Gołębie pozostały bez wody i jedzenia. Latały po całym strychu próbując wydostać się na zewnątrz. Wyjścia jednak nie było.
Jak długo trwał koszmar, nie wiadomo. Część ciał gołębi już się rozkłada i pozostały po nich głównie pióra. Inne prawdopodobnie dopiero co padły.
- Jak wszedłem na strych i zobaczyłem, co się dzieje, myślałem, że mój żołądek nie wytrzyma - opowiada pan Marek, który odkrył tragedię. - Od razu otworzyłem im okienka. Kilka, które były widocznie na zewnątrz, wróciło na strych.
Strych należy do wspólnoty. Podjęła uchwałę o jego sprzedaży. Zarządzający budynkiem STBS miał strych wysprzątać, wynosząc zgromadzone tam sprzęty.
- Słyszałem, że to pracownicy wynajętej do sprzątania firmy nie mogąc wygonić gołębi ze strychu, po prostu zamknęli im okienka - mówi pan Marek.
Z taką opinią nie zgadza się Andrzej Prugar, p.o. dyrektora ds. zarządzania i eksploatacji
Szczecińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, który broni pracowników wynajętej firmy.
- Nikt świadomie nie zamknął im okien - twierdzi stanowczo. - Rozmawiałem z pracownikami. Wydaliśmy zlecenie uzupełnienia stolarki okiennej i zamknięcia okien po wyrzuceniu gołębi.
Mogło się zdarzyć, że jakiś mieszkaniec domu otworzył je, a inny zamknął. Gołębie mogły też paść wskutek chorób.
- To niemożliwe - upiera się pan Marek. - Po śmierci pana Henryka, który je hodował, a było to prawie dwa lata temu, nikomu w tym domu gołębie nie przeszkadzały. Nikt z nas z tego strychu nie korzystał. Dlaczego miałby teraz nagle zamykać okno, by zamordować ptaki?
- Jak tylko ukaże się materiał w gazecie od razu zajmiemy się sprawą - mówi prokurator Małgorzata Wojciechowicz. - Kto uśmierca zwierzęta lub znęca się nad nimi, temu grozi kara
ograniczenia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?