Strajk nauczycieli 2019. Wyniki ankiety ZNP
W ankiecie przeprowadzonej we wrześniu przez ZNP wzięło udział 227 tysięcy nauczycieli, także tych nie należących do Związku (wszystkich nauczycieli jest ponad 600 tysięcy).
CZYTAJ TEŻ | ZAROBKI W SKLEPACH WYŻSZE NIŻ W SZKOŁACH TO SKANDAL? KASJERKA ODPOWIADA NAUCZYCIELOM: "ODCZEPCIE SIĘ OD NAS! NASZA PRACA TEŻ JEST CIĘŻKA"
Prawie co drugi pytany nauczyciel stwierdził, że działania protestacyjne powinny być kontynuowane(47,3 proc.).
Jedynie 18 procent pracowników oświaty było za wstrzymaniem się od pracy w takiej formie, jaka miała miejsce w kwietniu. Natomiast aż 55,3 procent jest za niewykonywaniem pozastatutowych zadań, czyli tak zwanym strajkiem włoskim.
Niewielka grupa nauczycieli (3,8 proc.) byłaby gotowa na inną, ale bliżej nieokreśloną formę protestu.
Żadnych dodatkowych obowiązków. Jak będzie wyglądał protest?
- Strajk będzie polegał na tym, że nauczyciele będą pracowali tylko przez 40 godzin i wykonywali zadania opisane w przepisach prawa oświatowego. Nie będziemy wykonywali tego, co stało się niepisaną normą, np. pełnienie opieki podczas wycieczek szkolnych czy zielonych szkół, podczas których nauczyciel odpowiada przez 24 godziny za ucznia - ogłosił w środę na konferencji prasowej szef ZNP Sławomir Broniarz.
Czy strajk nauczycieli znów sparaliżuje szkoły?
Źródło:
TVN
Dodał, że nauczyciele nie akceptują „ zadań, które były przez nich wykonywane, a za które nie otrzymywali żadnych pieniędzy”. - Nie wyrażamy zgody na ponoszenie kosztów przygotowania materiałów, potrzebnych do prowadzenia zajęć - wymieniał Broniarz. Przewodniczący ZNP podkreślił, że w żadnej innej dziedzinie życia społecznego nie ma takiej sytuacji jak w edukacji. - Nie chcemy być wolontariuszami – mówił Broniarz. - Przygotowaliśmy zestaw zadań, które nie były opłacane, a które musieliśmy wykonywać. To chociażby udział w konkursach w dniach wolnych od pracy, prowadzenie sprawozdań, inwentaryzacji. To katalog, który przekażemy nauczycielom i ministrowi edukacji narodowej – dodał.
Strajk nauczycieli dopiero po wyborach. Jest data
Szef ZNP podkreślił, że protest nauczycieli zaplanowano już po wyborach parlamentarnych, aby uniknąć sytuacji z kwietnia. - Nie chcemy tego robić w przededniu wyborów, mamy w pamięci co działo się negatywnego wobec naszego środowiska, cały hejt i pomówienia. Dlatego zrobimy to tuż po wyborach – tłumaczył. - Chcemy dać parlamentarzystom szansę na spełnienie swoich postulatów, które zapisali w programach (…) Nie chcemy być pariasami i wstydzić się przed kolegami i koleżankami z całej Europy – dodał.
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla w rozmowie z AIP, że „wszystko co się dzieje w państwie na poziomie życia zbiorowego i co odnosi się do procesów decyzyjnych na różnych szczeblach państwa, bądź samorządów jest polityczne”. - Związki zawodowe są największym podmiotem społeczeństwa obywatelskiego, chyba jedynym zdolnym zorganizować powszechny strajk (…) Trudno uwierzyć w to, że można by utrzyma poza bieżącymi podziałami politycznymi spór w którym po jednej stronie będzie deklarujący swoją prawicowość rząd, a po drugiej potężna centrala związkowa, której historii bliżej było do partii lewicowych, czy liberalnych. Po za tym nauczyciele, nieco częściej są sympatykami opozycji, niż wynikałoby to ze średniej krajowej – mówi ekspert.
Dodaje, że decydującym czynnikiem w powodzenia akcji ZNP po wyborach będzie „skala zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości”. - Jeśli rząd PiS będzie oparty na równie nikłej większości jak w chwili obecnej, to perspektywy osiągnięcia mediacyjnego sukcesu na skutek strajku są większe. Natomiast jeśli wynik wyborów zostanie zinterpretowany jako wzmocnienie legitymizacji PiS do sprawowania władzy, to wówczas może nawet dojść do prób bipolaryzacji i pójścia ze strony rządu na konfrontację z protestującymi – mówił.
Prof. Chwedoruk przypomina, że poprzedni strajk płacowy – w kwietniu br.r - został wybrany wyjątkowo niefortunnie. - Wiadomo było, że egzaminy spowodują iż istotna część rodziców sympatyzujących ze strajkującymi - w tym szczególnie rodzice dzieci z wielkomiejskich szkół, z dużymi aspiracjami - popierając nauczycieli w duchu antyrządowym nie jest skłonna zaakceptować tego żeby rok z życia ich dziecka był elementem tego protestu – podkreśla. - Zapowiedziany obecnie strajk może podtrzymywać mobilizację wyborców - głównie PO, może SLD. Nie jest to natomiast czynnik, który mógłby zachwiać sympatiami dla obozu rządzącego – kwituje politolog.
MEN: Nauczyciele nie chcą strajkować
Zdaniem resortu edukacji wyniki sondażu przeprowadzonego przez ZNP pokazują, ze nauczyciele nie chcą podejmować strajku.
"Cieszy nas to nastawienie, bo jest ono z korzyścią dla uczniów i rodziców. Rozmowa i dialog ze związkowcami są lepsze niż spór, zwłaszcza taki, który miałby przybrać formę strajku. Zachęcamy władze ZNP do włączenia się w rozmowy, które proponuje minister edukacji, czy to w formule Rady Dialogu Społecznego, czy Zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty. Wszystkim nam powinno zależeć na poprawie atmosfery zaufania w środowisku oświatowym. Ostatni strajk pokazał, że nie ma społecznej akceptacji dla tak radykalnych kroków' - czytamy w komunikacie.
Resort podkreśla, że „spełnił zdecydowaną większość postulatów związków zawodowych dotyczących poziomu wynagrodzeń, systemu awansu zawodowego i oceny ich pracy”. Dodaje, że nauczyciele otrzymali już dodatkowe podwyżki, a w przyszłym roku planujemy wdrożyć kolejną.
„Rozmawiamy również ze związkami zawodowym na temat zmniejszenia uciążliwości pracy związanej z nadmiarem dokumentacji szkolnej” - przekonuje MEN.
Ministerstwo przypomina jednocześnie, że jednym z obowiązków nauczycieli jest rzetelne realizowanie zadań związanych z powierzonymi im stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły, a także wspieranie każdego ucznia w jego rozwoju.
CZYTAJ TEŻ: STRAJK NAUCZYCIELI. ZNP PRZESUWA TERMIN STRAJKU WŁOSKIEGO. KIEDY ROZPOCZNIE SIĘ PROTEST?