Związkowcy właśnie wrócili z Warszawy, gdzie negocjowali z ministrem Bonim.
Wczoraj w stoczniowej świetlicy rozmawiano m.in. o rozbieżnościach między rządem i związkowcami. Jedną z najważniejszych różnic jest sprawa zatrudnionych na czas określony. W stoczni w ten sposób zatrudnionych jest 915 osób. Rząd uważa, że kolejne umowy nie powinny być z nimi podpisywane. Takie osoby nie skorzystałyby z przygotowywanych programów.
- Marnie to widzę - mówi Michał, który w stoczni zatrudniony jest na czas określony i umowa kończy mu się w grudniu. - Jak nie wywalczą, by nas potraktowano tak samo, jak zatrudnionych na stałe, to jestem na lodzie. A w kwietniu żona rodzi. Szukać pracy w Norwegii i zostawić Ankę? To mi się nie uśmiecha.
Kwestią sporną między rządem a związkowcami jest też wysokość proponowanych przez rząd odpraw. Związkowcy chcą, aby odprawy dla zwalnianych były równe tym, które otrzymali górnicy. Uwzględniając inflację, powinna być to średnio (w zależności od stażu pracy) ok. 60 tys. zł.
- Na razie ministerstwo nie chce się zgodzić i wskazuje na rozwiązania obecne w przepisach, co stawia stoczniowców w znacznie gorszej sytuacji - mówi szef Solidarności '80 Roman Pniewski.
Propozycja rządowa, to dwukrotna pensja dla osób pracujących do dwóch lat, pięciokrotna - do 8 lat pracy i sześciokrotna - powyżej 8 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?