Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stocznia zwalnia Piechotę

Krystyna Pohl, ika, akk, 28 czerwca 2002 r.
Stoczniowcy na kilka minut stanęli pod budynkiem Urzędu Wojewódzkiego. Stukali kaskami i plastikowymi butelkami.
Stoczniowcy na kilka minut stanęli pod budynkiem Urzędu Wojewódzkiego. Stukali kaskami i plastikowymi butelkami. Marek Biczyk
Stoczniowcy ponownie wyszli w piątek na ulice Szczecina. W czasie porannego spotkania w stoczni Janusz Gajek, przewodniczący komitetu protestacyjnego domagał się w imieniu stoczniowców odwołania ministra Piechoty i wszystkich szczecińskich parlamentarzystów.

W czasie manifestacji potwierdził, że stoczniowcy stracili zaufanie do polityków.
- Minister Piechota obiecywał nam gruszki na wierzbie, oszukał nas - mówił Janusz Gajek. - Mieliśmy dostać wszystkie zaległe wypłaty w pełnym wymiarze, miały być uratowane miejsca pracy i rozliczony zarząd, miały być pieniądze na produkcję. Nic nie ma tylko słowa. Nie popisali się też szczecińscy parlamentarzyści. Nikt z nich nie przyszedł i nie zapytał jak nam pomóc.
Do protestu stoczniowców przyłączyła się Kupiecka Izba Gospodarcza Pomorza Zachodniego. Kupcy także domagają się dymisji ministra gospodarki Jacka Piechoty. "Będąc w poprzedniej kadencji posłem Ziemi Szczecińskiej okazał się złotoustym politykiem, który będąc odpowiedzialny za rozwój małych i średnich przedsiębiorstw nie zrobił nic" - napisali w wydanym w piątek oświadczeniu.
Kupiecka Izba Gospodarcza zrzesza 1470 niewielkich 1-, 5-osobowych firm. Według szacunków na szczeciński rynek przez ostatnie 3 miesięce nie wpłynęło około 100 mln zł, które powinni wydać stoczniowcy na żywność, ubrania, bilety, rachunki. Brak tych pieniędzy boleśnie odczuwają wszystkie firmy prowadzące działalność gospodarczą.
Przewodniczący komitetu protestacyjnego Janusz Gajek zaznaczył, że komitet protestacyjny nadal jest apolityczny, a odwołania polityków domaga się w imieniu załogi.
- Żądamy dymisji Piechoty i stoczniowcy będą zbierać podpisy. Czeka ich sporo pracy, bo tych podpisów musi być sto tysięcy.

Rzecznik Piechoty komentuje

Rafał Jesswein rzecznik prasowy ministra gospodarki Jacka Piechoty uważa, że opinie stoczniowców o jego szefie są niesprawiedliwe i jego zdaniem wynikają z braku informacji. - Nie ma w Polsce drugiego przedsiębiorstwa, któremu minister poświęcałby tyle uwagi co stoczni - podkreśla Jesswein. - Gdyby nie jego zaangażowanie, to stoczni już by nie było. Pierwszą interwencję rząd podjął już w grudniu ub. roku i były to kredyty poręczone przez KUKE. Ale wtedy nikt nie zdawał sobie sprawy ze skali problemów stoczni. Dziś rozwiązanie ich jest bardzo trudne i nie da się tego zrobić jedną decyzją ministra.
W najbliższy poniedziałek 1 lipca minister Jacek Piechota ma być w Szczecinie i uczestniczyć w posiedzeniu Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego. Tematem tego posiedzenia będzie sytuacja stoczni i przygotowania programu osłonowego dla zwalnianych stoczniowców.

