- Chcemy wrócić do stoczni, nawet jeśli nie będą tam budowane statki - mówią byli pracownicy Stoczni Szczecińskiej Nowa. To ich odpowiedź na plany katarskiego inwestora.
Sprawa wywołuje ogromne emocje, bo termin na zakup majątku stoczni w Szczecinie i Gdyni mija 31 sierpnia. Po nieudanej transakcji z prywatnym inwestorem, nad zakupem obu spółek zastanawia się państwowa agencja inwestycji z Kataru. Bada, czy interes byłby opłacalny. Nie daje jednak gwarancji, że nawet jeśli kupi stocznie, to nadal będą produkowane tam statki. Potwierdza to Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. Według niego, bardziej prawdopodobny scenariusz to produkcja konstrukcji stalowych lub wież wiertniczych.
- Sytuacja na rynku stoczniowym jest bardzo trudna. Zamówienia spadły o 52 procent. Ja więc nie wierzę, by ktoś w Gdyni czy Szczecinie chciał jeszcze produkować statki, skoro nie ma na nie zbytu - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem".
Jego wypowiedź wywołała wczoraj burzę, choć stoczniowcy twierdzą, że są gotowi na każde rozwiązanie, aby zachować pracę w stoczni. Mogą wykonywać skomplikowane konstrukcje, a nawet robić elementy wojskowe.
Roman Pniewski z Solidarności '80 zauważa, że o zmianie profilu produkcji mówiło się od dawna.
- Przecież, gdy zainteresowanie stocznią wykazywał Mostostal, już wtedy mówił, że rozważa budowę w stoczni konstrukcji stalowych, czy elementów do statków. Niestety, od tamtej pory jesteśmy w tym samym miejscu. Inwestora nie ma. A najważniejsza jest praca. Wkrótce ludziom skończą się pieniądze, które otrzymali w ramach zwolnień, wygasają certyfikaty zawodowe. Praca potrzebna jest od teraz. Mamy fachowców, dadzą sobie radę - uważa Pniewski.
Więcej czytaj w serwisie Strefa Biznesu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?