Zaledwie godzinę trwała przedpołudniowa eksmisja, którą Stargardzkie Towarzystwo Budownictwa Społecznego przeprowadziło wczoraj w obecności komornika.
Wszystko odbyło się spokojnie i bez problemu. To jednak nie koniec kłopotów najemczyni tego 42-metrowego lokalu, która musi uregulować długi. Zaległości czynszowe to około 5 tysięcy złotych, ale drugie tyle wynoszą koszty eksmisji. Kolejne 5 tys. zł uzbierało się z odsetek i pozostałych kosztów. W sumie do spłaty ma 15 600 zł. Kobieta jednak odetchnęła z wielką ulgą, że tego mieszkania już nie będzie miała, nie będzie do niego wracać i nie będzie jej przypominało tragicznych historii. Mieszkanie to, w bloku który STBS wybudował około 10 lat temu, najpierw należało do jej siostry.
- Siostra zginęła w wypadku samochodowym w Anglii i wprowadził się tu nasz syn - opowiada stargardzianka. - Chciał się usamodzielnić. Dokładnie rok temu, w lipcu, znaleźliśmy go tu, w tym mieszkaniu. Popełnił samobójstwo. Miał 21 lat, był studentem drugiego roku prawa.
Od tej pory mieszkanie stało puste, sporadycznie ktoś w nim przebywał. Zostało w nim jednak całe wyposażenie, markowa lodówka, pralka, duży płaski telewizor. Najemczyni ciężko było się zmobilizować do pozbycia się tych sprzętów. W lutym sąd ogłosił eksmisję, zaplanowana została na wczoraj i w końcu musiała podjąć decyzję, co zabiera ze sobą, a co wyrzuca. Pracownicy STBS znieśli na dół wszystkie rzeczy i przewieźli swoją bagażówką we wskazane miejsce.
- Jestem szczęśliwa, że się tego pozbyłam - nie ukrywa kobieta. - To mieszkanie należy do STBS, najemczyni je zadłużyła, dlatego wypowiedzieliśmy jej umowę - wyjaśnia Marek Czabanowski, szef biura przydziału i zamiany mieszkań w STBS. - W lutym sąd ogłosił eksmisję bez prawa do lokalu socjalnego.
Ostatnio odbyły się eksmisje z mieszkań w Kluczewie i przy ul. Polskiej. Na dziś zaplanowana była kolejna, z mieszkania przy ul. Kazimierza Wielkiego. Jednak do niej nie dojdzie.
- Odwołaliśmy ją, bo zaległości zostały spłacone - mówi Dariusz Gołuchowski, szef działu windykacji w STBS. - Zdarza się tak, że dłużnicy w ostatniej chwili sprężą się i spłacą. Budzą się dopiero jak komornik zapuka do drzwi. - Są programy oddłużeniowe, jest możliwość spłaty na raty - przekonuje Marek Czabanowski. - Trzeba tylko chcieć dać sobie pomóc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?