W mieszkaniu wypełniającym się dymem leżał jej obłożnie chory mąż -właśnie dziś został przywieziony ze szpitala. Strażacy ewakuowali go z mieszkania na desce ratowniczej i przekazali lekarzowi pogotowia ratunkowego. Z okienek piwnicy wydostawały się kłęby gęstego, gorącego dymu. Prawdopodobnie kobieta rozpalała w piecu kiedy nastąpił wybuch, strażacy przed zakończeniem akcji znaleźli w piwnicy dwustu litrową beczkę napełniona do połowy olejem napędowym. Pierwszy prąd wody przez okno nie przyniósł żadnych rezultatów.
Dwaj strażacy mł.ogn. Dawid Szymanek i str. Marek Kruczek w aparatach oddechowych weszli do piwnicy po ciasnych schodach, w gęstym, ciepłym dymie zapanowały kompletne ciemności. Poruszali się po omacku, jeden blisko drugiego, na wyciągnięcie ręki trzymając się węża z wodą. Przez około siedem minut szukając ognia pomimo dysponowania silnymi latarkami nie widzieli kompletnie nic. Wreszcie przez szpary w deskach przepierzenia pojawiły się iskry, byli blisko źródła pożaru, zaczęli podawać wodę. Jedyne źródło światła zostało szybko zgaszone i znów wszystko pogrążyło się w ciemnościach.
W pewnym momencie usłyszeli nad sobą warkot małego silnika, to koledzy uruchomili agregat oddymiający -- struga świeżego powietrza zaczęła rozrzedzać dym, pojawiły się kształty przedmiotów, zaczęła obniżać się też temperatura. Teraz można było systematycznie dogaszać każdy najmniejszy ogień. Przydały się rękawice oraz silny materiał spodni i kurtki -- w piwnicy panował istny chaos: druty, słoiki, deski, kawałki plastików i inne ostre przedmioty bez trudu rozerwałyby nieosłoniętą skórę. Za plecami strażaków rozległ się gwizd, to reduktory aparatów oddechowych zaczęły sygnalizować kończące się w butlach powietrze, czas się wycofać i pozwolić kolegom na podmianę. Pod nogami pojawiało się coraz więcej wody, okazało się, że ogień przepalił niewielką, plastikową rurę. W oddymionej już piwnicy nietrudno było znaleźć wodomierz i zamknąć jeden z zaworów. Teraz rozpoczęła się żmudna praca wynoszenia przez okienko wszelakich przedmiotów zgromadzonych w piwnicy, to pod nimi mogły kryć się zarzewia żaru.
Szczęśliwie ktoś szybko zawiadomił straż pożarną o zdarzeniu i ogień nie zdążył się rozprzestrzenić choć i tak pod wpływem temperatury potopiło się wiele plastikowych przedmiotów w całej piwnicy. Dzięki szybkiej i zdecydowanej akcji nie doszło do wybuchu oleju napędowego w beczce, ogień też nie przedostał się do sąsiednich pomieszczeń ani do mieszkań na parterze. Pomimo dokładnego wywietrzenia wszystkich pomieszczeń mieszkańcy skarżyli się na specyficzną woń dymu którym przesiąknęły materiały w ich pokojach. Teraz czeka ich gruntowne pranie firan, zasłon i tym podobnych materiałów.
Dla Dawida ciężkie, bojowe warunki panujące w piwnicy nie stanowiły przeszkody. Wcześniejsze szkolenie w komorze dymowej przygotowało go na podobne okoliczności i teraz mógł spokojnie skupić się na szukaniu miejsca pożaru. Marek wkrótce udaje się do naszego ośrodka szkolenia w Bornym Sulinowie na pierwszy trening w komorze dymowej -- teraz dla niego przejście przez labirynt sztucznej komory będzie jak bułka z masłem. Wszystkim strażakom biorącym odział w akcji a szczególnie Dawidowi i Markowi należą się serdeczne gratulacje.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?