Awantury, wyzywanie i bicie - tak według ustaleń prokuratury miało wyglądać życie najbliższych Sławomira M. z powiatu łobeskiego. Obrywać mieli wszyscy. Najczęściej jednak dziecko, które było upośledzone. Do bicia mężczyzna używał zwykle gumowego węża od pralki. Trzymał go na piecu.
Zdaniem najbliższych, Sławomir M. często wpadał w furię. Zdarzało się wtedy, że wyganiał żonę i dzieci z domu. Domownicy nieraz stali na podwórku i czekali, aż ich wpuści. Tak miało być przed Bożym Narodzeniem, gdy przez pół godziny stali na mrozie. Zdaniem Sławomira M., to żona podczas awantur wybiegała z dziećmi na podwórze. On zaś dla ostudzenia sytuacji zamykał drzwi od mieszkania.
52-latek zaprzecza, że bił najbliższych. Wąż od pralki służył tylko do karcenia - wyjaśniał. Sprawą zajmie się teraz łobeski sąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?