W 2005 roku na terenie szczecińskich lasów w stalowych pułapkach zginęło co najmniej 80 jeleni, ponad 250 dzików i pół tysiąca saren. - To tylko oficjalne dane. Szacujemy, że ubitych i zabranych przez kłusowników zwierząt było dwa-trzy razy więcej! Straty, jakie ponoszą koła łowieckie są ogromne, idą w setki tysięcy złotych - mówi Wojciech Prądzyński, szef zachodniopomorskiej straży łowieckiej.
Przed świętami kłusowniczy proceder szerzy się głównie na terenie oddalonych kompleksów leśnych. - Są obwody, gdzie kłusują całe wsie. Ludzie potrzebują mięsa na świąteczny stół, a zimą zwierzyna jest łatwiejsza do ubicia, bo wychodzi na żer w pobliże ludzkich siedzib - mówią leśnicy.
Myśliwi wiedzą, kto w ich rejonie kłusuje, ale największym problemem jest pochwycenie takiego osobnika na gorącym uczynku. W modzie jest polowanie z użyciem psów, uprawiane głównie w nocy. Według szacunków kół łowieckich, w tym roku specjalnie szkolone czworonogi zagryzły 49 saren, 12 dzików i 64 zające.
Jednak najczęstszym sposobem kłusowania jest zastawianie wnyków.
- Pochwycone w stalową linę zwierzę ginie w strasznych męczarniach - dodaje Prądzyński. - W tym roku zlikwidowaliśmy blisko 8 tysięcy wnyków, potrzasków, obręczy i innych morderczych pułapek. Nasi strażnicy mają czego pilnować. W szczecińskich lasach bytuje blisko 6,5 tysięcy jeleni, 32 tysięcy saren, 8 tysięcy dzików, 14 tysięcy lisów, 4 tysiące zajęcy i 125 sztuk danieli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?