Razem z dojazdem akcja w Dziwnówku zajęła im kilka godzin. W tym czasie, w razie groźnego pożaru, nie mogliby szybko pomóc nikomu w Świnoujściu.
- To paranoja! - mówi nasza Czytelniczka, która zwróciła na to uwagę. - Rozumiem, gdyby chodziło o ratowanie życia ludzkiego. Ale jechanie 40 kilometrów w jedną stronę, tylko po to, żeby zdjąć kota z drzewa, to chyba lekka przesada.
Pełniący obowiązki komendanta świnoujskiej straży pożarnej młodszy brygadier Kazimierz Lesisz potwierdza, że nasi strażacy w razie potrzeby muszą obsługiwać także powiat kamieński.
- Gdyby w tym czasie drabina była potrzebna w Świnoujściu, to po prostu musielibyśmy ją jak najszybciej ściągnąć z Dziwnówka. Innego wyjścia nie ma - mówi. - Jesteśmy Państwową Strażą Pożarną i we wszystkich jednostkach obowiązuje zasada wzajemnej pomocy. Nie tylko w sytuacjach, gdy chodzi o zagrożenia życia ludzkiego, ale również zwierząt.
Tak wysokiej, jak nasza, drabiny nie mają też inne powiaty w zachodniopomorskim. Na przykład Goleniów.
- Ale ich już obsługuje Szczecin, bo mają bliżej - dodaje komendant.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?