Pieniądze w poniedziałek

Jeszcze nie wiadomo czy stoczniowcy będą też manifestować w poniedziałek. Wiadomo natomiast, że dostaną pieniądze.
- Od godziny 12 na swoich wydziałach pracownicy Stoczni Szczecińskiej będą otrzymywać koperty z pieniędzmi - zapowiada Zbigniew Karkota prezes Stoczni Szczecińskiej. -Środki pochodzą z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i są to różne kwoty w zależności od wysokości zarobków. Są to wypłaty za jeden miesiąc.
Niestety, na zaległe wypłaty ciągle nie mogą liczyć pracownicy stoczniowych spółek. Nadal też nie został określony termin rozpoczęcia pracy przez nowo powołaną spółkę Stocznia Szczecińska Nowa.
- Prowadzimy negocjacje z bankami i na razie możliwe jest kontynuowanie budowy sześciu do ośmiu statków - wyjaśnia prezes ASS Andrzej Stachura.- O pozostałych rozmawiamy. W przyszłym tygodniu są szanse na kredyt w wysokości 20 mln zł. Z niego będą wypłaty dla pracowników stoczniowych spółek. Zakładam, że od 6 lipca powinniśmy powoli zaczynać rozruch.
Stoczniowcy nie wierzą i przypominają, że takich terminów było już kilka i nic z nich nie wynikało. Ponadto nie wiedzą kto i według jakich zasad zostanie przyjęty do pracy.

Stoczniowcy dziękują

- Chciałbym bardzo gorąco podziękować mieszkańcom Szczecina za pomoc jaką od nich otrzymujemy i przeprosić za utrudnienia jakimi są nasze manifestacje - mówi Gajek.

Posłowie oburzeni

Pomysł stoczniowców, aby odebrać mandaty zachodniopomorskim posłom, wywołał wśród tych ostatnich konsternację.

Stanisław Kopeć, poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej, przewodniczący Zespołu Parlamentarnego w Zachodniopomorskiem:

Nie można posła odwołać, o ile nie ukradł czy nie popełnił czynu nierządnego. Pożyjemy, zobaczymy, co dalej stanie się z hasłem odebrania nam mandatów. To takie szukanie winnego, jak szukanie czarnego kota w worku, w dodatku nocą. Nie czuję się posłem, który zasłużył na odebranie mandatu. Podczas spotkań zespołu parlamentarnego na temat stoczni rozmawialiśmy ze cztery razy. Wielokrotnie problemy stoczni były tematem obrad klubu SLD. Na te spotkania zapraszaliśmy ministra gospodarki Jacka Piechotę i ministra skarbu Wiesława Kaczmarka. Stoczniowcy skarżą się, że parlamentarzyści nie chcieli się z nimi spotkać? A kto o takie spotkanie poprosił?

Elżbieta Piela-Mielczarek, posłanka SLD:

Za co chcą odebrać mi mandat? Zespół Parlamentarny niedawno poświęcił całe spotkanie na dyskusję o problemach stoczni. Wystosowałam też zapytanie do wicepremiera Marka Belki w sprawie rozwiązań systemowych, jakie mogłyby mieć miejsce w przypadku stoczni. Nie czuję się winna. Sądzę, że zwłaszcza na tle innych zachodniopomorskich parlamentarzystów, podjęłam wiele działań dla dobra stoczni.

Wacław Klukowski, poseł "Samoobrony":

Czy ja jestem winny tej sytuacji, jaka jest w stoczni? Jako posłowie z Zachodniopomorskiego wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat z ministrem gospodarki Jackiem Piechotą i on zapewniał nas, że jest plan ratowania stoczni. Okazuje się, że to był tylko blef. Pan minister od wielu kadencji jest posłem, a nie harcerzykiem, powinien przez ten czas nauczyć się pracować, a nie tylko podawać slogany do mediów. Zresztą, co może nasza garstka posłów z tego regionu? W Sejmie liczy się las rąk.

Krzysztof Zaremba, poseł Platformy Obywatelskiej:

Jestem posłem pierwszą kadencję i nie brałem udziału w działaniach, jakie toczyły się w związku ze stocznią. Deklarowałem i deklaruję, że interesuje mnie los ludzi, a nie firmy - od jej ratowania jest rząd. Kilka dni temu powiedziałem komitetowi protestacyjnemu, że stawiam swoją osobę do dyspozycji stoczniowców wszędzie tam, gdzie potrzebne będą mediacje. Ponadto wystąpiłem do banków i wszystkich instytucji, np. elektrowni, czy gazowni, których dłużnikami są stoczniowcy z próbą o rozłożenie ich należności w czasie i nie naliczanie odsetek. Kilka miesięcy temu złożyłem interpelację u ministra skarbu pytając, dlaczego tak późno zostało zwołane Walne Zgromadzenie akcjonariuszy Agencji Rozwoju Przemysłu, która miała dokapitalizować stocznię. Do dziś odpowiedzi nie otrzymałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński