżyć i upokorzyć. Putin od lat sygnalizował chęć podporządkowania Ukrainy Moskwie. Plany inwazji zaczął realizować już wiosną ubiegłego roku, zwiększając liczebność wojsk w pobliżu granic Ukrainy, a następnie od jesieni systematycznie je podnosząc. Postawienie NATO i USA w grudniu ub.r. żądań niemożliwych do spełnienia potwierdza, że konsekwentnie dążył do wojny.

Putin uznał atak za najlepszy sposób na osiągnięcie swoich celów - w pewnym sensie działał racjonalnie (w jego własnej opinii), ale w oparciu o błędny zestaw twierdzeń, przekonań lub założeń. Błędem Putina było przekonanie, że morale społeczeństwa i wojska na Ukrainie nie jest wysokie – stąd np. wezwanie ukraińskich żołnierzy do obalenia władz. Błędem było niedocenienie ogromnych zmian w nastawieniu większości Ukraińców do Rosji po ośmiu latach nieustannej de facto wojny. Błędem było przekonanie, że tak naprawdę tylko rządząca w Kijowie „junta” chce na Zachód, a zwykłym Ukraińcom jest wszystko jedno. Błędem było założenie, że Rosja osiągnie militarne i polityczne cele na Ukrainie w 2-3 dni. Oczywiście pojawia się pytanie, na ile te błędne założenia Putina wynikały z jego własnych przekonań, a na ile z nietrafionych rad i meldunków otoczenia, w tym wojskowych i służb wywiadowczych. Ale nawet gdyby założyć, że po prostu Putinowi źle doradzono (a raczej było tak, że chciał słyszeć tylko to, co pasowało do jego wyobrażeń i teorii), to wina za to spada także na niego samego. Taki krąg doradców i dowódców sobie wyselekcjonował przez ponad dwie dekady.

Choroba czy tylko izolacja?

Każdy człowiek się zmienia, politycy też. Zmienił się przez 30 lat politycznej kariery także Putin. Dziś wydaje się być kompletnie oderwany od rzeczywistości. A nawet niezrównoważony. Nawet po zajęciu Krymu w 2014 roku i innych działaniach, które podjął od tamtej pory, Putin zazwyczaj wydawał się bardzo pragmatycznym przywódcą. Z każdym kolejnym dniem wojny z Ukrainą logika jego decyzji jest coraz mniej racjonalna, coraz bardziej opiera się na emocjach.

Amerykańscy kongresmeni mający dostęp do pewnych raportów wywiadu podkreślają obecnie, że Putin jest zaskoczony przebiegiem wojny. Zachodnie agencje wywiadowcze mają podobno szczegółowe informacje i uważnie obserwują jego poczynania pod kątem jakichkolwiek znaczących zmian w zachowaniu. Nie ma informacji, które wskazywałyby na niestabilność psychiczną Putina, ale też zwraca się uwagę, że jego zachowanie różni się od tego, które prezentował w przeszłości. Właśnie wściekłość i frustracja, jaką ma wyładowywać na swym otoczeniu w związku z przebiegiem wojny i sankcjami międzynarodowymi, świadczą o zmianach w zachowaniu. Jeszcze kilka lat temu ten były kagiebista trzymał nerwy na wodzy i był całkiem dobry w ukrywaniu swych emocji.

Marco Rubio, republikański senator z Florydy i zastępca przewodniczącego senackiej komisji ds. wywiadu, 26 lutego zdawał się sugerować, że posiada tajne informacje od amerykańskich agencji wywiadowczych na temat stanu umysłu Putina. Co najciekawsze w tym wpisie na Twitterze, to zdanie sugerujące, że wiele pod tym względem zmieniło się w ciągu ostatnich pięciu lat.

I tu wraca temat rzekomych problemów zdrowotnych Putina. Już od lat pojawiają się przecieki o kłopotach, o znikaniu na dłuższy czas z przestrzeni publicznej z tego powodu. Zazwyczaj wiązano to z jakimiś kolejnymi zabiegami i operacjami (zresztą parę lat temu rozpoczęto pod Moskwą budowę ogromnego nowoczesnego centrum medycznego dla rosyjskiej elity rządzącej). Być może jednak, problemy zdrowotne są też natury psychicznej.

Na pewno stan umysłowy Putina gwałtownie pogorszył się przez ostatnie dwa lata. Powód? Pandemia COVID-19. Obsesja na punkcie zabezpieczenia się przed zakażeniem – to nawet ostatnio nie raz widzimy na zdjęciach, gdzie prezydent trzyma duży dystans nawet od Szojgu czy Gierasimowa. Przez ostatnie dwa lata Putin więcej czasu spędzał w swej rezydencji pod Moskwą, niż na Kremlu. Nawet ostatnie święta spędził wyjątkowo u siebie, odwiedzając pobliską kaplicę, zamiast – jak to zawsze robił – którąś z cerkwi w kraju. Ta samoizolacja spowodowała, że jest od dawna otoczony przez wąski krąg doradców, w większości zdecydowanej jastrzębi, członków „partii wojny”. Może to oznaczać, że decyzje są podejmowane przy drastycznie ograniczonym zasobie informacyjnym i na podstawie informacji, które mogą być niekompletne, niedokładne lub przefiltrowane przez uprzedzenia najbliższych współpracowników.

Co gorsza, nawet teraz wciąż nie wiemy, czy Putin ma pełną wiedzę o tym, co dzieje się na Ukrainie? O skali sankcji wolnego świata nakładanych na Rosję? Najczęściej mówi się, że opór ukraiński i reakcja Zachodu go rozwścieczyły i to będzie kierowało jego kolejnymi krokami. Co jednak, jeśli bliskie otoczenie, załóżmy, że filtrujące dopływające do niego informacje PRZED rozpoczęciem wojny, także W TRAKCIE wojny, również dba o to, by nie wiedział o wszystkim? Z rosyjskiej telewizji prawdy się raczej nie dowie. Sam siebie zamknął w informacyjnej bańce i teraz ponosi tego konsekwencje. Pytanie, jakie konsekwencje takiej sytuacji poniesie Ukraina, Rosja, cały świat?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Suma wszystkich strachów, czyli wojna w głowie Putina - Portal i.pl

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński