Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stracili zamiast zarobić

Wioletta Mordasiewicz, 10 lutego 2005 r.
Dwoje stargardzian zaplanowało wyjazd do pracy w Stanach Zjednoczonych. Nic z tego nie wyszło. Teraz mają problem z odzyskaniem pieniędzy wpłaconych agencji turystycznej w Szczecinie.

Łukasz Kwiatkowski jest zbulwersowany poczynaniami Agencji Turystycznej Migacz Travel w Szczecinie.

- W grudniu 2003 roku podpisałem z tą firmą umowę, która miała mi zapewnić wyjazd do USA w ramach programu turystyczno-edukacyjnego "Seasonal Work - H2B Visa" - opowiada stargardzianin. - Wspólnie z koleżanką wpłaciliśmy kwotę ponad 12 tys. zł. Mieliśmy wyjechać w maju ubiegłego roku. Do tej pory nie wyjechaliśmy. Terminy są stale przesuwane.

Chcieli zarobić

Wspomniany program turystyczno-edukacyjny jest skierowany do młodzieży, która chce w Stanach Zjednoczonych spędzić kilka miesięcy. Każdego roku rząd umożliwia amerykańskim firmom różnych branż zatrudnianie młodych ludzi z całego świata.

Pobyt może trwać od 3 do 10 miesięcy. Stargardzianie skuszeni atrakcyjnym zarobkiem postanowili skorzystać z oferty Agencji Turystycznej Migacz Travel w Szczecinie. Na jej konto wpłacili żądaną kwotę 12. 583 zł.

Z niezrozumiałych względów agencja nie dotrzymała terminu wyjazdu. Zaproponowała następny. Miało do niego dojść, zgodnie z obietnicami, w październiku ubiegłego roku. Ten termin również nie został dotrzymany.

- Mamy już tego dosyć - mówi Łukasz Kwiatkowski. - Oboje zrezygnowaliśmy z wyjazdu i chcemy odzyskać pieniądze w trybie natychmiastowym. Niestety, właścicielka agencji nie chce nam ich zwrócić.

Rząd zaostrzył procedury

Barbara Migacz, dyrektor agencji turystycznej twierdzi, że termin wyjazdu do USA nie był przesuwany z winy agencji. Wyjaśnia, że rząd amerykański zaostrzył procedury weryfikacji wszystkich osób ubiegających się o wyjazd. A w związku z tym, że grupa była liczna, weryfikacja znacznie się przeciągnęła.

- Oczywiście nasi klienci zostaną rozliczeni - zapewnia Barbara Migacz. - Informację o ich rezygnacji przesłaliśmy do sponsora w USA. Otrzymaliśmy odpowiedź, że chcąc otrzymać zwrot poniesionych kosztów tuż przed zakończeniem stosownych procedur, klienci muszą przesłać rezygnację w języku angielskim bezpośrednio do sponsora. My na tym etapie nie możemy niczego przyśpieszać. Jeżeli ktoś rezygnuje z udziału w programie w trakcie rozpoczętych procedur musi liczyć się z tym, że może mu być potrącone 600 dolarów. O tym jednak decydują Amerykanie. Nasza agencja już nie ma na to wpływu, wszystko odbywa się według amerykańskiej procedury rządowej.

Załatwia agencja

Zdaniem Marka Grażewicza, rzecznika praw konsumenta, winę za całą sytuację ponosi właścicielka agencji, która nie zapewniła konsumentom wyjazdu do USA w zaproponowanych terminach. Teraz nie może zrzucać winy na sponsora w USA.

- Jesteśmy na etapie analiz umowy zawartej z Agencją Migacz Travel pod kątem klauzul niedozwolonych - mówi Marek Grażewicz. - Zgodnie z kodeksem cywilnym uzależnianie odpowiedzialności kontrahenta od wykonania zobowiązania przez osoby, za pośrednictwem których zawiera on umowę lub przy pomocy których wykonuje swoje zobowiązania, jest niedozwolone. Wynika z tego, że wszelkie sprawy z rezygnacją z wyjazdu do Stanów Zjednoczonych powinna załatwić agencja turystyczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński