Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stołówka zamiast sądu

Mariusz Parkitny
Decyzja co dalej z bufetem w sądzie ma zapaść dzisiaj.
Decyzja co dalej z bufetem w sądzie ma zapaść dzisiaj. Fot. Marcin Bielecki
Wielka awantura o obiady w Sądzie Okręgowym. Już nie tylko petenci skarżą się na zapachy z kuchni sądowego bufetu. - Sędziowie domagają się szacunku, ale sami przyzwalają na kpinę z powagi sądu - komentuje jeden z pracowników sądu.

Sprawa wywołuje emocje, bo do siedziby sądu przy ul. Kaszubskiej przychodzi codziennie kilkaset osób. To nie tylko sędziowie, oskarżeni, prokuratorzy czy obrońcy. Przychodzą także świadkowie, osoby składające podania, czy uiszczające opłaty sądowe. A nawet uczniowie i studenci, którzy w ramach zajęć poznają sąd i przyglądają się rozprawom.

- Czuję się tak jakbym trafiła do wielkiej stołówki. Kiedyś pracowałam w stoczni, a tam była stołówka na pięć tysięcy osób. Zapachy były identyczne. Nie rozumiem jak w sądzie może pachnieć klopsikami. A taki zapach dzisiaj czuję - mówiła w środę pani Maria Wiśniewska, która w imieniu córki przyszła złożyć zapytanie o niekaralność.

Sprawdziliśmy sami. Faktycznie nawet na pierwszym piętrze czuć było w środę zapach gotowanego mięsa. Według pracowników sądu z którymi rozmawialiśmy takie aromaty wydobywają się z kuchni kilka razy w tygodniu. Były już przypadki, że pracownicy przerywali pracę i wychodzili na zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Nie chodzi o to, żeby zamknąć ten bufet. Ale może lepiej, aby wprowadzić katering. Teraz petenci się z nas śmieją, że sędziowie protestują, chcą podwyżek, a sami nie umieją zadbać o powagę wymiaru sprawiedliwości - mówi pracownica Sądu Okręgowego, prosząc o zachowanie anonimowości.

Bufet jest w piwnicy budynku Sądu Okręgowego. Władze sądu wynajmują go kobiecie, która z mężem prowadzi w Szczecinie usługi gastronomiczne. Bufet zaprasza od godz. 8 do 16. Oferuje zimne posiłki oraz gorące śniadania i obiady. Kuchnia jest na zapleczu baru. Prawdopodobnie ze względu na konstrukcję budynku zapach roznosi się po całym budynku.

- Podpisaliśmy z sądem umowę na robienie posiłków. Rzeczywiście trudno jest, aby zapachy gotowania, czy smażenia w ogóle nie wydostawały się z kuchni. Ale nie będziemy się narzucać i nie musimy robić tu posiłków - mówi Andrzej Tomaszewski, mąż najemczyni.

Władze sądu przyznają, że problem istnieje. Już kilka razy prosiły najemcę, aby zrezygnował z gotowania potraw wydzielających nieprzyjemne zapachy. Bezskutecznie.

- Rzeczywiście bufet jest źródłem emisji nieprzyjemnych zapachów, nie licujących z powagą tak gmachu, jak i urzędu. Kilkakrotnie wcześniej zwracaliśmy najemcy uwagę, by zaprzestał przygotowywania potraw wydzielających nieprzyjemne zapachy. Niestety, do naszych uwag nie tylko nie zastosowano się, ale daje się zaobserwować intensyfikacja emisji zapachów, co może być realnym powodem dyskomfortu dla osób zmuszonych do przebywania na parterze budynku - przyznaje sędzia Elżbieta Zywar z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Zapewnia, że sprawa stołówki będzie szybko wyjaśniona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński