Mieszkańcy Stargardu obawiają się, że kiedyś może zabraknąć lekarza, gdy w grę wchodzić będzie ratowanie ludzkiego życia.
- Widziałam jak do sąsiadki przyjechała karetka pogotowia - mówi Czytelniczka. - Z samochodu wysiadł pan z napisem na plecach "ratownik medyczny". Zabrał pacjentkę do szpitala, bo podobno tylko to może zrobić. A gdzie był lekarz?
Przedstawiciele Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie zapewniają, że jeden lekarz w stargardzkim pogotowiu wystarczy.
- Nie ma zagrożenia życia mieszkańców Stargardu - mówi Daniel Jankowski, kierownik działu usług medycznych. - Ratownicy medyczni są dobrze przeszkoleni i udzielą potrzebnej pomocy.
Ratownik medyczny, co przyznają przedstawiciele WSPR, nie może jednak zastępować lekarza, bo ma znacznie mniejsze uprawnienia.
Nie może sam podawać leków i używać defibrylatora w przypadku zatrzymania krążenia. Lekarz ma ukończone sześcioletnie studia medyczne i dwuletni staż, a ratownik jest po dwuletnim studium medycznym.
- Ratownik medyczny rzeczywiście nie może podawać leków, ale sporo innych czynności może wykonać - broni swojego stanowiska Daniel Jankowski.
Co się stanie, gdy w Stargardzie jednocześnie będą dwa zdarzenia wymagające interwencji lekarza?
- Ratownik medyczny odwiezie pacjentów do szpitala - odpowiada kierownik działu usług medycznych WSPR w Szczecinie.
Okazuje się, że WSPR ma podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, zgodnie z którą fundusz zakontraktował w stargardzkim pogotowiu dwóch lekarzy pracujących do godziny 15.
- Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego zabiega o to, żeby zatrudnić drugiego lekarza - mówi Daniel Jankowski. - System jest niedofinansowany i lekarze nie chcą się zatrudniać, wyjeżdżają gdzie indziej do pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?